Mario Goetze na miłe przyjęcie w Dortmundzie nie liczył. Wiedział, że będzie to jeden z najtrudniejszych momentów w jego karierze. Rozgrzewał się w tunelu. Kiedy w 56. minucie zmieniał Mario Mandżukicia, ci, którzy jeszcze niedawno go kochali, przywitali go głośnymi gwizdami i obelżywymi piosenkami, wymachując banknotami.
Koncert nienawiści trwał 10 minut. 80-tysięczny stadion ucichł, gdy Goetze ładnym strzałem zewnętrzną częścią stopy dał Bayernowi prowadzenie. Wzniósł ręce do góry, ale cieszyć się nie chciał. Zbyt wiele zawdzięcza Borussii. „Cichy triumf judasza Goetze w Dortmundzie" – zatytułowała relację z meczu „Die Welt", a „Ruhr Nachrichten" zauważył, że 21-letni pomocnik „trafił kibiców w samo serce".
Teraz Napoli
Borussia rzuciła się do odrabiania strat, ale była nieskuteczna. Henrich Mchitarjan, zamiast strzelać, przyjmował piłkę i pogubił się w polu karnym, uderzenie Marco Reusa obronił Manuel Neuer, znów (szósty raz z rzędu) gola Bayernowi nie potrafił wbić Robert Lewandowski. A goście tylko czekali, aż Borussia zostawi im więcej wolnego miejsca. Pięć minut przed końcem okazję wykorzystał Arjen Robben, chwilę później wynik ustalił Thomas Mueller. Winę za pierwszą z tych bramek wziął na siebie Łukasz Piszczek.
Polak miał wzmocnić obronę Borussii dopiero po Nowym Roku, ale kontuzje Nevena Suboticia, Matsa Hummelsa i Marcela Schmelzera przyspieszyły jego powrót. W sobotę usiadł na ławce, wszedł na boisko w 79. minucie, zastępując Svena Bendera.
Juergen Klopp musiał eksperymentować, na środku obrony wystawił Sokratisa Papastathopoulosa i Manuela Friedricha, z którym podpisał kontrakt w środę. Były reprezentant Niemiec ostatni mecz rozegrał w maju, popełniał błąd za błędem. Na lewej stronie wystąpił równie niepewny Erik Durm, na prawej – Kevin Grosskreutz, a nie – jak zapowiadano – Jakub Błaszczykowski, który zagrał jak zwykle w pomocy, mimo kontuzji uda. W 71. minucie zmienił go Pierre-Emerick Aubameyang.