Nie ma miejsca na eksperymenty, nie ma czasu na trenowanie. Do decydujących o awansie na mistrzostwa Europy meczów ze Szkocją i Irlandią reprezentanci Adama Nawałki przystąpią z marszu. Spotkanie w Glasgow już w czwartek, zgrupowanie rozpoczęło się wczoraj, ale piłkarze tylko się zjeżdżali. Jedyny trening zaplanowano we wtorek na Stadionie Narodowym.
W środę rano wylot do Szkocji, a wieczorem rozruch na stadionie Hampden Park. Eliminacyjny mecz będzie tak naprawdę sprawdzianem dwuletniej kadencji Adama Nawałki. Dlatego też przed decydującymi spotkaniami selekcjoner nie decydował się na zaproszenie do reprezentacji nikogo nowego.
W kadrze znaleźli się wszyscy ci, którzy do tej pory decydowali o jej obliczu i bez których ten zespół by nie istniał – ale to oczywiste. Znaleźli się jednak też gracze drugiego planu, którzy w normalnych warunkach mogliby zostać przez selekcjonera pominięci.
Sebastian Mila w ostatnich kolejkach ekstraklasy stracił miejsce w podstawowym składzie Lechii Gdańsk. W weekend, w wygranym 3:0 wyjazdowym spotkaniu z Jagiellonią Białystok, nie pojawił się na boisku nawet na minutę.
Podobnie jak tydzień wcześniej przeciwko Zagłębiu Lubin. Mila, od kiedy wrócił z poprzedniego zgrupowania reprezentacji, z możliwych do rozegrania 360 minut w lidze na murawie spędził 20. Nawałka jednak wysłał do środkowego pomocnika powołanie. Zawodnik Lechii był zbyt ważną postacią w eliminacjach, by teraz miało go zabraknąć. Nawet jako talizmanu i dobrego ducha zespołu.