Ale Blatter i Platini, pomimo że zatopili się nawzajem, nie są do końca bohaterami tej samej historii. Szwajcar od lat znajdował się pod ostrzałem mediów i opinii publicznej, FIFA pod jego rządami była postrzegana jako organizacja, która uwłaszczyła się na futbolu, zarobiła miliardy dolarów, co dało jej poczucie bezkarności. Symbolem tej przemiany i władzy absolutnej był Blatter. Teraz ten symbol upadł.
Platini miał być następcą Szwajcara, człowiekiem z innej epoki i z innej gliny. To co robił jako szef europejskiego futbolu (UEFA) sprawiło, że zaczął być postrzegany jako naturalny kandydat do sukcesji. Dziś z tej nadziei nic nie zostało i wniosek jest jeden: futbol to sierota. Jego pieniądze i popularność sprawiają, że wciąż są chętni, by przejąć władzę - problem jednak w tym, że żaden z kandydatów na nowego szefa FIFA nie budzi zaufania, a nawet więcej: prawie każdy budzi wątpliwości. Dwaj najpoważniejsi wywodzą się ze świata arabskiego, a jest ostatnio wiele dowodów, że bogacze z tej części świata chcą sport raczej kupić niż reformować.