Uczestnicy imprezy Brasil Ultra Tri mają przed sobą mordercze wyzwanie. Muszą przepłynąć 38 kilometrów, przejechać 1800 km na rowerze, a potem jeszcze pokonać 422 km biegiem, a to 10-krotny dystans maratoński. Rok temu Karaś był na drodze do osiągnięcia wybitnego wyniku. Prowadził, ale zszedł z trasy, bo odnowiła mu się rana pooperacyjna. Dalszej rywalizacji zakazali lekarze.
Teraz ze zdrowiem jest chyba lepiej, a drobne problemy z oczami udało się rozwiązać dzięki odpowiedniej suplementacji.
Czytaj więcej
O wysiłku w sportach ekstremalnych mówi „Rzeczpospolitej” dr hab. Jakub Chycki, Body & Brain Performance Center, Instytut Nauk o Sporcie AWF Katowice.
Rywalizacja rozpoczęła się w sobotę i Karaś - podobnie, jak przed rokiem - przewodzi stawce. Pływanie zakończył po 9 godzinach i 35 minutach. Pokonał też już większość próby kolarskiej. We wtorek około południa jego zespół podał, że jest już blisko mety, bo musi pokonać tylko 31 z 240 zaplanowanych okrążeń. To skromny zwiastun nadchodzącego sukcesu.
Polak ostatniej nocy - z poniedziałku na wtorek - po raz pierwszy na dłuższy odpoczynek. Zszedł z roweru wieczorem, a organizator zapewnił mu prywatne, klimatyzowane pomieszczenie.