Uroczyste pożegnanie ze skokami w marcu 2011 roku, znów na Wielkiej Krokwi, miało chyba szczególny smak? Te przyklejane wąsy kolegów skoczków, te wzruszenia?
Zima chyba wtedy nie chciała, żebym odpuścił sobie skakanie, skoro spłatała nam takiego psikusa, wydawało się, że już nie skoczymy, a tu tysiące kibiców na trybunach czekały. Ale udało się, wszystko to było tak piękne, że czapki z głów dla widzów i organizatorów. Każdy mógłby mi takiego pożegnania pozazdrościć.
Przy okazji: te dzisiejsze wąsy Richarda Freitaga to na pańską cześć?
Do końca nie wiem. Wprawdzie mówił mi o nich i z dumą pokazywał, zrobiliśmy sobie w Wiśle wspólne zdjęcie i na koniec rzekł ze śmiechem, że wąsy działają. Nie wiem zatem, czy na cześć, ale jakieś porównania na pewno były.
Szybko minął rok z okładem pańskiej pracy w Polskim Związku Narciarskim. Po serii startów motoryzacyjnych jest pan znów blisko skoków. Nie ciągnie pana czasem do rywalizacji, do adrenaliny, nie żal decyzji o końcu kariery?
Nigdy mi nie było żal. Jestem teraz z naszymi chłopakami, wspieram ich i oni to doceniają. To jest dla mnie wyjątkowe. Kiedyś sobie postanowiłem, że pewien rozdział w życiu ostatecznie zamykam. Myślę, że każdy sportowiec tak powinien zrobić. Nie da się tego kontynuować, myśleć, że może coś jednak zmienić i znów próbować. Być rozdwojonym. Gdybym dopuszczał myśli o tym, że może trzeba było jeszcze skakać, to pewnie byłoby mi przykro. Pogodziłem się z końcem kariery i mogę teraz myśleć wyłącznie o tym, żeby pomagać innym, żeby skoki w Polsce się rozwijały. Żeby po Kamilu Stochu, Piotrku Żyle, Dawidzie Kubackim byli następcy. Żeby obecni mistrzowie pomagali w przyszłości innym osiągnąć sukces.
Ale gdy jest pan na wczasach zimowych, na stokach alpejskich i zobaczy pan górkę, to wybija się pan z niej, tak dla zabawy?
Robiłem tak zawsze i do dzisiaj robię. Jadę na narty, widzę hopkę i odbijam się z niej od razu. Tego się nie zapomina. Tak z dziesięć metrów sobie skoczę, choć teraz waga już za bardzo nie pozwala.
Czy w ten pucharowy weekend padnie rekord długości skoku na Wielkiej Krokwi?
Myślę, że padnie. Skocznia jest nowa, przebudowana i rekord powinien paść. Oby ten skok był wykonany przez Polaka.
—rozmawiał Krzysztof Rawa