Reklama
Rozwiń

Turniej prawie przegrany

Polska – Austria 1:1. Austriacy wyrównali po wątpliwym rzucie karnym w przedostatniej akcji meczu, Polacy prowadzili po golu Rogera ze spalonego. Teraz zostaje liczyć tylko na cud, czyli że Polska wygra z Chorwacją wyżej niż Austria z Niemcami

Publikacja: 13.06.2008 05:32

Roger zadedykował gola zmarłemu ojcu

Roger zadedykował gola zmarłemu ojcu

Foto: Reuters

Wszystko wydawało się rozstrzygnięte. Polska część trybun wykrzyczała już „Roger, Roger”, a potem „Leo, Leo”, Artura Boruca zostawiając sobie najwidoczniej na koniec. Prezydent Lech Kaczyński mógł świętować na trybunach w bezpiecznej odległości od Lecha Wałęsy. Policzone było, ile bramek musimy strzelić Chorwatom w ostatnim meczu, by awansować, Austriacy jeszcze atakowali, ale bardziej sercem niż głową. O ile pierwsza połowa była koszmarem przerwanym przez gol Rogera, o tyle w drugiej nic nie zapowiadało nieszczęścia. Aż do pierwszej minuty doliczonego czasu.

Mariusz Lewandowski niepotrzebnie łapał w polu karnym Sebastiana Prödla, ale też gdyby za takie winy zawsze dawano karne, to w tym meczu powinny być co najmniej trzy. Sędzia jednak pokazał, że polski bramkarz ma stanąć naprzeciw strzelającego z 11 metrów Ivicy Vasticia. Wcześniej Boruc ratował nas w każdej sytuacji: rękami, nogami, pośladkami. Tym razem nie miał szans, Vastić strzelił znakomicie.

Gdy sędzia niedługo później skończył mecz, Leo Beenhakker odsunął od niego wszystkich swoich piłkarzy. Nie chciał ryzykować, że ktoś zobaczy kartkę, ale też czuł, że musi sam powiedzieć Howardowi Webbowi, co o nim myśli. Potem zszedł z boiska i gdy mijał Josefa Hickersbergera, podał mu rękę nawet nie patrząc w jego stronę.

Na konferencji prasowej Beenhakker był wściekły, piłkarze mówili o kradzieży w biały dzień i oszustwie. Kibice milczeli albo przeklinali. Z naszej strony to zawsze wygląda inaczej, ale jak mieli się czuć Austriacy, gdyby tego karnego nie było?

Byli w pierwszej połowie trzy razy w sytuacjach sam na sam z Borucem i żadnej nie wykorzystali, a Polacy w pierwszej groźnej akcji strzelili im gola ze spalonego. Euzebiusz Smolarek podał do Marka Saganowskiego, Emanuel Pogatetz spodziewał się, że Polak będzie próbował podawać wzdłuż linii, ale Saganowski obrócił się, obiegł go i podał do Rogera. Jemu zostało jedynie kopnąć do pustej bramki, ale w chwili podania był przed nim tylko jeden obrońca, bramkarz Jürgen Macho leżał za Polakiem. Austriacy nawet nie protestowali, spalony był minimalny, ale był. Nie protestowali również później, gdy na początku drugiej połowy należał im się rzut karny po faulu Pawła Golańskiego.

Roger, najlepszy piłkarz polskiej drużyny i całego meczu, po golu zrobił to, co zwykle po bramkach dla Legii. Podniósł ręce do góry, pomodlił się i zadedykował gola ojcu, zmarłemu w grudniu ubiegłego roku akurat, gdy Roger był na wakacjach w Brazylii.

To był pierwszy moment, w którym zapowiedziana wcześniej rewolucja w polskim składzie przyniosła jakiś efekt. Wcześniej wszystko było w nogach i rękach Artura Boruca.

Zastępujący Macieja Żurawskiego Roger nie dostawał podań, grający za Wojciecha Łobodzińskiego Marek Saganowski pracował za trzech, ale tylko w obronie, bo w ataku nie miał okazji. Mariusz Jop, wstawiony do obrony za Pawła Golańskiego, by Michał Żewłakow mógł być przesunięty na lewą stronę, popełniał błąd za błędem.

Problemy tylko kończyły się na obronie, zaczynały znacznie wcześniej. Od napastników szybko tracących piłkę, pomocników będących zawsze pół kroku dalej od piłki niż rywale. Tak słabe 20 minut jak na początku meczu z Austrią Polakom nie zdarzyło się już dawno. To była zbiorowa katastrofa, ciąg dalszy serii złych zdarzeń, rozpoczętej przez mecz Chorwatów z Niemcami. Po nim Polacy już wiedzieli, że w Wiedniu muszą wygrać, by myśleć o awansie.

Na szczęście dla nas rywale byli tak samo spętani strachem. Inaczej prowadziliby przed golem Rogera przynajmniej 2:0. Po nieporozumieniu Marcina Wasilewskiego z Jopem Martin Harnik, mając przed sobą tylko Boruca, strzelił obok słupka. Niedługo później w podobnej sytuacji strzał Harnika trafił w nogi Boruca. W kolejnej akcji nawet dwóch Austriaków nie dało rady polskiemu bramkarzowi. Obrona zostawiła Harnika z Christophem Leitgebem samych z piłką jak w niedzielę Podolskiego z Klosem, ale na szczęście dla nas, nic dwa razy się nie zdarza.

Gol Rogera odmienił drużynę spuszczonych głów, rozpaczliwych podań i nieskutecznych wybić piłki w zespół, jaki pamiętamy z eliminacji. Druga połowa była już zupełnie inna. Polacy kontrolowali sytuację, Austriakom zostały tylko kolejne rzuty rożne i wolne, ale żaden z nich nie stanowił takiego zagrożenia jak akcje Polaków. .

Beenhakker był wściekły, piłkarze mówili o kradzieży w biały dzień i oszustwie

Niemal we wszystkich brał udział Roger. Po jego podaniach w dobrej sytuacji był Smolarek, a Jacek Bąk strzelił z bliska w Macho.

Roger w biegu stając na piłce, przełożył ją sobie na wewnętrzną stronę stopy i tak kopnął do kolegi. Zagraniczni dziennikarze pytali po meczu, co on jeszcze robi w polskiej lidze, więc przynajmniej wiadomo, że jeden piłkarz w naszej drużynie coś na tym turnieju wygrał. Pozostałym należy się podziękowanie za poświęcenie, udaną drugą połowę, ale ćwierćfinał niestety znika za horyzontem. Chyba bezpowrotnie.

Bramki – dla Austrii: I. Vastic (90+3); dla Polski: R. Guerreiro (30). Żółte kartki: U. Korkmaz i S. Proedl (Austria); M. Wasilewski, J. Krzynówek i J. Bąk (Polska). Sędziował H. Webb (Anglia). Widzów 51 428.

Austria: Macho – Garics, Proedl, Stranzl, Pogatetz – Leitgeb, Aufhauser (74, Saeumel), Ivanschitz (64, Vastic), Korkmaz – Harnik, Linz (64, Kienast).

Polska: Boruc – Wasilewski, Bąk, Jop (46, Golański), Żewłakow – Smolarek, Dudka, Lewandowski, Guerreiro (85, Murawski), Krzynówek – Saganowski (83, Łobodziński).

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku