– To czyste szaleństwo – komentuje gracz Los Angeles Angels Torii Hunter.
Yankees najpierw zgodzili się wydać 161 milionów dolarów na siedmioletni kontrakt leworęcznego CC Sabathii, następnie podpisali umowę na pięć lat i 82,5 miliona dolarów z A.J. Burnettem, a wreszcie w ostatniej chwili sprzątnęli Angels oraz Boston Red Sox sprzed nosa Marka Teixeirę, zobowiązując się do wypłacenia mu 180 milionów dolarów w ciągu ośmiu lat. – Ach ci cholerni Yankees! – kręcił głową z niedowierzaniem Hunter. – W to się po prostu nie da uwierzyć. Oni nie żartują. Jeśli chcą wygrywać, to robią wszystko, aby to osiągnąć. To absolutne wariactwo. Właśnie zapłacili 27 milionów dolarów podatku od wzbogacenia. Dla nich jednak 27 milionów to jak 27 dolarów. Wszystko im jedno – powiedział gwiazdor Angels.
Warto dodać, że w zespole Yankees grają już tacy zawodnicy jak Alex Rodriguex (275 mln dolarów za dziesięć lat) oraz Derek Jeter (189 milionów za dziesięć lat). W Major League Baseball (MLB) jako jedynej lidze w USA nie obowiązuje zasada „salary cap” (limitu wynagrodzeń). – Biorąc pod uwagę kierunek, w jakim obecnie zmierzają Yankees, nie sądzę, aby ktokolwiek był w stanie z nimi rywalizować. Chyba nasza dyscyplina potrzebuje jednak limitu wynagrodzeń – stwierdził Mark Attanasio, właściciel Milwaukee Brewers.
Niedawno magazyn „Forbes” oszacował wartość nowojorskiego klubu na 1,3 miliarda dolarów. Yankees są zdecydowanie najbogatsi w całej Major League Baseball, a poza tym sporo zyskują na marketingowej współpracy z piłkarskim Manchesterem United z Wysp Brytyjskich. Na nowy stadion wydadzą 1,3 miliarda dolarów, choć sezon 2008 okazał się kompletnym rozczarowaniem. Drużyna miała walczyć o mistrzostwo, a nawet nie zakwalifikowała się do play-offs, po raz pierwszy od 13 lat.
W kolejnym roku już nie będzie żadnego usprawiedliwienia. Te pieniądze muszą wygrać.