Pożegnanie Formuły 1 z Europą tradycyjnie następuje na torze Monza na obrzeżach Mediolanu. Z myślą o tym wyścigu zespoły przygotowują specjalne wersje skrzydeł do swoich samochodów, aby kierowcy mogli pędzić z jak największą prędkością po długich prostych, przedzielonych nielicznymi zakrętami i trzema ciasnymi szykanami. Docisk aerodynamiczny to sprawa drugorzędna, bo w porównaniu chociażby z torem Spa-Francorchamps, na którym walczono dwa tygodnie temu, brakuje tu szybkich zakrętów.
– Na takim torze jak Spa nie musisz się martwić, że jesteś o 10 km/godz wolniejszy na prostych – mówi Robert Kubica. – Wciąż masz szansę na obronę pozycji, a na Monzy może to być znacznie trudniejsze. Zresztą to wyjątkowy tor, tutaj często samochody ze środka stawki okazują się bardzo szybkie.
Tak było rok temu, kiedy w czołówce pojawili się kierowcy Force India. Dwa lata temu swoje pierwsze zwycięstwo w karierze odniósł tu Sebastian Vettel, jeżdżący wówczas w Toro Rosso – co prawda ścigano się w deszczu, ale przypadku w jego triumfie nie było. Ruszał z pole position i pewnie dojechał na pierwszym miejscu do mety.
Kubica także ma miłe wspomnienia z Monzy. To tutaj przed czterema laty po raz pierwszy stanął na podium w F1, zajmując trzecią pozycję w swoim zaledwie trzecim występie w królewskiej kategorii wyścigowej. W tym sezonie wiele będzie zależało od kanału F – urządzenia zmniejszającego opór tylnego skrzydła przy jeździe po prostej. Zastosowanie tego wynalazku na Monzy wymaga opracowania zupełnie nowej jego wersji, pasującej do specjalnego skrzydła na włoski tor. Renault, które swoją wersję kanału F wprowadziło przed dwoma tygodniami w Spa, gdzie Kubica zajął trzecie miejsce, jeszcze nie jest pewne, czy zastosuje ten wynalazek w Grand Prix Włoch. Podobnie jak prekursorzy tej technologii, czyli McLaren. – Nie jesteśmy jeszcze pewni, czy użyjemy kanału F – stwierdził urzędujący mistrz świata Jenson Button. – Wykonaliśmy dużo testów w symulatorze oraz pracowaliśmy nad ustawieniami, ale wciąż musimy poczekać na wyniki z toru.
Rozważania na temat przydatności kanału F zostały jednak w czwartek przyćmione wydarzeniami z Paryża. Światowa Rada Sportów Motorowych zajęła się sprawą poleceń zespołowych w ekipie Ferrari. Włosi zostali już ukarani grzywną w wysokości 100 000 dolarów za zamianę pozycji Fernando Alonso i Felipe Massy podczas Grand Prix Niemiec. W czwartkowe popołudnie wciąż czekano na oficjalny raport z posiedzenia, ale według zakulisowych informacji włoska ekipa uniknie kolejnych sankcji za złamanie regulaminu, który zabrania „ustawiania” wyników wyścigu.