Władymir Kliczko pokonał Davida Haye'a

Władymir Kliczko pokonał Davida Haye'a i odebrał mu ostatni pas, który nie należał do niego i brata Witalija

Aktualizacja: 04.07.2011 16:03 Publikacja: 03.07.2011 21:50

Kliczko (z prawej) po wygranej z Davidem Haye'em jest królem wagi ciężkiej

Kliczko (z prawej) po wygranej z Davidem Haye'em jest królem wagi ciężkiej

Foto: AP

Po tym pojedynku do 35-letniego Kliczki należą pasy WBA, IBF, WBO, IBO i magazynu "The Ring". Jego starszy brat Witalij jest mistrzem świata organizacji WBC. W Hamburgu sędziowie nie mieli problemów z wytypowaniem zwycięzcy. Punktacja 117: 109, 118: 108, 116: 110 (wszyscy dla Kliczki) nie pozostawia wątpliwości, kto był lepszy, choć kilka rund było wyrównanych.

Takie pojedynki nie śnią się po latach. Nie było ringowej wojny, nokautu, tylko zawrotne tempo od pierwszej do ostatniej rundy i niewiele mocnych ciosów. Co ciekawe, więcej celnych, tzw. power punches, zadał Haye (36), a Kliczko 29. To tylko potwierdza, że Ukrainiec, który dyktował warunki, był ostrożny, nie chciał nadmiernie ryzykować. Trafiał jednak dwa razy częściej (134-72), kłuł rywala lewym prostym (105-36), ale nie dotrzymał słowa, nie wygrał po raz 50. przez nokaut.

Na tę walkę czekano od dawna. Haye od trzech lat zagęszczał atmosferę, obrażał obu braci, choć ci, którzy go dobrze znają, mówią, że to przyzwoity człowiek. Ale dzięki temu rosło zainteresowanie, bilety sprzedawały się jak świeże bułeczki, reklamodawcy stali w kolejce do telewizji, które pokazywały pierwszą od lat unifikacyjną walkę w wadze ciężkiej.

Haye przyleciał do Hamburga prywatnym odrzutowcem, zamieszkał w luksusowym hotelu i podjeżdżał na konferencję bentleyem. Od razu przypomniano, że w 1965 roku The Rolling Stones przyjechali tu starym, małym vanem, zamieszkali w dzielnicy prostytutek, a później dali koncert, który pamiętano po latach. Bokserski koncert nie powalił na kolana, choć mógł się podobać, szczególnie koneserom, którzy nie czekają na krew i wściekłe wymiany ciosów.

Najpierw do ringu na stadionie piłkarskim Hamburger SV wszedł z dziesięciominutowym opóźnieniem Haye, po nim Kliczko. Lało jak z cebra, było zimno, tylko 14 stopni. Nic dziwnego, że na mieszczącą 57 tysięcy widzów Imtech Arena nie dotarli wszyscy posiadacze biletów. Wielu zrezygnowało, ale pokazująca to wydarzenie w Niemczech telewizja RTL nie może narzekać. Pojedynek obejrzało 15,5 mln ludzi ( 67 procent tych, którzy mieli włączone telewizory). Spoty reklamowe były najdroższe w historii RTL.

Pierwsze rundy zapowiadały emocjonujący spektakl. Mierzący 198 cm i ważący 110 kg Kliczko od razu ruszył do ataku. Ale o siedem centymetrów niższy i o 13,5 kg lżejszy Haye, który zapowiadał brutalny nokaut i krzyczał, że wyśle przeciwnika do szpitala, za co skrytykowano go w Anglii, nie przyjął wymiany ciosów. Cofnął się do defensywy i tam czekał na dogodny moment, by zaskoczyć Władymira.

– Będzie uciekał i zadawał takie same ciosy jak w walce z Nikołajem Wałujewem – mówił przed tym pojedynkiem trener Kliczki, Amerykanin Emanuel Steward. I tak właśnie było. Ci, którzy czekali na jakiś fortel taktyczny Adama Bootha, który stał, a właściwie klęczał w narożniku Haye'a, byli zawiedzeni.

– Z Kliczką Haye może wygrać tylko wtedy, jeśli Ukrainiec na chwilę zaśnie – żartował trener Adamka Roger Bloodworth, który oglądał transmisję z Hamburga w telewizji HBO w domu Polaka w New Jersey.

Ale Kliczko nie przysnął, był cały czas skoncentrowany. – Kilka razy Haye mnie trafił, ale kontrolowałem sytuację. Nie było żadnego zagrożenia – powie na konferencji prasowej ukraiński bokser.

W siódmym starciu Haye trafia prawym sierpowym, chwilę później sędzia odbiera punkt Kliczce za ściąganie. W przedostatnim starciu Genaro Rodriguez liczy Anglika, który pada bez ciosu. W ostatniej rundzie Haye próbuje jeszcze atakować, wie, że tylko nokaut da mu zwycięstwo, ale sensacji nie było. Na konferencji prasowej Haye będzie mówił o złamanym małym palcu prawej nogi, na co Władymir odpowiedział, że to dziecinada. Ale wcześniej pochwalił rywala za serce do walki i umiejętności.

– No to co, David, chcesz rewanżu? – zapytał na koniec. Haye, który twierdził, że 13 października, w dzień swych 31. urodzin, kończy karierę, nie ukrywa teraz, że chętnie przyjmie propozycję wartą kilkanaście milionów funtów.

Angielska prasa nie zostawiła jednak na nim suchej nitki. Napisano, że Haye jest mistrzem w gadaniu, ale w ringu nie odpalił swych bomb i został rozbity przez Kliczkę.

Po tym pojedynku do 35-letniego Kliczki należą pasy WBA, IBF, WBO, IBO i magazynu "The Ring". Jego starszy brat Witalij jest mistrzem świata organizacji WBC. W Hamburgu sędziowie nie mieli problemów z wytypowaniem zwycięzcy. Punktacja 117: 109, 118: 108, 116: 110 (wszyscy dla Kliczki) nie pozostawia wątpliwości, kto był lepszy, choć kilka rund było wyrównanych.

Takie pojedynki nie śnią się po latach. Nie było ringowej wojny, nokautu, tylko zawrotne tempo od pierwszej do ostatniej rundy i niewiele mocnych ciosów. Co ciekawe, więcej celnych, tzw. power punches, zadał Haye (36), a Kliczko 29. To tylko potwierdza, że Ukrainiec, który dyktował warunki, był ostrożny, nie chciał nadmiernie ryzykować. Trafiał jednak dwa razy częściej (134-72), kłuł rywala lewym prostym (105-36), ale nie dotrzymał słowa, nie wygrał po raz 50. przez nokaut.

Pozostało 81% artykułu
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?