Wydarzenia w wyścigu, w którym nadspodziewanie długo w klasyfikacji generalnej prowadził Francuz Thomas Voeckler, nabrały dramatyzmu na ostatnich etapach w Alpach. Najpierw na podjeździe pod Galibier siły i szansę na czwarte zwycięstwo w Wielkiej Pętli stracił Alberto Contador, a dobrą pozycję śmiałym atakiem wypracował sobie Andy Schleck.
Nazajutrz młodszy z braci z Luksemburga sięgnął po żółtą koszulkę. 21 serpentyn podjazdu do narciarskiej stacji Alpe d'Huez okazało się zbyt trudnym wyzwaniem dla Voecklera, ale grupa Europcar i tak się cieszyła. Zwycięzcą na słynnej górze został 24-letni kolarz zespołu Pierre Rolland.
Kto będzie się cieszył na najwyższym stopniu podium na Polach Elizejskich w Paryżu? Andy Schleck wyprzedza swojego brata Franka o 53 sekundy. Trzeci w klasyfikacji Australijczyk Cadel Evans traci do lidera 57 sekund.
O kolejności końcowej w wyścigu zadecyduje przedostatni etap – 42,5-kilometrowa jazda na czas w okolicach Grenoble. Trudny, wymagający sporych umiejętności technicznych, z dwoma wzniesieniami. Dobrze jeżdżący na czas Australijczyk jest w stanie odrobić stratę, chociaż liderzy wyścigu, jak pokazywał to w górach Voeckler, w żółtej koszulce jeżdżą szybciej, niż ich na to stać.
Ciekawe, że Andy Schleck w ogóle nie trenował na trasie sobotniej czasówki. „To jedyny etap w wyścigu, którego nie rozpoznawałem – mówił w piątek wieczorem. – Widziałem go tylko na wideo. Przejadę ten dystans w sobotę rano. Kolarze, którzy pokonywali go podczas wyścigu Dauphine Libere, mówili, że profil powinien mi odpowiadać. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie. Myślę, że jestem w stanie dowieźć żółtą koszulkę do mety w Paryżu".