Reklama
Rozwiń

David Beckham podpisze kontrakt z Paris Saint-Germain

Wracają do Europy. David ma grać w Paris Saint-Germain i promować klub w mediach, a Victoria błyszczeć na salonach. Razem będą królować na pierwszych stronach gazet

Publikacja: 24.12.2011 10:00

David Beckham

David Beckham

Foto: AFP

Najsłynniejsza francuska para, prezydent Nicolas Sarkozy i Carla Bruni, może się czuć zagrożona. Nadchodzą Beckhamowie. Wszędzie, gdzie się pojawią, powstaje spore zamieszanie: otacza ich kordon fotoreporterów i dziennikarzy, błyskają flesze aparatów, tłumy fanów proszą o autograf. To ich naturalne środowisko. A właściwie Victorii, byłej członkini zespołu Spice Girls, która wprowadziła swojego męża w świat pop kultury.

Nauczyła, że musi dbać o wizerunek, bo z mediami lepiej żyć w zgodzie, a w reklamach można zarobić więcej niż na boisku. I grała na nerwach trenerom, z Aleksem Fergusonem na czele. Menedżer Manchesteru United zapytany kiedyś przez jednego z dziennikarzy, kogo by wybrał, gdyby wszedł z pistoletem załadowanym jednym nabojem do pokoju, w którym siedzą jego największy wróg wśród trenerów Arsene Wenger i pani Beckham, odpowiedział: – A nie mógłbym mieć dwóch naboi?

Zawsze miała w tym związku dużo do powiedzenia. Nalegała na przeprowadzkę rodziny do Madrytu, a potem do innych metropolii. Wiadomo, w Manchesterze – jak stwierdził kiedyś Nemanja Vidić – „największą atrakcją jest rozkład jazdy pociągów na dworcu, z którego można odjechać do mniej deszczowych miast". A później wsiąść w samolot do Hiszpanii, Los Angeles czy Mediolanu. Projektować tam ubrania i nową linię perfum, brać udział w programach telewizyjnych, grać w filmach. I chodzić na zakupy do Gucciego czy Armaniego. Na stadion zaglądać chyba tylko z obowiązku, bo – jak sama przyznała w jednym z wywiadów – futbol ją nigdy za bardzo nie interesował.

Teraz przyszła pora na Paryż. 800 tys. euro miesięcznie powinno wystarczyć na godne życie w stolicy Francji. Tyle – według „Le Parisien" – katarscy właściciele PSG zaproponowali Davidowi za grę w ich klubie. Jak na piłkarskiego emeryta nieźle (dla porównania Leo Messi i Cristiano Ronaldo zarabiają 11 – 12 mln euro rocznie). Kontrakt ma zostać podpisany na początku stycznia i obowiązywać przez półtora roku. Negocjacje trwały cztery miesiące. Rzecznik Beckhama próbuje trzymać to w tajemnicy.

– Nie osiągnęliśmy jeszcze porozumienia z żadnym klubem – mówi. Ale przed dziennikarzami nic się nie ukryje: Victoria podobno wybrała już dom na przedmieściach Paryża i elitarną szkołę dla swoich synów. Powitanie mają mieć królewskie. W Madrycie, gdzie gwiazd było więcej w szatni niż na niebie, uwielbienie i podziw rozkładały się na całą drużynę, a tu wszystkie oczy zwrócone będą tylko na nich.

Kibice zastanawiają się, czy podobnie jak w Realu marketing nie przesłoni sportu. Bo Beckham nie został ściągnięty tylko, by biegać po boisku. Ma być ambasadorem marki PSG. Piłkarzem nigdy nie był wielkim. George Best, legenda Manchesteru United, powiedział o nim kiedyś: – Nie umie grać lewą nogą ani głową, nie potrafi robić wślizgów i nie strzela wielu goli. Poza tym jest w porządku.

Wszystko osiągnął ciężką pracą, ambicji nie można mu odmówić. Jest dobrym wzorem dla młodych zawodników. Nie baluje, wraca na czas do domu. Za profesjonalne podejście chwalił go Ferguson, drugi ojciec, u którego debiutował w Manchesterze w wieku 17 lat. David od dziecka lubił wykonywać tzw. stałe fragmenty gry. Rzuty wolne i rożne stały się jego znakiem firmowym. Podobnie jak dośrodkowania i precyzyjne podania wszerz boiska. Techniką nie czarował, ale gdy podchodził do piłki ustawionej za polem karnym, rywalom trzęsły się nogi.

Strzałem z rzutu wolnego dał Anglii awans na mistrzostwa świata w Korei i Japonii. To był doliczony czas ostatniego meczu eliminacji. Drużyna Svena Goerana Erikssona zremisowała z Grecją 2:2. Mało brakowało, a nie pojechałby na ten mundial. Do ostatniej chwili leczył kontuzję stopy. Zdążył i poprowadził kolegów do ćwierćfinału. W drugim meczu grupowym po jego bramce z rzutu karnego Anglia pokonała Argentynę 1:0. Beckham odkupił w ten sposób winy, cztery lata wcześniej we Francji sfaulowany przez Diego Simeone, kopnął Argentyńczyka bez piłki, dostał czerwoną kartkę i tytuł głównego winowajcy porażki w 1/8 finału. Musiał znosić gwizdy na wszystkich stadionach.

W meczu z Portugalią na Euro 2000 pokazał kibicom środkowy palec. Zawsze budził skrajne emocje: od miłości do nienawiści. Kibice nie potrafili mu wybaczyć romansu z show-biznesem. Romansu, który odrywał go coraz bardziej od treningów. – Widziałem, jak z każdym dniem staje się innym człowiekiem – opowiadał Ferguson. – Futbol był tylko małą częścią jego życia. Nie mógł zrozumieć, dlaczego chłopak oddany kiedyś w pełni drużynie, traci czas na pokazy mody, wypady z żoną na koncerty i przyjęcia.

Nie tolerował gwiazdorskich manier. Konflikt narastał, a jego symbolem stał się rozcięty łuk brwiowy Beckhama. Po porażce w Pucharze Anglii z Arsenalem w sezonie 2002/2003 wściekły sir Alex kopnął w szatni but, który wylądował na jednej z najdroższych twarzy świata sportu. David nie chciał się przyznać do błędu przy drugiej bramce, kilka miesięcy później był już w Hiszpanii. Zagrał jeszcze na Euro 2004 i mundialu 2006, ale tych turniejów nie wspomina dobrze. W Portugalii nie wykorzystał dwóch rzutów karnych, w Niemczech doznał kontuzji w ćwierćfinale. Anglia przegrała z Portugalią, Beckham po mistrzostwach oddał opaskę kapitańską Johnowi Terry'emu.

Ostatnie pięć lat spędził za oceanem, w Los Angeles Galaxy. Dwukrotnie był wypożyczany do Milanu. Zimą 2011 roku przygotowywał się do sezonu MLS, trenując z Tottenhamem. Na mundial w RPA pojechał jako członek sztabu szkoleniowego angielskiej kadry, z gry wykluczył go uraz ścięgna Achillesa. Fabio Capello nie widzi dla niego miejsca na Euro 2012 chce postawić na młodych. Ale Beckham wciąż ma nadzieję. Nie chce się żegnać z drużyną narodową. Wie, że biegając za piłką po francuskich boiskach, może o sobie przypomnieć kilku ludziom.

Jeśli nie Capello, to może Stuartowi Pearce'owi, trenerowi olimpijskiej kadry Wielkiej Brytanii. Gra na igrzyskach przed własną publicznością to byłoby piękne zwieńczenie reprezentacyjnej kariery.

Najsłynniejsza francuska para, prezydent Nicolas Sarkozy i Carla Bruni, może się czuć zagrożona. Nadchodzą Beckhamowie. Wszędzie, gdzie się pojawią, powstaje spore zamieszanie: otacza ich kordon fotoreporterów i dziennikarzy, błyskają flesze aparatów, tłumy fanów proszą o autograf. To ich naturalne środowisko. A właściwie Victorii, byłej członkini zespołu Spice Girls, która wprowadziła swojego męża w świat pop kultury.

Nauczyła, że musi dbać o wizerunek, bo z mediami lepiej żyć w zgodzie, a w reklamach można zarobić więcej niż na boisku. I grała na nerwach trenerom, z Aleksem Fergusonem na czele. Menedżer Manchesteru United zapytany kiedyś przez jednego z dziennikarzy, kogo by wybrał, gdyby wszedł z pistoletem załadowanym jednym nabojem do pokoju, w którym siedzą jego największy wróg wśród trenerów Arsene Wenger i pani Beckham, odpowiedział: – A nie mógłbym mieć dwóch naboi?

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku