Po raz 34. rusza rajd, który od zawsze działał na wyobraźnię, budził emocje, nie tylko sportowe. Przeniesiony w 2009 roku z powodu zagrożenia terrorystycznego z Afryki do Ameryki Południowej, nic nie stracił ze swej sławy. Jest taki jak zawsze, może nawet groźniejszy.
Rajd to w tym roku 8373 km jazdy w upale po drogach, skałach i piachu. Dla motocyklistów wyznaczono 4406 km odcinków specjalnych, dla aut 4191.
Zacznie się w Argentynie od względnie spokojnego dojazdu w Andy, potem będzie Chile, gdzie kierowcy poczują już trud jazdy na pustynii Atacama – tam dobra nawigacja będzie znacznie ważniejsza niż mocne trzymanie kierownicy.
Drogą na północ, wzdłuż oceanu, rajd dotrze po raz pierwszy do Peru, gdzie uczestnicy znów zmierzą się z wydmami i górskimi płaskowyżami (wśród nich Nasca), by dotrzeć do mety w Limie. To wszystko przez 15 dni od Nowego Roku, tylko z jedną dobą przerwy.
Na starcie staje 185 motocykli, 170 samochodów, 75 ciężarówek i 30 quadów. Organizatorzy będą przemieszczać się kolumną 40 samochodów, 55 ciężarówek, nad nimi poleci 11 helikopterów i 12 samolotów.