Mało dżentelmeńskie ruchy szachistów

Partie królewskiej gry nieraz przenosiły się poza szachownice

Publikacja: 12.05.2012 01:01

Mało dżentelmeńskie ruchy szachistów

Foto: AFP

Układ z pozoru jest prosty: 64 pola, 32 figury i dwa wielkie ego – ale z tego rodzą się miliony kombinacji: przed, w trakcie i po meczu. Nie tylko na szachownicy, bo czasem równie ciekawe jest to, co dzieje się obok. Wielkie kłótnie i podchody, bo to naprawdę królewska gra, gdy przy szachownicy siadają dwaj arcymistrzowie, a w tle jest jeszcze tytuł mistrza świata.

W historii mistrzostw świata były już zrywane mecze, secesje, wzajemne pretensje i uszczypliwości. W końcu od tego się zaczęło, gdy Wilhelm Steinitz ograł w 1866 roku  Adolfa Anderssena.

Nie było jeszcze do końca ustalonych zasad wyłaniania mistrza świata, ani organizacji, która by nad wszystkim panowała, ale Steinitz uznał się za najlepszego i ogłosił to światu w wydawanym przez siebie „Międzynarodowym Magazynie Szachowym".

Nie wszyscy mu uwierzyli. Jego przeciwnicy natychmiast zaczęli podnosić, że gdyby Paul Morphy nie wyjechał do USA, pokazałby Steinitzowi miejsce w szeregu, ale nikt nigdy tego nie zweryfikował. Z Anderssenem (który też podobno szczyt formy osiągnął później) już się więcej nie spotkali, więc wątpliwości pozostały.

Spór rozstrzygnął się na krótko w 1872 roku, kiedy Steinitz pokonał podczas zaciętego meczu w Londynie kolejną wschodzącą gwiazdę, urodzonego w Lublinie Jana Zukertorta. Z tej okazji niektóre inne fachowe pisma zaczęły nazywać Steinitza mistrzem świata, ale to nie przekonało wszystkich.

Historia wróciła do punktu wyjścia, gdy Zukertort wygrał w wielkim stylu kilka silnie obsadzonych turniejów i jego zwolennicy podnieśli głowy. Ścigali Steinitza nawet w prasie nowojorskiej, publikując na jego temat pamflety.

Takie były początki tej zabawy, ale nawet później, gdy już powstała międzynarodowa organizacja FIDE kłótnie były na porządku dziennym – arcymistrzowie tak łatwo swoich przyzwyczajeń nie zmieniają.

Słynny Mecz Stulecia w Reykjaviku (w stulecie pojedynku Steinitza z Zukertortem) też zaczął się od stawiania warunków, fochów, zrywania negocjacji i przeciągania liny. Borys Spasski wykazał się nie lada cierpliwością, spełniając wszystkie zachcianki Bobby'ego Fischera, którego do gry przekonywał nawet sekretarz stanu USA Henry Kissinger – szachy to w tamtym czasie była chyba jedyna dziedzina, gdzie dominacja ZSRR nie podlegała dyskusji. Fischer wygrał, ale do meczu z Anatolijem Karpowem w 1975 roku już nie dopuścił, przedstawiając kolejną listę warunków, a gdy FIDE nie wszystkie spełniła – poddał pojedynek walkowerem.

Potem nadeszła era Garriego Kasparowa i jego batalii z Karpowem, na czele ze słynnym meczem z 1984 roku, przerwanym po pięciu miesiącach dramatycznych zmagań. Obaj podobno byli wycieńczeni, a prezydent FIDE Florencio Campomanes (nazywany przez Kasparowa Carpomanesem) swoją decyzję tłumaczył obawami o zdrowie zawodników.

Wściekły Kasparow, który grał o wiele lepiej niż na początku meczu i miał nadzieję na zwycięstwo, zrewanżował się Campomanesowi w 1993 roku, organizując własny mecz o mistrzostwo świata z Anglikiem Nigelem Shortem. Oficjalnym powodem były nieodpowiednie warunki, przedstawione przez FIDE.

Kasparow i jego przeciwnik zdobyli sponsorów i podzielili się pieniędzmi według własnych reguł. Secesja w szachach trwała aż do 2006 roku, kiedy tytuły zdecydowali się zunifikować Weselin Topałow i Władimir Kramnik (wcześniej niespodziewanie pokonał Kasparowa).

Dwa lata później tytuł przejął Hindus Viswanathan Anand i jest jego posiadaczem do dziś. Secesja się zakończyła, ale to nie znaczy, że zmieniły się zwyczaje szachistów. Dalej równie ważne jak sama partia są wojny podjazdowe, toczone wokół szachownicy.

Dwa lata temu, kiedy Bułgar Topałow próbował odebrać Anandowi tytuł, a mecz odbywał się w Sofii miejscowa federacja nie zgodziła się na przełożenie go o kilka dni, choć nad Europą unosiła się chmura pyłu wulkanicznego, a mistrz świata z Frankfurtu musiał się przebijać do stolicy Bułgarii samochodem, razem ze swoim sztabem.

Oczywiście gospodarze oskarżyli mistrza świata o nieczyste gry i próbę rozpoczęcia pojedynku, gdy Topałow będzie miał niekorzystny zbieg biorytmów. Ostatecznie Anand do Sofii zdążył, usiadł przy szachownicy, a następnie w dramatycznym meczu pokonał Topałowa, wykorzystując w decydującej partii posunięcie stosowane wcześniej przez polskiego arcymistrza Mirosława Grabarczyka.

Świat szachowy przyjął to z ulgą, bo Topałowa mało kto lubi, a on sam do turnieju pretendentów został włączony nie wiedzieć czemu od półfinału. Jeśli by wygrał znów zaczęłyby się narzekania, że mistrzem jest ktoś z przypadku.

Układ z pozoru jest prosty: 64 pola, 32 figury i dwa wielkie ego – ale z tego rodzą się miliony kombinacji: przed, w trakcie i po meczu. Nie tylko na szachownicy, bo czasem równie ciekawe jest to, co dzieje się obok. Wielkie kłótnie i podchody, bo to naprawdę królewska gra, gdy przy szachownicy siadają dwaj arcymistrzowie, a w tle jest jeszcze tytuł mistrza świata.

W historii mistrzostw świata były już zrywane mecze, secesje, wzajemne pretensje i uszczypliwości. W końcu od tego się zaczęło, gdy Wilhelm Steinitz ograł w 1866 roku  Adolfa Anderssena.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Sport
Dlaczego Kirsty Coventry wygrała wybory i będzie pierwszą kobietą na czele MKOl?
Sport
Długi cień Thomasa Bacha. Kirsty Coventry nową przewodniczącą MKOl
SPORT I POLITYKA
Wybory w MKOl. Czy Rosjanie i Chińczycy wybiorą następcę Bacha?
Sport
Walka o władzę na olimpijskim szczycie. Kto wygra wybory w MKOl?
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Sport
Koniec Thomasa Bacha. Zbudował korporację i ratował świat sportu przed rozłamem
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń