Eliminacje olimpijskie zakończyły się w kwietniu, ale panie wywalczyły awans wcześniej. Na podstawie rankingu światowego w Londynie wystartują szpadzistka Magdalena Piekarska i szablistka Aleksandra Socha oraz czteroosobowa drużyna florecistek z Sylwią Gruchałą na froncie. Jak jest drużyna – to są trzy miejsca dla polskich florecistek w turnieju indywidualnym.
Szpadzista Radosław Zawrotniak, srebrny medalista w drużynie z Pekinu, oraz szablista Adam Skrodzki zdobyli olimpijskie nominacje w turniejach ostatniej szansy, które szermierze nazywają „dobijakami". Drużynę szpadzistów wyeliminował regulamin igrzysk – tym razem nie ma ich rywalizacji w programie. Wróci w 2016 roku, ale stara kadra może nie wytrzymać tej przerwy.
– Liczyłem jeszcze na drużynę szpadzistek. Nieco ponad rok temu, w marcu, były na szczycie światowej listy rankingowej, ale nie obroniły miejsca w pierwszej ósemce. Wciąż nie ma florecistów, to już trzecie igrzyska bez naszej drużyny, nie będzie nawiązania do pięknej tradycji – powiedział „Rz" Jacek Bierkowski, od grudnia 2008 roku prezes Polskiego Związku Szermierczego.
Cztery lata temu w Pekinie było srebro szpadzistów. Trochę z zaskoczenia, trochę nie – szpada miewa nieoczekiwanych mistrzów. Radość przesłoniła afera obyczajowa, gdy jednego z zasłużonych trenerów dopadła niemoc w wiosce olimpijskiej. Potem ujawniła się w środowisku potrzeba rozliczeń z długimi rządami poprzedniego szefa PZSz Adama Lisewskiego.
Prezes Bierkowski ma po czterech latach uczucia mieszane. – Tak, udało mi się uporządkować wiele spraw, problem picia w zasadzie zniknął, marzenia olimpijskie mam śmiałe, ale w przyszłość patrzę z troską, bo mam zdecydowanie mniej pieniędzy na szkolenie młodzieży – mówi.