Puchar Europy dla Crvenej Zvezdy Belgrad w 1991 r. okazał się ostatnim wspólnym jugosłowiańskim sukcesem. Potem każdy zaczął szarpać w swoją stronę. Chorwaci odmówili wspólnej gry z Serbami, po nich to samo zrobili Słoweńcy. Wystarczy wymienić kilka nazwisk, żeby zobaczyć, jakie to było osłabienie: Boban, Prosinecki, Jarni, Suker, Stanić, Katanec. Oni odmówili, więc federacja przysłała na zgrupowanie do Szwecji, kogo miała. Okazało się, że i tak na darmo.
30 maja, gdy do meczu otwarcia pozostało 11 dni, Rada Bezpieczeństwa ONZ nałożyła na Jugosławię sankcje, m.in. sportowe. UEFA musiała się tej decyzji podporządkować. Jugosłowianie spakowali się i zwolnili miejsce Duńczykom.
Romantyczna legenda mistrzostw mówi, że zaskoczonych piłkarzy Danii ściągano w ostatniej chwili z plaż i kurortów całej Europy, ale jest w tym trochę ubarwień. Po pierwsze byli w ciągłym kontakcie z trenerem Richardem Moellerem-Nielsenem, bo na sankcje się zanosiło. Po drugie nie wszyscy zdążyli wyjechać, bo to już nie była, jak w poprzednich latach, drużyna zdominowana przez pracowników zagranicznych klubów. Takich było w kadrze na Euro tylko siedmiu, reszta grała w duńskiej lidze, a jej rozgrywki skończyły się niedługo przed turniejem.
Stary dynamit
Duńczycy grali w mistrzostwach Europy już trzeci raz z rzędu. Zachwycili w Euro 1984 i mundialu w Meksyku, ale wydawało się, że najbardziej wybuchowe lata duński dynamit (tak ich nazwano od piosenki, którą przywieźli na ME w 1984) ma już za sobą. Zakończyli kariery Morten Olsen, Frank Arnesen, Soeren Lerby, Preben Elkjaer Larsen. Po nieudanych eliminacjach do mundialu 1990 r. skończyła się era Seppa Piontka, zastąpił go jego asystent Nielsen, który szybko się skłócił z liderem drużyny Michaelem Laudrupem. Do Szwecji pojechał tylko młodszy z braci Laudrupów, Brian.
Z tych, którzy pozostali z drużyny półfinalistów Euro 1984, najbardziej znany był John Sivebaek. Niezniszczalny obrońca grający wówczas w Monako, kiedyś strzelec pierwszego gola dla Manchesteru United po przyjściu do tego klubu Aleksa Fergusona. W 1992 nie był wcale najstarszy w duńskim zespole. Kim Christofte miał już 32 lata, o rok młodsi byli Kent Nielsen, kapitan Lars Olsen i właśnie Sivebaek, do trzydziestki zbliżał się Kim Vilfort, który w czasie turnieju musiał wyjechać na krótko, bo pogorszył się stan jego chorej na białaczkę córki.
Faworytami byli inni: niemieccy mistrzowie świata, Francuzi, którzy w eliminacjach wygrali wszystkie mecze. Niemcy grali w Szwecji przeciętnie, mieli jednak Thomasa Haesslera, piłkarza o nikczemnym wzroście i wielkim sercu, mistrza rzutów wolnych. Dzięki niemu zremisowali z WNP, potem pokonali Szkotów. Na koniec fazy grupowej przegrali z Holendrami, ale przecisnęli się do półfinału z drugiego miejsca. W innej grupie zawiedli Francuzi. Po dwóch remisach przegrali decydujący mecz z Danią i już na konferencji po tym spotkaniu ich trener Michel Platini ogłosił, że odchodzi.