Anastasi zostaje, jego umowę przedłużono o kolejne dwa lata jeszcze przed igrzyskami. Prezes PZPS Mirosław Przedpełski mówił wtedy, że wierzy w dobry występ w Londynie, a nawet jeśli go nie będzie, ufa Anastasiemu, który ma przygotować drużynę do mistrzostw świata w Polsce.
– I nic się nie zmieniło. Nie zwątpiłem w naszego trenera, nie ma żadnego zagrożenia, że nagle zaczniemy myśleć nad jakimś innym rozwiązaniem. Drużyna była dobrze przygotowana, ale nagle coś ją zahamowało. Nie jestem takim znawcą siatkówki jak Anastasi. Spodziewam się, że po powrocie do Polski przedstawi nam raport, w którym przeanalizowane będą przyczyny porażki – mówi „Rz" Przedpełski.
Szybko do domu
Siatkarze wczoraj nie chcieli rozmawiać, niektórzy z rodzinami kręcili się po wiosce, inni pojechali do Londynu.
Chcą wyjechać z Anglii jak najszybciej, tylko Anastasi nie zmienił rezerwacji biletu i wyląduje w Warszawie zgodnie z planem – w poniedziałek. Zbigniew Bartman, Marcin Możdżonek i Michał Ruciak znaleźli bilety na dzisiaj. PZPS poinformował, że pozostali zawodnicy wybrali „inne terminy i inne porty docelowe powrotu". Zamiast przejazdu odkrytym autokarem przez miasto siatkarze wracają po cichu, żeby nikt ich nie zauważył.
– Nie chowają się, tylko chcą wracać jak najszybciej do domów i musimy to uszanować. Myślę, że turniej przegrali trochę w głowach, bo fizycznie byli dobrze przygotowani. Musieli jednak być przez ostatnie trzy i pół miesiąca non stop na tym samym poziomie koncentracji. Zmierzyli się z tym napompowanym przez media balonem oczekiwań i nie dali rady – mówi Przedpełski.
Może nawet bardziej od wyniku meczu z Rosją boli styl, w jakim Polacy walczyli w tym spotkaniu. Nawet nie zbliżyli się do swoich statystyk z Ligi Światowej, wcześniejsze porażki z Bułgarią i przede wszystkim z Australią spowodowały, że pierwszy raz za czasów Anastasiego zaczęli wątpić. Wcześniej powtarzali, że osiągane przez nich wyniki pokazują sens pracy, że są jak zaprogramowani. Nagle program się zawiesił. Zwycięstwo z Australią dałoby pierwsze miejsce w grupie i ćwierćfinał z Niemcami. Nikt nie potrafił zapomnieć o tej porażce.