Reklama
Rozwiń

Gigant na skrzydle, czyli manewr Alekny

Złoto dla Rosjan, którzy przegrywali z Brazylią 0:2, obronili dwie piłki meczowe w trzecim secie i wygrali 3:2

Publikacja: 13.08.2012 02:37

Siergiej Grankin w objęciach Dmitrija Muserskiego. To pierwsze olimpijskie złoto rosyjskich siatkarz

Siergiej Grankin w objęciach Dmitrija Muserskiego. To pierwsze olimpijskie złoto rosyjskich siatkarzy od 1980 roku

Foto: AFP

O tym finale będzie się długo mówić. W Brazylii będzie dawany jako przykład sportowego niespełnienia, w Rosji stanie się wzorem niezłomności drużyny oraz odwagi i wyobraźni trenera. Przez dwa i pół seta Brazylijczycy szli do zwycięstwa z pewnością wielokrotnych mistrzów świata i dwukrotnych mistrzów olimpijskich. Dwa sety wygrane, w trzecim prowadzenie 21:17, powitanie z trzecim złotem wydawało się naprawdę bliskie.

Nawet udana pogoń Rosjan i remis 22:22 jeszcze nie oznaczał brazylijskiej katastrofy, choć pierwsze oznaki były widoczne. Trener Bernardo Rezende nie znalazł skutecznej obrony na nowatorski pomysł trenera Władymira Alekny, by od trzeciego seta wielki Dmitrij Muserski (218 cm wzrostu) zamiast stać spokojnie na środku siatki, przeszedł na prawe skrzydło i zaczął atakować, ile się da. W książkach do nauki siatkówki takich pomysłów raczej nie opisują, trzeba na nie wpaść.

Eksperyment był ryzykowny, może jednak Rosjanie trochę ten wariant ćwiczyli, bo z minuty na minutę Muserskiemu szło lepiej, a jeśli jemu, to i drużynie. Jednak przed wygraną dwa razy Rosjanie bronili meczbole i w tej sprawie musieli się spisać wszyscy, zanim piłka weszła pod rękę giganta z Biełgorodu.

Rezende szukał pomocy u Giby, przygasłej gwiazdy. Próbował motywacji krzykiem i prośbą. Nie pomagało. Gdy Muserski i spółka poczuli, że są silniejsi, już byli nie do zatrzymania.

Radość Rosjan rozłożyła się na raty, gdyż przy stanie 14:8 w tie-breaku i mocnym ataku sędzia zauważył przekroczenie linii środkowej przez Muserskiego. Trzeba było przestać wiwatować i wrócić na chwilę do roboty. Poprawka była piorunująca i nie zostawiła żadnych wątpliwości, komu należy się tytuł. Rosja zdobyła czwarte złoto igrzysk, pierwsze po 32 latach przerwy (licząc ze zdobyczami ZSRR), Brazylijczycy mieli czego zazdrościć swym koleżankom, które w finale pokonały  USA 3:1.

Brązowy medal zdobyli Włosi, którzy wygrali z Bułgarami 3:1, rewanżując się za porażkę 0:3 z eliminacji. To był piąty medal olimpijski zwycięzców, wcześniej mieli dwa brązowe i dwa srebrne. Zawdzięczają go przede wszystkim kapitanowi Cristianowi Savaniemu, który świetnie atakował i jeszcze lepiej serwował (7 asów), bijąc przy okazji rekord prędkości podania w hali Earl's Court – 127 km/godz.

Bułgaria zerwała się na krótko do ataku w drugim secie, ale wrażenie, że to kolejna udana olimpijska mobilizacja drużyny po przejściach, szybko minęło. Kapitan Savani zrobił swoje, zespół trenera Mauro Berutto wygrał. Została mała polska pociecha, że znaczący wkład w sukces Italii miał także Michał Łasko, syn Lecha, choć podobnie mogli myśleć Serbowie, oglądając Dragana Travicę, syna Ljubomira, i Rosjanie, widząc w niebieskim stroju Iwana Zajcewa, syna Wiaczesława.

 

Mężczyźni: o złoty medal:

Rosja – Brazylia 3:2 (19:25, 20:25, 29:27, 25:22, 15:9); o

brązowy medal:

Włochy – Bułgaria 3:1 (25:19, 23:25, 25:22, 25:21).

Kobiety: o złoty medal:

Brazylia – USA 3:1 (11:25, 25:17, 25:20. 25:17); o

brązowy medal:

Japonia – Korea Płd. 3:0 (25:22, 26:24, 25:21).

O tym finale będzie się długo mówić. W Brazylii będzie dawany jako przykład sportowego niespełnienia, w Rosji stanie się wzorem niezłomności drużyny oraz odwagi i wyobraźni trenera. Przez dwa i pół seta Brazylijczycy szli do zwycięstwa z pewnością wielokrotnych mistrzów świata i dwukrotnych mistrzów olimpijskich. Dwa sety wygrane, w trzecim prowadzenie 21:17, powitanie z trzecim złotem wydawało się naprawdę bliskie.

Nawet udana pogoń Rosjan i remis 22:22 jeszcze nie oznaczał brazylijskiej katastrofy, choć pierwsze oznaki były widoczne. Trener Bernardo Rezende nie znalazł skutecznej obrony na nowatorski pomysł trenera Władymira Alekny, by od trzeciego seta wielki Dmitrij Muserski (218 cm wzrostu) zamiast stać spokojnie na środku siatki, przeszedł na prawe skrzydło i zaczął atakować, ile się da. W książkach do nauki siatkówki takich pomysłów raczej nie opisują, trzeba na nie wpaść.

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku