Brazylia kusi piłkarskie gwiazdy

Dwa lata przed mundialem liga brazylijska kusi pieniędzmi znanych piłkarzy. Jedni jadą tam dorobić przed emeryturą, inni odnaleźć utracony blask

Publikacja: 25.08.2012 01:01

Neymar

Neymar

Foto: AFP

Do niedawna była to spokojna przystań  dla gwiazd już wypalonych. Zmęczeni życiem w Europie brazylijscy gwiazdorzy wracali do ojczyzny, by odcinać kupony od sławy i przyciągać kibiców na trybuny.

Ronaldo i Roberto Carlos w piłkę już  nie grają. Pierwszy – nękany kontuzjami przez całą karierę  – pożegnał się z futbolem w ubiegłym roku, jako zawodnik Corinthians Sao Paulo. Drugi, po krótkim pobycie w tym samym klubie, wyruszył jeszcze w podróż za wielkimi pieniędzmi do Dagestanu. Pograł rok w Anży Machaczkała, teraz jest tam dyrektorem sportowym. Ronaldinho, który swój talent rozmieniał na drobne w nocnych klubach Paryża, Barcelony i Mediolanu, najpierw przeprowadził się do Rio de Janeiro, a od czerwca występuje w Atletico Mineiro.

Karierę w ojczyźnie zamierza zakończyć  też Thiago Silva, jak na razie najdroższy zawodnik tego lata. Brazylijski obrońca przeszedł z Milanu do PSG za 42 mln euro. Przed emeryturą chciałby wrócić do Fluminense, gdzie stawiał pierwsze kroki na boisku. Bo Brazylia to dziś nie tylko gwarancja dobrej pogody. Piłkarze zrozumieli, że da się tam zarobić nie gorzej niż w Europie, USA, na Bliskim Wschodzie czy w Chinach. Sponsorzy inwestują w ligę coraz mocniej, wartość praw telewizyjnych wzrosła dwukrotnie.

– Piłkarze chcą tu grać – przyznaje Diego Forlan. Urugwajski napastnik, najlepszy zawodnik mistrzostw świata w RPA, po nieudanym sezonie w Interze Mediolan podpisał w lipcu trzyletni kontrakt z Internacionalem Porto Alegre. Klubem stawianym w Brazylii jako wzór zarządzania: ma 100 tys. członków, którzy opłacają regularnie składki – więcej niż Real Madryt.

Na lotnisku witało Forlana trzy tysiące kibiców. – Nigdy nie sądziłem, że spotka mnie coś tak miłego. To było spektakularne – cieszył się 33-letni Urugwajczyk. W tym samym czasie 17 tys. osób przyszło na stadion Engenhao w Rio de Janeiro, by zobaczyć Clarence'a Seedorfa. 36-letni Holender, który wygrywał Ligę Mistrzów z Ajaksem Amsterdam, Realem Madryt i Milanem, przyleciał na prezentację helikopterem, podpisał dwuletnią umowę z Botafogo i dostał koszulkę z numerem „10". Odrzucił oferty Amerykanów i szejków. Nie wiadomo, jaki wpływ na decyzję miała żona Seedorfa, która jest Brazylijką. Można jednak przypuszczać, że holenderski pomocnik chciał mieć oko na swoje nieruchomości.

Ile zarobi, nie ujawniono. Forlan może podobno liczyć na 200 tys. dolarów miesięcznie, większość pensji pokryją sponsorzy. Dla niego nie bez znaczenia było również to, że do rodzinnego Montevideo będzie leciał teraz tylko półtorej godziny. Długich podróży uniknie też Peruwiańczyk Paolo Guerrero, panicznie bojący się latania. Dwa lata temu, po zimowej przerwie, nie mógł przez trzy miesiące wrócić do Hamburga. Z pokładu uciekał w ostatniej chwili przed startem. W katastrofie lotniczej zginął jego wujek. Teraz Guerrero jest zawodnikiem Corinthians.

Forlan uważa, że nowych znanych twarzy na brazylijskich boiskach będzie przybywać. A sukcesy klubów, wygrywających od trzech lat Copa Libertadores (2010 – Internacional, 2011 – Santos, 2012 – Corinthians), przekonają niezdecydowanych. I pomogą zatrzymać młode gwiazdy takie jak Neymar i Ganso.

Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?
Sport
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski. Poznaliśmy nominowanych
Sport
Zmarł Michał Dąbrowski, reprezentant Polski w szermierce na wózkach, medalista z Paryża
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska