Lewis Hamilton: z McLarena do Mercedesa

Po 14 latach w zespole McLarena Hamilton przenosi się do Mercedesa

Publikacja: 29.09.2012 01:01

Lewis Hamilton: z McLarena do Mercedesa

Foto: AFP

Trzeba przyznać, że wytrzymał w teamie z Woking dość długo jak na standardy Formuły 1. Pierwszy kontrakt podpisał, gdy miał 13 lat. Potem rósł spokojnie, chowany od początku na przyszłą gwiazdę, i zdobywał kolejne szlify: Formuła 3, potem Formuła 2 i wreszcie Formuła 1. Cały czas z perspektywą miejsca w srebrno-czerwonym bolidzie.

Potem, gdy dostał to miejsce, zdobył w 2008 roku mistrzostwo i był szczęśliwy. Obie strony były. Widać na zdjęciach, jak się cieszą i oblewają szampanem.

Zdarzały się oczywiście i zgrzyty. Zwłaszcza od momentu, gdy do zespołu dołączył Jenson Button. Wtedy pojawił się problem, który z nich jest ważniejszy. Obaj to w końcu mistrzowie świata, obaj Brytyjczycy, obaj popularni w ojczyźnie i przyciągający media.

Button miał pretensje, że faworyzowany jest Hamilton, ukochane dziecko McLarena, ale nie odpuszczał. Zdarzały się między nimi nawet kraksy na torze. Teraz Button może odetchnąć i uśmiechnąć się pod nosem. To on okazał się tym wierniejszym.

Hamilton odszedł z McLarena, a zadecydowały o tym pieniądze. Plotki o tym, że może opuścić team, w którym niemal się wychował, pojawiły się jeszcze w sierpniu.

Najpierw Ron Dennis rzucił, że kierowca musi się liczyć z obniżeniem pensji. Wiadomo – jest kryzys, więc trzeba oszczędzać. Współpracownicy Hamiltona mówili mimochodem, że były mistrz świata jest tymi słowami wstrząśnięty.

W takiej atmosferze ciężko negocjować i co jakiś czas pojawiały się przecieki, że do porozumienia coraz dalej.

Wtedy do negocjacji włączył się Mercedes. Zespół, który miał pieniądze, ale nie miał sukcesów. Podobno za trzy lata zaoferowali Hamiltonowi 60 milionów euro i znacznie lepsze warunki umów sponsorskich.

Tam kierowcami byli zawrócony z emerytury Michael Schumacher i młody Nico Rosberg. Wizerunkowo wszystko się zgadzało, ale siedmiokrotny mistrz świata i młoda nadzieja niemieckich wyścigów nie potrafili zagwarantować zwycięstw.

Mimo że przewodził im Ross Brawn – człowiek, który najpierw stworzył legendę Schumachera w Ferrari, a potem doprowadził do mistrzostwa świata Jensona Buttona.

Teraz Hamilton ma zastąpić 43-letniego weterana, który po raz drugi zapewne skończy sportową karierę (choć mówi się też o zajęciu przez Schumachera miejsca w zespole Sauber).

O takiej zamianie wspominał już na początku września Eddie Jordan – kiedyś właściciel zespołu, teraz ekspert telewizyjny. Jordan miał rację, choć obie strony transakcji milczały. Sytuację próbował jeszcze odwrócić Ron Dennis, podobno zgodził się na żądania Hamiltona, ale było już za późno.

- Nadszedł dla mnie czas, by podjąć nowe wyzwanie. Jestem bardzo podekscytowany, otwierając nowy rozdział. Mercedes-Benz ma niesłychaną przeszłość w sportach motorowych i taką samą pasję wygrywania jak ja – powiedział Brytyjczyk, ogłaszając swoją decyzję.

Druga strona też się bardzo cieszy, a nowemu pracownikowi niemieckiego koncernu w imieniu kolegów komplementy prawi Brawn. – Jestem pewien, że Lewis i Rosberg będą najbardziej ekscytującym duetem przyszłego sezonu. Z niecierpliwością czekam na to, jak wiele możemy razem osiągnąć – powiedział szef teamu Mercedes.

Życie nie znosi próżni i McLaren równo ze stratą Hamiltona ogłosił nazwisko nowego kierowcy. Będzie nim Sergio Perez, jeżdżący obecnie w zespole Sauber (to jego może zastąpić Schumacher – karuzela nie zwalnia nawet na moment).

Młody Meksykanin opowiada z kolei z chęcią, jak wielkim i wspaniałym zespołem jest McLaren. – Nazwa McLaren jest jedną z najwspanialszych w świecie Formuły 1. Wychowałem się, słuchając opowieści o wielkich zwycięstwach Ayrtona Senny. Jestem zaszczycony, że to właśnie mnie wybrali, żebym jeździł obok Jensona w przyszłym sezonie – powiedział Perez.

Młody kierowca w tym sezonie już trzy razy stawał na podium, choć jego samochód do najmocniejszych nie należy. Od nowego sezonu będzie mógł pomóc budować legendę McLarena.

A jeśli Hamiltona po raz pierwszy nie będą oklaskiwać na brytyjskim torze Silverstone, to dwa tygodnie później będzie mógł się pocieszyć na torze Nuerburgring.

Trzeba przyznać, że wytrzymał w teamie z Woking dość długo jak na standardy Formuły 1. Pierwszy kontrakt podpisał, gdy miał 13 lat. Potem rósł spokojnie, chowany od początku na przyszłą gwiazdę, i zdobywał kolejne szlify: Formuła 3, potem Formuła 2 i wreszcie Formuła 1. Cały czas z perspektywą miejsca w srebrno-czerwonym bolidzie.

Potem, gdy dostał to miejsce, zdobył w 2008 roku mistrzostwo i był szczęśliwy. Obie strony były. Widać na zdjęciach, jak się cieszą i oblewają szampanem.

Pozostało 88% artykułu
Sport
WADA walczy o zachowanie reputacji. Witold Bańka mówi o fałszywych oskarżeniach
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO