Reklama
Rozwiń

Burżuazyjna gra rozwija się w Chinach

Chińczycy celują w medal olimpijski. Właśnie zatrudnili słynnego Grega Normana

Publikacja: 09.03.2013 00:01

Burżuazyjna gra rozwija się w Chinach

Foto: AFP

Oficjalnie golfu w Chinach nie było i być nie mogło. Mao Zedong orzekł, że to sport zbyt burżuazyjny i nie wolno w niego grać, więc oficjalnie nikt nawet nie próbował.

Na szczytach władzy chińskiego sportu nikt nie protestował, bo tego sportu nie było na igrzyskach od bardzo dawna, dokładnie od igrzysk w St Louis, w 1904 roku. Nie można tam było zdobyć złota do klasyfikacji medalowej, więc nie było sensu się zajmować. Lepiej było inwestować w ping pong, gimnastykę artystyczną albo podnoszenie ciężarów. Nawet koszykówka miała lepiej.

Zaczęło się coś zmieniać w latach 80. Biznesmeni mogli sobie zacząć budować pola. I budowali od razu z przytupem. Pierwsze w 1984 roku. Zaprojektował je sam Arnold Palmer i nazywało się Chung Shan Hot Springs.

Potem Chińczycy szybko nadrabiali stracone lata i dziś pól (mniejszych i większych) jest w kraju około czterystu, nie brakuje też oczywiście 18-dołkowych. Perłą w koronie jest na razie kompleks Mission Hills w Shenzhen, ale już niedługo. Rośnie nowa siła w tym biznesie. Wyspa Hainan, leżąca u południowo-wschodnich wybrzeży kraju, ma się stać chińskimi Hawajami. Inwestycje idą tam z chińskim rozmachem, obok luksusowych hoteli, powstają golfowe pola. Podobno ich liczba ma sięgnąć 100.

A to ciągle nie jest tani sport w Chinach. Średnie wpisowe do klubu w 2008 roku wynosiło około 30 tys. funtów, a weekend gry kosztował 100 funtów – wielokrotnie więcej niż w Europie i trochę drożej nawet niż w Dubaju.

Zarabiać na tym sporcie Chińczycy już umieją, teraz czas na zdobycie złota na igrzyskach. Skoro już golf się tam pojawi w 2016 roku, to trzeba się godnie zaprezentować. Mają swoją gwiazdę Liu Weng Chonga, który wygrywał nawet w Europie, ale przeszłości nie oszukają. Zaniedbywali sport przez wiele lat, to teraz muszą liczyć na pomoc z zewnątrz.

Trenerem ich reprezentacji jest Amerykanin Michael Johnson, ale Chińczykom to nie wystarczy. Czasu coraz mniej, dystans nie taki mały, więc sięgnęli po wunderwaffe – Grega Normana.

Były znakomity zawodnik, dwukrotny zwycięzca British Open i numer jeden światowego rankingu, członek golfowej Galerii Sław, a obecnie producent win i projektant pól będzie konsultantem chińskiej reprezentacji w drodze do Rio de Janeiro. Będzie miał dwóch asystentów i ma regularnie odwiedzać kadrę w ośrodku treningowym.

– Zawsze starałem się działać na rzecz rozwoju dyscypliny. Moją rolą jest nie tylko przygotowywanie chińskiej reprezentacji do startu w igrzyskach, ale też uczenie umiejętności towarzyskich, etykiety i wyrabianie pewności siebie u zawodników – mówił Norman przy ogłaszaniu decyzji.

To jego małe zwycięstwo. Chciał być w Rio w innej roli. Stanął do konkursu na projektanta pola, na którym odbędzie się olimpijski turniej, ale przegrał z Gilem Hanse. Teraz będzie mógł udowodnić, że jego zawodnicy poradzą sobie na tym polu najlepiej.

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku