Tour de Froome

Chris Froome atakował już Everest kolarstwa jako szerpa Tenzing, teraz ma być Edmundem Hillarym. Jest inteligentny i odporny na ból. Na dopingowe wątpliwości – trochę mniej.

Publikacja: 01.07.2013 02:06

Chris Froome, Brytyjczyk urodzony w Kenii, trenujący kiedyś w RPA, mieszkający dziś w Monako

Chris Froome, Brytyjczyk urodzony w Kenii, trenujący kiedyś w RPA, mieszkający dziś w Monako

Foto: AFP

Kiedyś uczył się kolarstwa na wzgórzach koło Nairobi, uciekając przed hipopotamami, fałszował dokumenty, by startować w międzynarodowych zawodach i biedował, czekając na jakiś sukces, a pierwszy Tour de France obejrzał dopiero w 2004 roku. Dziś jako lider Sky, najbogatszej grupy kolarskiej świata, jest faworytem Touru. Czasem się jakiś kolarski fachowiec zdziwi, jak on daje radę, siedząc na rowerze w takiej dziwnej pozycji, czasem komuś przyjdą do głowy jakieś dopingowe skojarzenia, ale Chris Froome jedzie dalej.

Rok temu po zwycięstwo w Tourze wyruszał Bradley Wiggins, pół-Australijczyk, pół-Brytyjczyk, urodzony w Belgii, wychowany w Londynie. Teraz ruszył jego niedawny pomocnik Christopher Froome, syn Brytyjczyków z Afryki, który długo startował jako Kenijczyk, od czterech lat ściga się dla Wielkiej Brytanii, mieszka w Monako, a wiele zawdzięcza również Republice Południowej Afryki, bo tam chodził do szkoły, studiował i zaczynał poważne treningi.

Silnik i komputer

Dla Wigginsa to był pierwszy sukces w jednym z wielkich tourów i być może ostatni, bo lata lecą. Dla 28-letniego Froome'a zwycięstwo w Tour de France może być początkiem długiej serii. Wielu mówi, że ta seria powinna się zacząć już rok temu. Ale wtedy kierownictwo grupy Sky rzuciło wszystkie siły do pomocy Wigginsowi, z Froome'a robiąc jego szerpę.

Decyzja nie mogła być inna. Grupa Sky to część medialnego imperium Ruperta Murdocha, a lud kochał Bradleya, jego bokobrody i skutery. Froome jest przedstawiany jako przeciwieństwo Wigginsa. Cichy, bez grama szaleństwa, z zaciętą miną. Król górskich wspinaczek, jak Alberto Contador, ale w innym stylu. Hiszpan słynie ze zrywów, Froome podjeżdża jak maszyna. W czasówkach też radzi sobie świetnie. Gdy Wiggins zdobywał w Londynie złoto igrzysk, Froome miał brąz.

Jest jeszcze szczuplejszy niż Brad, ręce ma chude jak kenijski długodystansowiec, a nie kolarz. Ale w grupie Sky zachwycają się mocą i wytrzymałością jego silnika. I komputerem w głowie, bo Froome'a, niedoszłego ekonomistę (przerwał studia rok przed końcem, bo już nie dało się ich pogodzić ze sportem), opisuje się trochę jak robota. On jedzie jak zaprogramowany – dotychczas na pomaganie. Ale ambicja rozsadzała go już tak bardzo, że Sky musiała zareagować.

Wiggins w Tourze nie startuje, męczy się z kontuzjami, ale nawet zdrowy byłby we Francji tylko pomocnikiem. Rocznicowy Tour jest skrojony pod wspinacza Froome'a, niektóre etapy, jak osiemnasty, z dwukrotną wspinaczką na Alpe d'Huez, nawet Chris nazwał sadystycznymi. Jest w formie, najgroźniejszego rywala, Contadora, pokonywał w tym sezonie już trzykrotnie. Wygrał cztery wyścigi z pięciu, w których w tym roku startował.

Już w 2011 Froome mógł nieoczekiwanie wygrać Vuelta a Espana, ale zajął drugie miejsce za Juanem Jose Cobo, bo na początku wyścigu pracował dla Wigginsa, który ostatecznie okazał się za słaby na końcowe zwycięstwo. Rok temu w Tour de France Froome holował go w górach, czasami demonstracyjnie się niecierpliwiąc. Zirytowany Wiggins mówił, że Froome ma niewątpliwy talent, ale chyba nie docenia, że rola faworyta to ogromny ciężar. Nie jest tajemnicą, że dwie gwiazdy Sky już ze sobą nie rozmawiają.

Froome przejechał daleką drogę od czasu, gdy uparł się, że w Afryce też można zacząć wielką kolarską karierę. Najpierw chciał być jak David Kihyah, pierwszy czarnoskóry kolarz, który podpisał kontrakt w Europie. Froome przyłączył się do grupy treningowej Kinyaha w Nairobi. Gdy rodzice się rozwiedli, a matce coraz trudniej było utrzymać dom, wyjechał do RPA, gdzie ojciec zaczynał nowe życie i otwierał nowy biznes. Tam skończył szkołę, zaczął studia.

Kwestia wiary

Ciągle czuł się Kenijczykiem, ale federacja patrzyła nieufnie na chłopaka, który trenuje u obcych. Na pierwsze międzynarodowe zawody, MŚ do lat 23, Chris wysłał się sam, fałszując formularz i podszywając się w e-mailu do Międzynarodowej Unii Kolarskiej pod kenijskiego działacza.

Od 2009 jeździ pod brytyjską flagą, ma wreszcie do dyspozycji wszystko co najnowocześniejsze w kolarskim treningu, ale sam za przełom w karierze uważa moment, gdy zdiagnozowano u niego bilharcję, pasożytniczą chorobę, którą się zaraził w Afryce. Bilharcja m.in. osłabia czerwone krwinki, można więc powiedzieć, że działa odwrotnie do EPO. Gdy zaczął leczenie, poczuł się, jakby mu ktoś zwolnił hamulec.

Wszyscy są ciekawi, czy są też inne sekrety tej wspinaczki na szczyt. Froome niechętnie rozmawia o dopingu, ale medialne dyskusje to w ogóle nie jest jego żywioł, więc trudno tylko na tym opierać podejrzenia. – To niesprawiedliwe, że wszystkich nas się teraz maluje tym samym pędzlem co Lance'a Armstronga. Strach się poprawiać, bo to wzbudza podejrzenia – mówi Froome.

Grupa Barloworld, w której Brytyjczyk debiutował w 2008 w Tourze, była wtedy celem policyjnego nalotu na hotel, bo jeden z jej kolarzy wpadł na EPO. Ale u pozostałych policja niczego nie znalazła. Opiekunem Froome'a w grupie Sky był m.in. trener Bobby Julich, który przyznał, że dopingował się jako kolarz. A lekarzem był do niedawna Geert Leinders, jeden z bohaterów wydanej właśnie w Holandii książki „Braterstwo krwi", o dopingu w grupie Rabobank.

Żadnego kolarza Sky nie złapano na dopingu, a po aferze Armstronga  grupa pokazowo zwolniła Julicha, Leindersa i wszystkich, którzy nie podpisali deklaracji, że nie splamili się dopingiem. Musi nam wystarczyć wiara, że to szczere obrzydzenie takimi metodami, a nie tylko krzyk „Łapaj złodzieja!". I że Froome, oprócz fałszowania dokumentów i chwytania się motocykla, za co go zdyskwalifikowano w Giro d'Italia 2010, nigdy więcej na skróty nie jeździł.

Tour de France: Michał Kwiatkowski na podium

Tour zaczął się chaosem na pierwszym etapie i polskim sukcesem na drugim. Michał Kwiatkowski zajął trzecie miejsce na finiszu wczorajszego etapu z Bastii do Ajaccio, za Belgiem Janem Bakelantsem i Słowakiem Peterem Saganem. Polak z Omega Pharma Quick Step jest siódmy w klasyfikacji generalnej i już po dwóch etapach wypełnił jedno z zadań, które mu wyznaczył zespół: dziś ruszy na trasę w białej koszulce najlepszego młodzieżowca. Nie zakładał jej wcześniej w Tour de France żaden Polak, a poprzednio na podium stali tylko Lech Piasecki i Zenon Jaskuła. Kwiatkowski to najwyżej klasyfikowany przez UCI polski kolarz, debiutant w Tourze, teoretycznie oddelegowany do pomocy królowi sprintu Markowi Cavendishowi.

Ale Cavendish nie walczy o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, tylko etapowe wygrane, więc Polak będzie miał więcej swobody niż pomocnicy w innych grupach. Kwiatkowski to na razie jedyna radość szefów tej grupy w Tourze, bo Cavendish nie wygrał jeszcze etapu, a Tony Martin, specjalista od jazdy na czas, porozbijał się w sobotę w kraksie, do której doszło przed metą. Ucierpiał też Alberto Contador. Pod koniec pierwszego etapu było i śmiesznie i strasznie: autobus grupy Orica GreenEdge zaklinował się na linii finiszu, gdy kolarze byli już niedaleko, metę cofnięto o 3 km, a gdy autobusowi udało się odjechać, znów zmieniono decyzję. Skończyło się to dezorientacją w peletonie i wspomnianą kraksą. Finisz w Bastii wygrał Niemiec Marcel Kittel i został pierwszym liderem. Wczoraj żółtą koszulkę przejął Bakelants. Dziś początek prawdziwego ścigania. Etap z Ajaccio do Calvi jest krótki, 145,5 km, ale nie ma na nim niemal w ogóle płaskich odcinków.

—piw

Sport
Wielki sport w 2025 roku. Co dalej z WADA i systemem antydopingowym?
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Sport
Najważniejsze sportowe imprezy 2025 roku. Bez igrzysk też będzie ciekawie
Sport
Wielki sport w 2025 roku. Kogo jeszcze kupi Arabia Saudyjska?
Sport
Sportowcy kontra Andrzej Duda. Prezydent wywołał burzę i podzielił środowisko
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay