Jest tym, kim Froome był przed rokiem u boku Bradleya Wigginsa. Pomocnikiem, który wyskoczył na wielką scenę. Jest takich w obecnym Tourze trzech. Nairo Quintana miał wieźć Alejandro Valverde, ale lider Movistaru przepadł w połowie TdF i teraz drużyna pracuje na Kolumbijczyka, a ten jest już w klasyfikacji generalnej trzeci. Michał Kwiatkowski przyjechał do Francji po naukę i pomagać Markowi Cavendishowi wygrywać finisze, a jedzie jak w transie, korzystając też z tego, że Omega Pharma Quick Step nie miała wyraźnego lidera jeśli chodzi o klasyfikację generalną. Kwiatkowski może być pierwszym od czasów Zenona Jaskuły Polakiem, który skończy Tour w pierwszej dziesiątce.
Porte jest z nich w klasyfikacji najniżej, dwudziesty. Ale on nie ma swobody Quintany i Kwiatkowskiego. Ani przez chwilę nie przestał być domestique, czy gregario, jak się nazywa pomocników lidera w urzędowych językach kolarstwa. Porte jedzie na rozkaz. Sky, jeśli zebrać sumę umiejętności, nie jest najsilniejszą drużyną Touru. Ale jest jak Argentyna z mundialu 1986: ma swojego Maradonę i podporządkowała mu się bez reszty. Nie poluje na nic poza końcowym zwycięstwem. Gdy są płaskie etapy i robi się tłoczno na finiszu ochroniarzem Froome'a jest Ian Stannard, ale on ginie w tłumie. A Porte jest przybocznym lidera wszędzie tam, gdzie peleton się rwie i zostają najtwardsi. Nie tylko broni od ataków i pomaga uciekać, ale też, jak wczoraj na Alpe d'Huez, łamiąc przepisy wyścigu jedzie po jedzenie dla lidera, którego na ostatnich kilometrach zahamował brak cukru. Zapłacili za to obaj karami po 20 sekund i 200 franków, ale było warto. To był kolejny etap, na którym Porte pomógł Froome'owi zgubić największego rywala Alberto Contadora. Zna go świetnie, bo był i jego domestique w Saxo Banku, w 2011, z jego pomocą Hiszpan wygrał Giro d'Italia.
Porte jest z Tasmanii, ma 28 lat i jedzie nietypową drogą jak na australijskiego kolarza. Dopiero siedem lat temu zrezygnował z triatlonu, ominął system wyszukiwania i rozwijania talentów, który jest siłą australijskiego kolarstwa. W zawodowym peletonie jest czwarty rok, najpierw w Saxo, teraz w Sky. Jego największy sukces to tegoroczne zwycięstwo w Paryż-Nicea. Pracuje jednak w 2013 przede wszystkim na kolejne sukcesy Froome'a. Eskortował go do zwycięstw w Tour de Romandie, Criterium International, Criterium du Dauphine. Froome rok temu nie tylko doholował Bradleya Wigginsa do święta na Polach Elizejskich, ale też sam był na podium Touru, na drugim miejscu. Lider Sky mówi, że Porte'a też byłoby na to stać, jest w jego rankingu na drugim miejscu tegorocznego wyścigu, jeśli chodzi o umiejętności, ale jego siłą jest to, że potrafi zupełnie poświęcić własne ambicje, by zachować siły do pomocy liderowi. Szanse na wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej stracił na dziewiątym etapie, gdy musiał sobie z kryzysem radzić sam i stracił blisko 18 minut do najlepszych. Wtedy zapłacił za pomoc Froome'owi na pierwszym pirenejskim etapie. To samo niebezpieczeństwo czeka na niego dziś, bo dzień po Alpe d'Huez organizatorzy wrzucili kolarzy w kolejną alpejską pułapkę: ponad 200 km jazdy po górach z dwiema premiami górskimi poza kategorią.