Reklama

Polskie pieniądze, brytyjska złość

W sobotę w Gdańsku zaczęła się rywalizacja o tytuł mistrza Europy. To ma być polska konkurencja dla brytyjskiego Grand Prix.

Publikacja: 29.07.2013 01:14

Polskie pieniądze, brytyjska złość

Foto: ROL

W finale na linii startowej stanęli Tomasz Gollob, Emil Sajfutdinow, Nicki Pedersen i Tai Woffinden. To Polak był faworytem wyścigu. Ale gdy taśma poszła w górę, mistrz świata z 2010 został w tyle. Zwyciężył Sajfutdinow, który do końca walczył z Pedersenem. Obsady finału i emocji nie powstydziłyby się zawody cyklu Grand Prix. Organizatorom właśnie o to chodziło.

Mistrzostwa Europy po raz pierwszy odbyły się w roku 2001. Z założenia nie występowali w nich zawodnicy ze światowej czołówki, którzy startowali w GP. Wyścigi były nieciekawe, nieopłacalne dla żużlowców i nie miały prestiżu. W tym roku wszystko się zmieniło.

ME składają się z czterech wyścigów. Pierwszy z nich odbył się w sobotę w Gdańsku. Żużlowcy pojadą jeszcze w Togliatti (Rosja), Goricanie (Chorwacja) i Rzeszowie. Cykl jest krótki, ale nareszcie pojawiły się w nim wielkie nazwiska.

Kibiców na trybuny mają przyciągać Gollob, Woffinden, Sajfutdinow, Pedersen czy Martin Vaculik. Jak bardzo zmieniła się ranga zawodów, niech świadczy fakt, że ich triumfator z 2009, Renat Gafurow, w Gdańsku był jedynie rezerwowym. Dzięki „nowym" mistrzostwom Europy poprawi się również zasobność portfela ich uczestników. Pula nagród wynosi 240 tys. złotych, a za każdy zdobyty punkt zawodnicy dostają 400 euro.

Skąd ta nagła poprawa? Wszystko za sprawą Romana Karkosika – miliardera, który na co dzień finansuje Unibax Toruń. To on wyłożył pieniądze na organizację zawodów i nagrody dla zawodników. Jego celem jest, aby mistrzostwa Europy stały się konkurencją dla GP. Doprowadza to do wściekłości organizatora mistrzostw świata – brytyjską firmę BSI. Jeżeli dwóch Australijczyków, Chris Holder i Darcy Ward, otrzyma polskie obywatelstwa, zyskają prawo startu w imprezie, którą finansuje Karkosik. Bardzo możliwe, że wtedy w Grand Prix i mistrzostwach Europy będzie jeździł ten sam skład zawodników.

Reklama
Reklama

W tym roku obok żużlowców z czołówki jeżdżą też ci, którzy jeszcze do niej nie należą, przez co zawody straciły na atrakcyjności. Od początku było wiadomo, kto zakwalifikuje się do finału.

Indywidualne mistrzostwa Europy runda I:

1. E. Sajfutdinow 14 pkt (Rosja), 2. N. Pedersen 12 (Dania), 3. T. Woffinden 11 (Wielka Brytania), 4. Tomasz Gollob 13,... 6. M. Janowski 10,... 9. S. Ułamek 6,... 14. K. Pieszczek 5.

Maksymilian Radzimirski z Gdańska

W finale na linii startowej stanęli Tomasz Gollob, Emil Sajfutdinow, Nicki Pedersen i Tai Woffinden. To Polak był faworytem wyścigu. Ale gdy taśma poszła w górę, mistrz świata z 2010 został w tyle. Zwyciężył Sajfutdinow, który do końca walczył z Pedersenem. Obsady finału i emocji nie powstydziłyby się zawody cyklu Grand Prix. Organizatorom właśnie o to chodziło.

Mistrzostwa Europy po raz pierwszy odbyły się w roku 2001. Z założenia nie występowali w nich zawodnicy ze światowej czołówki, którzy startowali w GP. Wyścigi były nieciekawe, nieopłacalne dla żużlowców i nie miały prestiżu. W tym roku wszystko się zmieniło.

Reklama
Sport
Zmarł Hulk Hogan, ikona i popularyzator wrestlingu
Sport
Nie żyje Felix Baumgartner, legenda sportów ekstremalnych
Sport
Nie chce pałacu. Kirsty Coventry - pierwsza kobieta przejmuje władzę w MKOl
Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama