Korespondencja z Barcelony
Po 150 metrach wydawało się, że złoto ma w kieszeni. Na ostatnich metrach wyprzedził go jednak Chad Le Clos z RPA. Ale Paweł Korzeniowski i tak wychodził z basenu w Palau Sant Jordi uszczęśliwiony.
Aktualizacja: 31.07.2013 21:24 Publikacja: 31.07.2013 19:30
Paweł Korzeniowski
Foto: AFP
Korespondencja z Barcelony
Po 150 metrach wydawało się, że złoto ma w kieszeni. Na ostatnich metrach wyprzedził go jednak Chad Le Clos z RPA. Ale Paweł Korzeniowski i tak wychodził z basenu w Palau Sant Jordi uszczęśliwiony.
– W tym roku miałem kończyć karierę. Zostałem sam jak palec. Złamałem nogę, straciłem sponsorów, pomyślałem, że pływanie już nie dla mnie. Mistrzostwa w Barcelonie miały być ostatnią szansą. I udało się. Teraz wiem, że będę pływał jeszcze co najmniej rok, a jak kolejny test pójdzie dobrze, to i do igrzysk w Rio – mówił uszczęśliwiony wicemistrz świata.
Pytany, czy nie żal mu złota, wzruszył ramionami: – Chad był lepszy. Bardziej martwię się tym, że chciałem złamać granicę 1.55, a zabrakło mi dwóch setnych sekundy.
Dodał też, że choć pierwszą setkę popłynął szybciej niż kiedykolwiek, wcale się nie nadwerężył. – Zaprocentował nowy trening. Przed piątkowym wyścigiem na 100 m delfinem jest dobrze.
Ten medal to dla „Korzenia" coś więcej niż tylko wicemistrzostwo świata. Oznacza kontynuowanie kariery sportowej. Założył sobie bowiem, że jeśli z Barcelony wróci z niczym, przejdzie na pływacką emeryturę. Kiedy na jesieni zeszłego roku złamał kości śródstopia podczas gry w piłkę na treningu, stracił sponsorów. W braku wyników stypendium z Polskiego Związku Pływackiego nie zostało odnowione i Paweł Korzeniowski został sam z opłatami, nie tylko za mieszkanie i wyjazdy, ale także za odżywki. Przez kilka miesięcy przygotowań do Barcelony płacił za wszystko z własnych oszczędności wierząc, że sukces przyjdzie.
Srebro na mistrzostwach wiążę się z dość dobrym (około 3 tys. zł miesięcznie) stypendium z PZP, które pozwala spokojnie trenować. Do srebrnego medalisty mistrzostw świata powinni też odezwać się sponsorzy.
Sukces Korzeniowskiego zdaje się potwierdzać zmianę w polskim treningu pływackim, nie tyle pokoleniową, co mentalną. Triumfują zawodnicy szkoleniowców, którzy zdołali się uwolnić od PRL-owskich przyzwyczajeń i dyktatu kilometrażu, który przez lata zamordował wiele pływackich talentów.
28-letni Korzeniowski w tak rewelacyjnej dyspozycji był ostatnio w 2009 r. w Rzymie, gdzie ustanowił rekord Polski na 200 m motylkiem. Zaprocentował nowy, eksperymentalny jak na polskie warunki trening, na który Korzeniowski zdecydował się pod kierunkiem trenera Roberta Białeckiego, doktora wychowania fizycznego i asystenta w zakładzie pływania stołecznej AWF.
Korzeniowski, któremu trudno było się przystosować do reżimu treningowego Pawła Słomińskiego, mówił, że jest zawodnikiem dojrzałym i może uczestniczyć w układaniu planów treningowych i współpodejmować decyzje. Robertowi Białeckiemu bardzo to odpowiada. Na konferencji trenerskiej w Krakowie we wrześniu zeszłego roku złośliwie komentowano, że to Korzeniowski trenuje Białeckiego, a nie odwrotnie.
Szkoleniowiec powiedział bowiem, że u takiego doświadczonego zawodnika nie ma potrzeby zmieniać niektórych nawyków, takich jak np. długa, kilometrowa rozgrzewka zamiast 200-metrowej. Przyznał też, że uważnie słucha innych, młodszych trenerów i nie uważa, iż osiem kilometrów na treningu to przepis na sukces.
Myśl trenerska z czasów zapatrzenia na naszych wschodnich sąsiadów pokutowała jeszcze długo po transformacji. Zawodnicy chcący trenować technikę, korygować błędy, wzmacniać siłę i korzystać z treningu poza wodą, musieli wyjeżdżać za granicę, jak trzykrotny olimpijczyk Bartosz Kizierowski.
To u niego w Madrycie przez dwa miesiące trenował przed mistrzostwami Korzeniowski. Za sparingpartnera miał innego mistrzowskiego delfinistę Konrada Czerniaka, który od czterech lat pływa u Kizierowskiego w Madrycie wraz z reprezentantami Hiszpanii. Współpraca okazała się szczęśliwsza dla Korzeniowskiego.
Czerniak mimo walecznej postawy i deklaracji o życiowej formie, w niedzielę nie wszedł do półfinału na 50 m motylkiem, a w środę, choć do półfinału awansował z drugim czasem, to wieczorem nie zdołał awansować do finałowej ósemki na 100 m kraulem (był w swoim półfinale ostatni). Nie udało się to też Aleksandrze Urbańczyk-Olejarczyk na 50 m stylem grzbietowym, która w półfinale była szósta.
Czwarty dzień mistrzostw świata w pływaniu nie przyniósł rekordów świata ani niespodzianek. Zgodnie z przewidywaniami, na 800 m kraulem złoto wywalczył żelazny Chińczyk Sun Yang, wyprzedzając o ponad dwie sekundy Amerykanina Michaela McBrooma. Dla szczerbatego Suna Yanga, mistrza olimpijskiego z Londynu na 400 i 1500 m kraulem, srebrnego medalisty na 200 m dowolnym i brązowego medalisty za sztafetę 4x200 m dowolnym medale ogólnoświatowej imprezy to chleb powszedni. Z basenu wychodzi zrelaksowany i chętnie przyjmuje gratulacje rywali. Najważniejsze jest dla niego, że „może zdobywać medale dla swojego kraju" i „zachowywać się jak przystało na mistrza olimpijskiego". Wzrusza się dopiero przy hymnie Chińskiej Republiki Ludowej, a łzy i pociąganie nosem wywołuje okrzyki entuzjazmu chińskich kibiców. I jeszcze większe wtedy, kiedy rzuca w trybunę z czerwoną chińską flagą bukiecik fiołków i maskotkę zawodów w kształcie kropli wody. Taki suwenir ma niezwykłą wartość, ale Chińczycy liczą na to, że szansę na jej złapanie będą mieli jeszcze kilka razy.
200 m st. mot. mężczyzn
1. Ch. Le Clos (RPA) 1.54,32
2. P. Korzeniowski 1.55,01
3. Wu Peng (Chiny) 1.55,09
50 m st. klas. mężczyzn
1. C. van der Burgh (RPA) 26,77
2. Ch. Sprenger (Australia) 26,78
3. G. Zorzi (RPA) 27,04
200 m st. dow. kobiet
1. M. Franklin (USA) 1.54,81
2. F. Pellegrini (Włochy) 1.55,14
3. C. Muffat (Francja) 1.55,72
800 m stylem dowolnym
1. Sun Yang (Chiny) 7.41,36
2. Michael McBroom (USA) 7.43,60
3. Ryan Cochrane (Kanada) 7.43,70
Korzeniowski osiąga sukcesy dzięki Domachowskiej?
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Rzeczpospolita
Korespondencja z Barcelony
Po 150 metrach wydawało się, że złoto ma w kieszeni. Na ostatnich metrach wyprzedził go jednak Chad Le Clos z RPA. Ale Paweł Korzeniowski i tak wychodził z basenu w Palau Sant Jordi uszczęśliwiony.
Rząd teoretycznie zostawia spółkom Skarbu Państwa wolną rękę w kwestii sponsorowania sportu, ale kodeks dobrych...
W środę, 9 kwietnia, w warszawskim hotelu Sheraton Grand odbyła się druga gala plebiscytu Herosi WP, podczas któ...
W krakowskiej Tauron Arenie odbyła się największa w historii lekcja z udziałem niemal 8 tys. uczniów szkół ponad...
Witold Bańka jest jedynym kandydatem na szefa Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Polak może pozostać na st...
Druga gala Herosów odbędzie się w środę 9 kwietnia w Warszawie. W głosowaniu plebiscytu WP SportoweFakty interna...
Lenovo jest liderem rynku komputerów PC w Polsce. Motorola jest tu jednym z liderów rynku smartfonów.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas