Anna Bader: skacząc w 20-metrową przepaść

Anna Bader wchodzi na skałę. Staje na krawędzi i patrzy w dół, w 20-metrową przepaść. Chwila ciszy i skacze. Moment wejścia do wody jest najlepszy. Albo najgorszy

Publikacja: 03.08.2013 09:07

Anna Bader: skacząc w 20-metrową przepaść

Foto: AFP

Miała 17 lat, gdy pojechała na Jamajkę. Miejscowi chłopcy pokazali jej dziką radość skakania w fale z wysokiego urwiska. Najpierw trochę się bała, ale potem poczuła to coś, co kazało jej skakać z nimi od rana do wieczora. Jeszcze nie wiedziała, że właśnie odkrywa dla innych odważnych dziewczyn świat nowych doznań. Cudów nie ma – była do skakania ze skał dobrze przygotowana. Najpierw uprawiała gimnastykę artystyczną, ale z tego adrenaliny było mało, więc poszła na basen i zaczęła skakać, z trampoliny i wieży.

Dostała się nawet do juniorskiej niemieckiej kadry B. Ale potem pojechała na Jamajkę i wszystko się zmieniło. Skoki do wody z dużej wysokości to nie jest bezpieczna zabawa. Impet, z jakim ciało zderza się z lustrem wody jest ogromny. Woda jest jak betonowa płyta – powtarzają wszyscy, którzy tego doświadczyli. Dlatego nie wpada się w nią głową, tylko nogami, najlepiej idealnie prosto, bo wtedy ból jest najmniejszy. Wedle tradycyjnego przekazu pierwszy z wysokiej skały skoczył w hawajskiej zatoce Kaunolu w 1770 roku Kahekili, ostatni niezależny król Maui.

Skoczył, by dać wzór męstwa swoim wojownikom. Jego wyczyn nazwano „lele kawa" co znaczy właśnie tyle, że odbił się od skały i wpadł do wody stopami, bez rozprysku. Mitycznym miejscem dla skoczków jest także La Quebrada, słynna skała w Acapulco. Tam w 1934 roku 13-letni Enrique Apac Rios pofrunął w dół z wysokości 26,5 metra. Wielu jego następców zginęło, wielu ledwie odratowano, bo profil skały nie ułatwia zadania, a woda pod skałą ma tylko do 4 m głębokości. – Ryzyko jest częścią każdej decyzji o skoku, jak w normalnym życiu – mówi Anna.

Fachowcy w tej branży starają się dokładnie oszacować granicę, której nie wolno przekroczyć. Ale stały niepokój w postaci szacunku dla wody i wysokości jest niezbędny. Anna Bader na razie dobrze balansuje między odwagą i entuzjazmem. Nie ma wielu ran, nogi całe, w sumie tylko jeden naprawdę bolesny siniak na kości ogonowej.

Może więc mówić, że skoki stały się dla niej wybawieniem od młodzieńczych faz dezorientacji, konfrontacji i zagubienia w życiu. I zapomnieniem po śmierci ukochanej osoby. Nie chce wchodzić w szczegóły, ale tyle co ujawnia, też wystarczy. Skończyła studia w Moguncji – angielski, hiszpański, geografia. Od razu ruszyła w świat. Kilka miesięcy była żywym pomnikiem na madryckim deptaku.

Następnie znalazła pracę w Makau, w tym trochę dziwnym regionie Chin przez trzy lata bawiła ludzi występami w pokazach wodnych. Przeżyła atak huraganu Wilma. Uciekała przed strzelaniną na Dominikanie. Kobiece skoki do wody z wysokości zaczęły stawać się sportem już parę lat temu, choć złote medale mistrzyni Europy, jakich kilka Anna ma w domowej szufladzie, znaczą tylko tyle, że wystartowała w pięknych szwajcarskich klifach Ponte Brolla obok mężczyzn.

Czasem miała jedną rywalkę, a czasem nie. Coś się zmieniło, gdy firma Red Bull zobaczyła w skokach potencjał. Nie musi być naturalna skała, może być przecież 20-metrowe rusztowanie (dla mężczyzn 27-metrowe) z właściwym logo. Lot z tego rusztowania jest tak telegeniczny, że wiele dodawać nie trzeba.

Wystarczy woda pod spodem i naprawdę atrakcyjne miejsce świata: Azory, Hawaje, Korsyka, Rio de Janeiro, ale także Kopenhaga i budynek opery (kto widział, wie dlaczego) albo muzeum statków Rickmers Rickmer w Hamburgu. Cztery lata temu pod patronatem Red Bulla powstał męski Puchar Świata. Kilka tygodni temu, we Włoszech w Malcesine po raz pierwszy odbyły się zawody tylko dla kobiet. Anna była jedną z czwórki uczestniczek, obok dwóch Amerykanek i jednej Kanadyjki.

Zajęła trzecie miejsce i była zła. Złość minęła szybko – razem z sesją w „Playboy'u" i wiadomością, że skoki z rusztowania stają się właśnie oficjalnie częścią pływackich mistrzostw świata. Konkurs w Barcelonie, świetnie widoczny z promenady Moll de la Fusta, pokazał, że decyzja była dobra. Wszystkie bilety po 37,50 i 27,50 euro – wyprzedano.

Skakało sześć pań. Trzy skoki oceniane przez sędziów, jeden z elementami obowiązkowymi, dwa dowolne. Anna z Niemiec zdobyła brązowy medal. Trochę narzekała na wodę, że bardzo słona i jakby brudna, ale widziała w niej ryby, czyli z tym zanieczyszczeniem nie było chyba tak źle. Zobaczyła rywalki zza oceanu i ma teraz jasny cel – wyprzedzić je, więcej pracować. Ma 29 lat. Znów staje na 20-metrowym rusztowaniu nad wodą, patrzy w dół i skacze. Potem mówi dziennikarzom, że niczego nie chce udowodnić, bo w życiu najbardziej kocha prostotę.

Miała 17 lat, gdy pojechała na Jamajkę. Miejscowi chłopcy pokazali jej dziką radość skakania w fale z wysokiego urwiska. Najpierw trochę się bała, ale potem poczuła to coś, co kazało jej skakać z nimi od rana do wieczora. Jeszcze nie wiedziała, że właśnie odkrywa dla innych odważnych dziewczyn świat nowych doznań. Cudów nie ma – była do skakania ze skał dobrze przygotowana. Najpierw uprawiała gimnastykę artystyczną, ale z tego adrenaliny było mało, więc poszła na basen i zaczęła skakać, z trampoliny i wieży.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?
Sport
Witold Bańka i WADA kontra Biały Dom. Trwa wojna na szczytach światowego sportu
Sport
Pomoc przyszła od państwa. Agata Wróbel z rentą specjalną
Sport
Zmarł Andrzej Kraśnicki. Człowiek dialogu, dyplomata sportu
SPORT I POLITYKA
Kto wymyślił Andrzeja Dudę w MKOl? Radosław Piesiewicz zabrał głos
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego