Korespondencja z Rzymu
Gino Bartali, jedna z ikon włoskiego sportu, wygrał Tour de France przed i po wojnie. Podczas niemieckiej okupacji ratował Żydów przed wywózką do Auschwitz, a jedną z rodzin przechowywał we własnym mieszkaniu. Szeroka włoska opinia publiczna o szczegółach dowiaduje się dopiero teraz, dzięki wydanej właśnie książce „Droga ku odwadze" Aili i Andresa McConnon.
Pod koniec września 1943 r. do Bartalich zadzwonił arcybiskup Florencji kardynał Elia Dalla Costa, który trzy lata wcześniej udzielił im ślubu. Zaprosił Bartalego do siebie i w pałacu arcybiskupim wyjaśnił, że Niemcy i faszyści wyłapują Żydów, których czeka wywózka do Niemiec i śmierć, a Toskania jest pełna żydowskich uchodźców, potrzebujących fałszywych dokumentów. Kardynał znalazł fałszerza w Asyżu, ale potrzebował łącznika. Ostrzegł, że wpadka grozi śmiercią albo obozem koncentracyjnym. Bartali się zgodził i od tej pory przez wiele miesięcy regularnie przewoził w ramie roweru zdjęcia i dokumenty wkładane w rurę przez otwór po zdjętym siodełku. Czasem przekazywał je innemu łącznikowi, a czasem dostarczał osobiście zainteresowanym tam, gdzie się ukrywali.
Tysiąc uratowanych
Co więcej, na rowerze prowadził rekonesans przy linii frontu, by wybadać jak najbezpieczniej powieźć i podprowadzić Żydów do przewodników, którzy przerzucą ich na stronę aliantów. Bartali ryzykował wiele. Na wezwanie do wojska nowopowstałej republiki Salo' Mussoliniego nie odpowiedział. Był dezerterem. Szczęściem z włoskimi posterunkami nie miał kłopotów. Zazwyczaj poznawali go od razu i przepuszczali nie zadając żadnych kłopotliwych pytań, szczęśliwi, że mają okazję zamienić kilka słów ze sportową gwiazdą i dostać autograf. Konspiracji pomógł też panujący wówczas w Italii kompletny chaos. 25 lipca 1943 roku Wielka Rada Faszystowska obaliła Mussoliniego. Sześć tygodni później rząd marszałka Pietro Badoglio podpisał rozejm z aliantami, by następnego dnia wraz z rodziną królewską ewakuować się do będącego już w rękach aliantów Brindisi (wtedy w rękach amerykańsko-brytyjskich była Sycylia i stopa włoskiego buta). 12 września niemieckie komando po brawurowej akcji uwolniło Mussoliniego więzionego w górskim hotelu w masywie Gran Sasso. Jedenaście dni później Duce proklamował faszystowską republikę Salo'. Ale wówczas Italia była już pod niemiecką okupacją. Niemniej jednak, w ciągu tych kilku tygodni na wolność wypuszczono więźniów politycznych i internowanych w obozach Żydów, armia poszła w rozsypkę. Zaczął się organizować ruch oporu. Nad tym chaosem ani Niemcom ani republice Salo' już się nie udało w pełni zapanować. Jak się szacuje Bartali przewiózł w ramie roweru dokumenty blisko tysiąca Żydów, którzy dzięki temu uniknęli komór gazowych Auschwitz.
Poza tym Bartali, o czym niemal nikt przed wydaniem książki rodzeństwa McConnon nie wiedział, ukrywał w swoim mieszkaniu rodzinę Goldenbergów. Giacomo Goldenberg przybył do Florencji po I wojnie z Kiszyniowa. Otworzył we Florencji sklep z tekstyliami. Poznali się z Gino, gdy ten pracował w sklepie rowerowym nieopodal. Potem Goldenbergowie wyprowadzili się do Fiume (dziś leżąca w Chorwacji Rijeka). Ale w 1940 roku, gdy Włochy przystąpiły do wojny, represje wobec „niewłoskich" Żydów, czyli przybyłych do Italii po pierwszej wojnie, nasiliły się. Goldenbergowie uniknęli aresztowania, bo gdy przyszła po nich policja, nikogo nie było ich w domu. Zwrócili się o pomoc i Gino poprzez kuzyna znalazł im mieszkanie we Fiesoli pod Florencją, gdzie lokalne władze w ramach zarządzonych przez reżim represji ograniczyły się jedynie do rejestracji niewłoskich Żydów, zakazu opuszczania miasteczka i nakazu meldowania się co tydzień na policji. Tak minęły trzy lata. Rząd Salo' jesienią 1943 roku opublikował tzw. Manifest z Werony, który uznawał wszystkich Żydów za wrogów państwa i odbierał im prawo do posiadania czegokolwiek. Inny podpisany przez Mussoliniego dekret praktycznie skazywał ich na deportację do niemieckich obozów zagłady. Stali się zwierzyną łowną. Za pomaganie i ukrywanie Żydów groziła śmierć. Za wydanie ukrywających się płacono 9 tysięcy lirów od głowy, co przy dniówce robotnika wynoszącej 30 lirów było fortuną i ogromną pokusą. Bartali uznał, że Goldenbergowie we Fiesoli ryzykują zbyt wiele, więc ukrył ich w mieszkaniu kupionym przed wojną po wygraniu Touru '38, w rodzinnym Ponte a Ema. Na wiosnę 1944 roku Niemcy i faszystowska policja poszukując Żydów przeprowadzili w okolicy kilka łapanek i rewizji, więc Gino przeniósł Goldenbergów do bezpiecznej, choć pozbawionej światła i wody piwnicy kilka domów dalej, którą wynajął rzekomo na warsztat i magazyn. Tak Goldenbergowie przeżyli wojnę. Giorgio, syn Giacomo, żyje do dziś w Izraelu.