Reklama
Rozwiń

Człowiek z mojego świata

Jedną z największych futbolowych satysfakcji jest dla mnie dobra gra bramkarza Arsenalu Łukasza Fabiańskiego.

Publikacja: 15.03.2014 11:00

Mirosław Żukowski

Mirosław Żukowski

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

Nie jest on moim znajomym, nigdy nie rozmawialiśmy, ale intuicyjnie czuję, że to człowiek z mojego świata, bo nie wiem nic o jego życiu prywatnym, żadna Doda nigdy się do niego nie przykleiła, w celebryckim kołowrotku Fabiańskiego po prostu nie ma.

Bez wątpienia w Arsenalu – nawet jako rezerwowy – zarabia godziwe pieniądze, mógłby kupować drogie garnitury i pozować do zdjęć w kolorowej prasie, bo jest mężczyzną więcej niż atrakcyjnym, ale tego nie robi. Mój stosunek do Fabiańskiego na zawsze ukształtował Arsene Wenger, mówiąc, że nie można nie lubić jedynego w drużynie piłkarza bez tatuaży. Było to kilka lat temu, nie wiem, być może jakieś tatuaże już są, ale mam nadzieję, że nie.

Trudno powiedzieć, by wychowanek piłkarskiej szkoły w Szamotułach i warszawskiej Legii miał w sportowym życiu wielkie szczęście. Kontuzje przerywały jego karierę w kilku kluczowych momentach, jeden z nich wykorzystał Wojciech Szczęsny i wszedł na stałe do bramki Arsenalu i to o jego zarobkach, wizytach w nocnych klubach, życiowych partnerkach i wpisach w internecie było głośno.

W celebryckim świecie Łukasza Fabiańskiego po prostu nie ma i za to go lubię

Tak nowy świat wygrał ze starym i nikogo to nie dziwi. Wprost przeciwnie, Fabiański uchodzi za odmieńca, który słusznie został na ławce rezerwowych, a Szczęsny czy wielki pyskacz Artur Boruc mają to, na co zasłużyli. Nie wiem, czy tylko mój szacunek dla pana Łukasza jeszcze wzrósł po tym, jak bardzo taktownie przyjął fakt, że rodak wyparł go z bramki Arsenalu.

Oczywiście nikt nie postawi na sportowca za to, że jest grzeczny i prowadzi godne życie, najważniejsze są boiskowe kwalifikacje, a te ?u Szczęsnego czy Boruca trudno podważyć.

Fabiańskiemu kariera nie do końca się udała z powodów czysto piłkarskich, ale mam nadzieję, że będzie miał jeszcze szansę, by grać na wielkiej scenie. Podobno interesują się nim Schalke 04 i inne przyzwoite kluby, a występy takie jak ten przeciwko Bayernowi Monachium bardzo zwiększają jego szanse.

Najlepsi gracze w Anglii zarabiają absurdalnie wielkie pieniądze, ostatni kontrakt Wayne'a Rooneya (300 000 funtów tygodniowo) dowodzi, że aberracja się pogłębia, a wraz z nią postępuje ogłupienie piłkarzy.

Tak się dzieje oczywiście nie tylko w Anglii, ale tam to widać najlepiej, bo nigdzie indziej brukowa prasa nie jest równie paskudna jak na Wyspach Brytyjskich. Zachowanie klasy i chłodnej głowy w takim otoczeniu zasługuje na jeszcze większe uznanie.

28-letni Łukasz Fabiański jest rezerwowym w Arsenalu, rezerwowym w reprezentacji Polski, ale na moim prywatnym boisku to gwiazdor pierwszej wielkości. Mam nadzieję, że wkrótce zacznie nowe życie w  bramce – wciąż bez „The Sun", „Faktu", „Pudelka" i tych wszystkich, którzy zamulają nasze mózgi.

Bardzo żałuję, że to nie Fabiański jest idolem młodych piłkarzy, choć i tak mamy szczęście, bo trójka z Dortmundu poza boiskiem też wstydu nie robi. Mogło być gorzej, mógł nam się trafić jakiś Mario Balotelli albo Ashley Cole, a mamy tylko Patryka Małeckiego i kilku jemu podobnych wioskowych herosów.

Znawca futbolu Stefan Szczepłek podpowiada mi, że już wkrótce Fabiański może być pierwszym Polakiem, który zdobędzie Puchar Anglii. Arsenal musi pokonać w półfinale Wigan, a potem wygrać finał. Dla mnie będą to najważniejsze mecze na Wyspach Brytyjskich.

Nie jest on moim znajomym, nigdy nie rozmawialiśmy, ale intuicyjnie czuję, że to człowiek z mojego świata, bo nie wiem nic o jego życiu prywatnym, żadna Doda nigdy się do niego nie przykleiła, w celebryckim kołowrotku Fabiańskiego po prostu nie ma.

Bez wątpienia w Arsenalu – nawet jako rezerwowy – zarabia godziwe pieniądze, mógłby kupować drogie garnitury i pozować do zdjęć w kolorowej prasie, bo jest mężczyzną więcej niż atrakcyjnym, ale tego nie robi. Mój stosunek do Fabiańskiego na zawsze ukształtował Arsene Wenger, mówiąc, że nie można nie lubić jedynego w drużynie piłkarza bez tatuaży. Było to kilka lat temu, nie wiem, być może jakieś tatuaże już są, ale mam nadzieję, że nie.

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku