Ofensywa w Ardenach

W niedzielę rozpoczyna się cykl belgijsko-holenderskich klasyków. Jednym z faworytów jest Michał Kwiatkowski.

Publikacja: 19.04.2014 19:00

Michał Kwiatkowski w ubiegłym roku jechał przez Ardeny pierwszy raz

Michał Kwiatkowski w ubiegłym roku jechał przez Ardeny pierwszy raz

Foto: BELGA DIRK WAEM

Kolarstwo niczym tenis żyje w nienaruszalnym od wielu lat rytmie. Zmiany w kalendarzu mają charakter co najwyżej kosmetyczny, dotyczą imprez drugiego gatunku, rzadko tych monumentalnych.

Jeśli jest lipiec, to wiadomo, Tour de France. Jeśli połowa marca – na dobry początek sezonu kolarze jadą w Primaverze, wyścigu Milan – San Remo. Jeśli kwiecień, nadchodzi czas na flandryjskie klasyki, przede wszystkim Tour des Flandres i Paryż – Roubaix (są jeszcze Gand–Wavelgem, Grand Prix E3 Harelbeke i kilka mniej znaczących).

W końcu miesiąca zawodowy peleton ściga się od lat po wzgórzach lasów ardeńskich.

Najstarsza i jej dzieci

Amstel Gold Race, który w tym roku odbędzie się w wielkanocną niedzielę, Flèche Wallonne, czyli Walońska Strzała (środa, 23 kwietnia) i Liège–Bastogne–Liège (niedziela, 27 kwietnia) tworzą tryptyk niczym słynne dzieła niderlandzkich mistrzów malarstwa.

Zwycięzcy cyklu zajmują honorowe miejsca w historii kolarstwa. Tylko dwóm z nich udało się wygrać trzy wyścigi w jednym roku: jeżdżącemu dziś w polskim CCC Polsat Polkowice Włochowi Davide Rebellinowi w 2004 roku i Belgowi Philippe Gilbertowi przed trzema laty.

Małego ardeńskiego szlema (zwycięstwa we wszystkich wyścigach, ale w różnych latach) zdobyli wielcy kolarze: Belg Eddy Merckx, Francuz Bernard Hinault oraz Włosi Danilo Di Luca i Michele Bartoli.

Czesław Lang, były kolarz, dyrektor Tour de Pologne:

Michał dostosowuje się do sytuacji w wyścigu, nie musi czekać na rozkaz dyrektora grupy

Najstarszy z klasyków Liège–Bastogne–Liège w tym roku organizowany jest po raz setny. Pierwszy wyścig odbył się w 1892 roku, dziś jest najstarszą jednodniową imprezą kolarską. Dlatego też wymiennie stosuję się wobec niego nazwę La Doyenne (Najstarsza).

Walońską Strzałę można z kolei uznać za jej najstarsze dziecko, pierwsza edycja – w 1936 roku, a Amstel nawet nie za wnuka, ale już prawnuka, bo rozgrywany jest dopiero od 1966 roku.

Belgijskie wyścigi wzięła pod opiekę firma Amaury Sport Organisation, organizator m.in. Tour de France i Paris–Roubaix, od ubiegłego roku współwłaściciel Vuelty a Espana. Prestiż ardeńskich klasyków wzrósł, także Amstel Gold Race, choć ten wciąż znajduje się w holenderskich rękach.

– Dla Belgów i Holendrów te wyścigi są niemal świętem narodowym. Przez sześć lat pracuję w belgijskiej grupie, najpierw Quick Step, teraz nazywającej się Omega Pharma Quick Step, i zjeździłem te klasyki po parę razy. Odnoszę wrażenie, że dzięki tym imprezom kolarstwo w tych krajach jest sportem numer jeden. Przy drodze nie ma pustych miejsc. Rolnicy mający pola przy drogach, po których ścigają się kolarze, już dawno wprowadzili zwyczaj, że za miejsce parkingowe na ich terenach się płaci. Nikt na to nie narzeka, bo każdy chce mieć komfort obejrzenia przejazdu peletonu, choć trwa to przecież tylko sekundy – opowiada „Rz" masażysta grupy Omega Pharma Marek Sawicki.

Niesamowita forma

W tym święcie weźmie udział Michał Kwiatkowski, najlepszy polski kolarz, który z wyścigu na wyścig potwierdza ogromne możliwości. W ubiegłym tygodniu zajął drugie miejsce w wieloetapowym wyścigu Dookoła Kraju Basków. Przegrał tylko z Hiszpanem Alberto Contadorem, zdecydowanie najlepszym zawodnikiem wiosny.

Kwiatkowski stratę poniósł tylko w wysokich górach. Był to jeden z największych sukcesów w karierze zawodnika z Torunia i w ostatnim czasie w ogóle polskiego kolarstwa, bo wyścig był zaliczany do cyklu World Tour UCI. Tegoroczne wygrane 23-letniego kolarza w Volta ao Algarve i Strade Bianche, choć prestiżowe, nie miały tej miary ze względu na niższą klasyfikację tych wyścigów w rankingu UCI.

W zeszłym roku Kwiatkowski przejechał przez Ardeny pierwszy raz. W Amstel Gold Race zajął czwarte miejsce. Miał o to do siebie pretensje. Liczył na więcej, na to, że powalczy na finiszu, ale pozwolił na ucieczkę Czechowi Romanowi Kreuzigerowi. W „Strzale Walońskiej" był piąty.

W tym roku Kwiatkowski nieco zmodyfikował plan przygotowań, po to, żeby lepiej wypaść na koniec pierwszej części sezonu. Zamiast pojechać na krótki wypoczynek do domu, trenował w Hiszpanii w Calpe, a potem wystartował w Baskonii.

Jaki będzie tego efekt? Żaden Polak nie wygrał jeszcze wyścigu rangi World Tour (ani wcześniejszego cyklu ProTour), czy teraz nadszedł czas? I ewentualnie, w którym z klasyków holendersko-belgijskich to nastąpi?

– Michał jest w niesamowitej formie. Cały czas nas przy tym zaskakuje, bo kto by pomyślał, że tak dobrze pojedzie w Hiszpanii – mówi „Rz" dyrektor Tour de Pologne, były kolarz zawodowy Czesław Lang. – Wiemy od dawna, że jest dobry w jeździe na czas, że potrafi zafiniszować, ale on coraz lepiej radzi sobie także w górach. Klasyki to może być jego specjalność. Te wyścigi swoją charakterystyką, profilem trasy są jakby ułożone pod niego. Typowi sprinterzy nie dadzą rady na licznych hopach (tak kolarze mówią na podjazdy – red). On jest w stanie to wytrzymać i potem zaatakować na finiszu. Przy tych zaletach Michał jest kolarzem myślącym, dostosowuje się do sytuacji w wyścigu, nie musi czekać na rozkaz dyrektora grupy – dodaje Lang.

Dyrektor Tour de Pologne dobrego wyniku oczekuje raczej w najcięższym z ardeńskiego tryptyku Liège–Bastogne–Liège, właśnie dlatego że jest najbardziej selektywny dla sprinterów.

Omega Pharma nie podała jeszcze informacji, kto będzie liderem w niedzielnym Amstel Gold Race. Ale w ubiegłym roku był nim właśnie Kwiatkowski. Znana jest już lista startowa zespołu. W składzie oprócz Kwiatkowskiego pojawiło się również nazwisko Michała Gołasia, który – tak jak to było do tej pory – będzie mu pomagał, jest Holender Wout Poels (wygrał jeden z etapów Dookoła Kraju Basków) i dwóch Belgów Jan Bakelants i Pieter Serry. Czy belgijska grupa nie postawi na Belga albo na zawodnika gospodarzy?

– Jesteśmy grupą międzynarodową, tworzymy jedną wielką rodzinę. Narodowość nie ma żadnego znaczenia. Dla dyrektorów grupy liczy się zwycięstwo jej zawodnika, bez względu na kraj, z którego pochodzi. Kiedyś może było inaczej, ale odkąd właścicielem zespołu stał się Czech Zdenek Bakala, nastawieni jesteśmy na wygrywanie. Po to w zespole jest Brytyjczyk Mark Cavendhish, po to liderem na Giro d'Italia będzie Kolumbijczyk Rigoberto Uran – tłumaczy Marek Sawicki. – Nie znam dokładnej strategii na Ardeny, wiem tylko jedno: Michał Kwiatkowski przynajmniej w jednym z tych wyścigów pojedzie po to, żeby wygrać. I każdy, również Belgowie, Holendrzy, będzie się cieszyć, jeśli do tego dojdzie.

Debiut CCC

Wśród konkurentów Kwiatkowskiego i Gołasia są Polacy. Pierwszy raz i w tak poważnym klasyku wystartuje polska grupa zawodowa.

– Zabiegaliśmy o to bardzo długo, staraliśmy się miesiącami. Nie jest to proste, ale nasze pomarańczowe koszulki są coraz częściej widoczne na wielkich wyścigach i organizatorzy wzięli to pod uwagę. Wstydu nie przyniesiemy – zapewnia dyrektor CCC Polsat Polkowice i trener polskiej kadry Piotr Wadecki.

Dla odmiany, tak jak w belgijskiej grupie liderem może być Polak, tak w polskiej będzie nim już na pewno Włoch, wspomniany Davide Rebellin. – Moi kolarze będą pracować po to, żeby on miał komfort jazdy w czołówce. Po cichu liczymy na dobrą pozycję, może w pierwszej piątce – zapowiada Wadecki.

Sport
Po igrzyskach w Paryżu czekają na azyl. Ilu sportowców zostało uchodźcami?
Sport
Wybiorą herosów po raz drugi!
SPORT I POLITYKA
Czy Rosjanie i Białorusini pojadą na igrzyska? Zyskali silnego sojusznika
Sport
Robin van Persie: Artysta z trudnym charakterem
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń