Druga kolejka, wyjątkowa, bo świąteczna, rozpoczęła się w niedzielę w Gorzowie. Stal mierzyła się z dotychczasowym liderem Fogo Unią Leszno. Goście chcieli zdobyć na stadionie im. Edwarda Jancarza kolejne dwa punkty i umocnić się na prowadzeniu. Od samego początku spotkania starali się zrealizować ten plan. Walczyli ambitnie, ale to nie wystarczyło, by odebrać ochotę do jazdy żużlowcom Stali, którzy gorzowski tor zamienili w twierdzę. Krzysztof Kasprzak, Niels-Kristian Iversen, Matej Zagar i junior Bartosz Zmarzlik uzyskali dwucyfrowe wyniki. Nawierzchnia nie miała dla nich tajemnic. Wiedzieli o każdej najmniejszej nierówności. Ustawienia ich motocykli były idealnie dopasowane do warunków.
Tego samego nie można powiedzieć o sprzęcie zawodników Unii. Tylko Nicki Pedersen mógł próbować dotrzymać kroku gospodarzom. Jego koledzy też starali się utrudniać życie gospodarzom, jednak Stal była nie do zatrzymania. Wygrała 57:33, a Unia po tygodniu królowania musiała pożegnać się z fotelem lidera.
W poniedziałek KantorOnline Włókniarz Częstochowa gościł na swoim torze mistrza Polski SPAR Falubaz Zielona Góra. Falubaz przyjechał do Częstochowy, by zmazać plamę na honorze. W pierwszej kolejce niespodziewanie przegrał na własnym stadionie z Grupą Azoty Unią Tarnów 43:47. Trener Rafał Dobrucki mówił, że nie ma co rozrywać szat, bo zespół z Zielonej Góry zwykle zaczyna sezon słabo, ale kończy go na podium.
Jednak w meczu z Włókniarzem liczyły się tylko dwa punkty. Tym bardziej, że gospodarze przystępowali do spotkania poważnie osłabieni, bez kontuzjowanych Grigorija Łaguta i Michaela Jepsena Jensena. Za Rosjanina stosowano zastępstwo zawodnika, a miejsce Duńczyka zajął Rafał Szombierski.
Częstochowskie Lwy pokazały, że nawet jeśli są ranne i tak walczą do samego końca. Falubaz nie miał łatwego zadania. Lecz mistrzowie Polski wyciągnęli wnioski z ubiegłotygodniowej porażki i tym razem nie popełnili już tylu błędów. Wygrali z walecznym Włókniarzem 50:40.