Duszę mam słowiańską

Miroslav Radović - Najlepszy piłkarz Legii Warszawa o swoim klubie i możliwości gry dla reprezentacji Polski.

Publikacja: 25.04.2014 02:00

Miroslav Radovic

Miroslav Radovic

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Rz: Adam Nawałka planuje powołać Thiago Cionka na mecz z Niemcami...

Miroslav Radović

: Nie chce mi się wierzyć. Jeśli to prawda, to byłby skandal. To ten piłkarz, co grał w Jagiellonii, prawda? Niczym się nie wyróżniał, na pewno jest wielu lepszych polskich obrońców w ekstraklasie.

A pan nie czuje się polski?

Jestem trochę polski, ale wiadomo, skąd pochodzę i jakie mam korzenie. Urodziłem się w Jugosławii, ale później wszystko się rozwaliło. Ludzie już nie nadążają, jak im tłumaczę, dla kogo mógłbym grać. Teoretycznie mógłbym dostać powołanie od selekcjonera reprezentacji Serbii, Czarnogóry albo Bośni i Hercegowiny. Teraz jestem Polakiem, czuję dla tego kraju olbrzymi szacunek, a to, że starałem się o obywatelstwo, świadczy o tym, że wiążę z Polską swoją przyszłość. Paszport został mi przyznany normalną ścieżką, mieszkam w Warszawie tak długo, że niepotrzebne były jakieś specjalne dekrety.

Chce pan zostać w Polsce na stałe?

Prawdopodobnie tak się stanie. Kilka dni temu znowu rozmawiałem o tym z żoną, bardzo długo. Mam troje dzieci – najstarsze ma dwa i pół roku, a bliźniacy po dziesięć miesięcy. Niedługo zacznie się przedszkole, szkoła. W Serbii są nasi rodzice i rodzina, ale dla dzieci w Polsce jest jednak lepsza perspektywa.

Skoro tak panu tu dobrze, to dlaczego zapewniał pan, że nie chce grać dla naszej reprezentacji?

To bardzo poważny temat. Nie wydaje mi się, że to dobra droga, by zawodnik mówił, że chce grać albo że nie chce grać. To niczego nie zmienia. Sygnał nie może wyjść od piłkarza. Musiałoby się zdarzyć coś wyjątkowego, żeby usiąść i porozmawiać. Kiedyś powiedziałem, że według mnie w kadrze powinni grać ludzie urodzeni w Polsce, a jeśli znajdzie się miejsce dla kogoś naturalizowanego, to musi on być dużo lepszy. Wydaje mi się, że na mojej pozycji w reprezentacji są dobrzy zawodnicy, więc powołanie dla mnie jest nierealne.

Z akceptacją kibiców miałby pan na pewno mniejszy problem niż Sebastian Boenisch czy Damien Perquis.

Nie obawiam się ewentualnej reakcji trybun. Nie chcę nikogo obrazić, ale uważam, że zrobiłem więcej dla Polski niż Perquis, Polanski czy choćby Ludovic Obraniak. Od ośmiu lat gram w najlepszym polskim klubie, czuję się tu jak w domu. Nie wiem, jaką drogą chce iść trener Nawałka. Może zamiast powoływać czterech–pięciu zawodników, którzy mają polskie korzenie, lepiej zdecydowanie postawić na młodych.

A gdyby selekcjoner wysłał powołanie do pana?

Jakbym je zobaczył, to mógłbym coś powiedzieć. A teraz nie ma o czym gadać.

To pana najlepszy sezon w karierze?

Statystyki tak mówią, nigdy nie strzeliłem tak wielu goli. Ale moja gra bardziej mi się podobała, kiedy graliśmy w Lidze Europejskiej za Macieja Skorży. Najważniejsze, że Legia zmierza po kolejne mistrzostwo. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie zdobyli w tym roku tytułu. I to nie dlatego, że nie mamy godnych przeciwników, ale dlatego, że jesteśmy najlepsi. Wszystko mamy w swoich rękach, w dodatkowej rundzie z najsilniejszymi zespołami zagramy na własnym stadionie. Problemem Legii może być tylko sama Legia, ale jesteśmy już zbyt doświadczeni, by stracić taką przewagę.

Podoba się panu reforma ligi?

Nie. Wszyscy mówią, że fajnie, ciekawie, bo będzie więcej meczów, i to z tymi najsilniejszymi rywalami. System nie jest jednak sprawiedliwy, z dziesięciu punktów przewagi zrobiło się pięć. Można przez cały sezon być na pierwszym miejscu, a później wszystko przegrać dwiema porażkami. Wolę normalny ligowy system sprawdzony w całej Europie.

Odnajduje się pan ?na pozycji napastnika?

To tylko teoretycznie moja nowa rola. Dwa, trzy lata temu, kiedy w Legii był Danijel Ljuboja, też wymienialiśmy się pozycjami, tak jak teraz robię to z Ondrejem Dudą. Powoli przyzwyczajam się do tego, czego oczekuje ode mnie trener, i są efekty. Dobry zawodnik poradzi sobie na każdej pozycji.

Czym różni się Legia Henninga Berga od tej Jana Urbana?

Gramy szybciej, jak najprostszymi metodami chcemy się dostać pod bramkę przeciwnika. Więcej różnic nie ma, bo nie zmienili się zawodnicy. O Bergu mogę powiedzieć, że wie, czego chce. Nie ma doświadczenia trenerskiego, ale był świetnym zawodnikiem i myślę, że pod jego wodzą będziemy ciągle się rozwijać. Poza tym, tak po ludzku, to pozytywny facet.

Będzie Liga Mistrzów?

Gdybyśmy mieli taki skład jak teraz, to pokonalibyśmy Steauę Bukareszt. Statystyki w Lidze Europejskiej mieliśmy fatalne, ale uważam, że na boisku nie było widać przepaści między Legią, Lazio czy Trabzonsporem. Nie brakowało nam umiejętności, ale doświadczenia. Nie potrafiliśmy wytrzymać ciśnienia, nie stać nas było na cwaniactwo. Zawiodła głowa, czuliśmy strach. Baliśmy się tej Steauy, a trzeba było wygrać w Bukareszcie i byłoby po sprawie.

Rzadko obcokrajowiec zostaje bohaterem kibiców Legii. A o Radoviciu są już nawet piosenki.

Bo czuję się tu jak u siebie i nie muszę nikomu udowadniać, że to jest mój klub. Legia mi wiele dała, mam dla niej dużo szacunku i cieszę się, że kibice potrafią to docenić. Chociaż jak tu przychodziłem, to był jednak inny świat...

To znaczy?

Sześć lat temu wszystko wyglądało jak w okręgówce. Tłumaczę to młodym zawodnikom. W 2006 roku mówili mi, że budują ciekawy zespół, jest prywatny sponsor i planowany ?jest szybki rozwój. Przyjechałem do Warszawy ?i nie wierzyłem, że to główny stadion. Dziesięć tysięcy ludzi? Pytałem, jak to w ogóle możliwe, że to rekordowa frekwencja. A jednak udało się wszystko zmienić i mamy teraz europejskie warunki.

Myślał pan, że zostanie w Legii tak długo?

Chciałem pograć rok. Miałem problemy w Partizanie, trener na mnie nie stawiał i poprosiłem o transfer. Zgłosiła się Legia, porozmawiałem z Aleksandarem Vukoviciem i Dragomirem Okuką i obaj powiedzieli, że to będzie dla mnie świetne miejsce. Zostałem na osiem lat i nigdy tego nie żałowałem. Kibicuję Realowi Madryt, chciałbym zagrać w lidze hiszpańskiej, myślę, że odnalazłbym się też w Bundeslidze. Gdyby przyszła oferta z mocnego klubu, na pewno bym ją przemyślał, ale priorytetem jest Legia.

Długo się pan uczył Polaków?

Jesteśmy podobnymi narodami. Jakby Polak pojechał grać do Serbii, też szybko by się odnalazł. Mam słowiańską duszę, pan też, nie ma dużej bariery językowej, problemu z aklimatyzacją. Każdy naród ma oczywiście jakieś wady, w Polsce na przykład niezwykle szybka jest droga od bohatera do zera. Ale nauczyłem się żyć ze świadomością, że jak będzie źle, to nikt nie wspomni o starych zasługach.

Dobry piłkarz z Serbii na rynku europejskim kosztuje 15 milionów euro, a polski – 3. Dlaczego?

Umiejętności piłkarskie mamy podobne. Ale serbski klub ma 18-letnich w pełni ukształtowanych piłkarzy. Szybko przebijają się do pierwszego składu, są przygotowani do wyjazdu. A klub musi ich sprzedawać, bo nie ma takich sponsorów, praw telewizyjnych i frekwencji jak w Polsce. Jeśli Legia ustabilizuje skład przez dwa, trzy lata, pozwoli okrzepnąć młodym i zrobimy coś w Europie, to możemy pociągnąć za sobą resztę. Ciągle idziemy do przodu, klub stara się o świetne warunki nie tylko dla nas, ale też dla młodych chłopaków, na których transferach da się potem zarobić miliony.

31. kolejka ekstraklasy. Dziś zaczyna się faza play-off. Do końca rozgrywek pozostało siedem kolejek. Finał ligi – 1 czerwca. Legia zdecydowanym faworytem

Polska liga po reformie rządzi się takimi samymi prawami jak podatek progresywny – im więcej zarobisz, tym więcej zapłacisz.

Wprawdzie Ekstraklasa SA była sprawiedliwa i postanowiła zabrać wszystkim po 50 procent zdobytych punktów, ale przecież najwięcej stracili ci, którzy byli najlepsi. Liderującej Legii z dziesięciopunktowej przewagi pozostało pięć punktów. Jedni mędrcy to wymyślili, a drudzy, w PZPN, zaakceptowali. Byle tylko było więcej meczów, co daje nadzieję na większy zarobek. A że to niektóre kluby może całkiem położyć, to inna sprawa. Jakkolwiek by było, musimy się uczyć nowych zasad. W grupie walczącej o mistrzostwo znalazły się (w kolejności zajętych miejsc): Legia, Lech, Ruch, Pogoń, Wisła, Zawisza, Górnik i Lechia. W grupie broniącej się przed spadkiem: Cracovia, Jagiellonia, Korona, Śląsk, Piast, Podbeskidzie, Zagłębie i Widzew.

Każda z tych drużyn rozegra siedem meczów. Ostatni 1 czerwca. Autorzy reformy chcieli, aby w fazie play-off nie było meczów o nic. W grupie mistrzowskiej najciekawiej zapowiadają się spotkania Lech – Wisła i Legia – Zawisza. W spadkowej: Śląsk – Zagłębie i Korona – Widzew.

Legia jeszcze nie zdobyła mistrzostwa, a Widzew jeszcze nie spadł. Górnik Zabrze kiedyś wreszcie wygra. Krótka przerwa na pewno przydała się Robertowi Warzysze. Miał trochę czasu na poznanie klubu i podjął decyzję o zmianie trenera odpowiedzialnego za przygotowanie fizyczne. Lech nie stracił nadziei i szans na pierwsze miejsce. Aby je przedłużyć, powinien pokonać Wisłę, która przegrała cztery ostatnie mecze z rzędu.

Franciszek Smuda znalazł się w trudnej sytuacji kadrowej. Choroby i kartki wyeliminowały siedmiu graczy. – Do Poznania pojedzie mieszanka zawodników z pierwszego zespołu, rezerw i młodzieży – powiedział trener Wisły. To może być także problem innych drużyn. W wydłużonym sezonie górą będą ci, którzy mają najdłuższe ławki rezerwowych.

—Stefan Szczepłek

Sport
Wielki sport w 2025 roku. Co dalej z WADA i systemem antydopingowym?
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Sport
Najważniejsze sportowe imprezy 2025 roku. Bez igrzysk też będzie ciekawie
Sport
Wielki sport w 2025 roku. Kogo jeszcze kupi Arabia Saudyjska?
Sport
Sportowcy kontra Andrzej Duda. Prezydent wywołał burzę i podzielił środowisko
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay