Po długim i trudnym meczu drugiej rundy z Joe Perrym, obrońca tytułu O'Sullivan lepiej zaczął ćwierćfinał z Shaunem Murphy'm, prowadzi po pierwszej sesji 6-2, choć też nie od razu grał z błyskiem. Kiedy jednak dostał szansę rozgrzania się, skończył sesję bardzo efektownie, zdobywając kolejno 94 i 136 punktów.
Mistrz czuje się pewnie, już dzień wcześniej po udanym pościgu w meczu z Perrym powiedział, że jego psycholog dr Steve Peters jest teraz bardziej potrzebny piłkarzom Liverpoolu walczącym o mistrzostwo Premier League, w Sheffield wystarczają O'Sullivanowi porady przez internet.
Tak samo dużą przewagę ma Judd Trump w rywalizacji z Neilem Robertsonem. Australijczyk, mistrz świata z 2010 roku, grał zaskakująco słabo i nerwowo, może tłumaczyć go fakt, że jest bardzo blisko ustanowienia niezwykłego rekordu stu brejków stupunktowych i wyższych w jednym sezonie. Ma ich 99, ten kolejny, najważniejszy, już kilka razy wymykał mu się w Sheffield z rąk.
Mark Selby także prowadzi bardzo wysoko, po dwóch seriach już 12-4 z Alanem McManusem. Szkot to najstarszy z ćwierćfinalistów, pierwszą, powolną sesję wytrzymał dobrze, przegrywał tylko 3-4, w drugiej był słabszy już bardzo wyraźnie, wyglądał na zmęczonego grą i napięciem. Anglikowi pozostaje zdobyć w środę tylko jedną partię, by awansować.
Barry Hawkins, wicemistrz świata z 2013 roku, też nie miał wielu problemów z objęciem prowadzenia 11-5 z Dominikiem Dale'em. Dale, barwna postać światowego snookera, gra w finale mistrzostw świata po 14 latach przerwy, dwie wygrane rundy wykorzystał dobrze: równie dużo jak o grze mówi się o jego ubiorze i fryzurze, a zwłaszcza o butach.