– Rafał nie jest specjalistą od jazdy na czas, a pojechał znakomicie. Sądziłem, że może być w pierwszej dziesiątce na mecie Giro, ale po tym, co teraz pokazał, jest w stanie wywalczyć miejsce na podium – mówi „Rz" Zenon Jaskuła, jedyny polski kolarz, który był w czołowej trójce wielkiego touru. W 1993 roku zajął trzecią pozycję w Tour de France.
– Nigdy tak dobrze nie poszło mu w jeździe na czas, choć przypominam – w zeszłym roku był piąty. Wbrew temu, co się mówi, Rafał potrafi szarżować na takich etapach. Jako junior wygrał parę czasówek. Może to nie jest kolarz na zwycięstwo w mistrzostwach świata, ale w tourach potrafi powalczyć w takiej próbie – opowiada pierwszy trener Majki Zbigniew Klęk.
Polski kolarz pokonał być może najtrudniejszą dla siebie przeszkodę w drodze do Triestu, gdzie 1 czerwca zakończy się Giro. Samotna walka o sekundy, mimo zapewnień trenerów, nigdy mu nie pasowała. Z najlepszymi przegrywał. Nie było tego jednak widać na 42-kilometrowym etapie między winnicami z Barbaresco do Barolo. Kolarzowi z Małopolski niewątpliwie sprzyjał pagórkowaty teren i jeden trudny podjazd. Od początku, na każdym punkcie pomiaru czasu, znajdował się w czołówce.
Z kolarzy walczących o zwycięstwo Majka stracił tylko do wyprzedzających go do tej pory Kolumbijczyka Rigoberto Urana i Australijczyka Cadela Evansa. Uran pojechał fenomenalnie. Drugiego na mecie Włocha Diego Ulissiego wyprzedził o ponad minutę. Odebrał Evansowi pozycję lidera. – Urana będzie ciężko pokonać. Najważniejsze, że Rafał zyskał nad swoimi przeciwnikami w klasyfikacji młodzieżowej – powiedział dyrektor sportowy grupy Tinkoff Saxo Lars Michaelsen.
Od soboty Giro będzie rozgrywać się w wysokich górach. Dla Majki to wymarzone pole bitwy. – Rozmawiałem z nim w środę. On ma moc – twierdzi trener Zbigniew Klęk.