To ciekawe, że „Special One" nie chce pracować z żadną reprezentacją (gdyby chciał, pewnie dostałby prawie każdą), tylko woli wydawać pieniądze futbolowych krezusów i prowadzić w Chelsea, Realu czy Interze jedenastki globu. Nie przekonują mnie argumenty obrońców Mourinho twierdzących, że jego bufonada to maskarada mająca pomóc drużynie, ?bo arogancja jest arogancją, niezależnie od powodów.
Ochota, by mundial był imprezą moralnie akceptowalną, spowodowana jest nie tylko tym, że w Brazylii wrze, a FIFA okazuje się organizacją podejrzaną o korupcję i to podejrzenie graniczy już z pewnością. Po prostu coraz częściej w sporcie szukam dowodów nie tylko niezwykłego talentu i perfekcji, lecz również ukatrupionej przez legiony Mourinho etycznej wzniosłości. Bardzo nie pasuje ona do czasów, gdy telewizyjny komentator mówi, że piłkarz popełnił błąd, gdyż nie popełnił faulu, a siedzący obok trener uzasadnia to ze szkoleniowego punktu widzenia.
Podczas niedawnego tenisowego turnieju Roland Garros nie było wielkich meczów, żadnego nie zapamiętam, bo widziałem dużo lepsze, ale kilka razy okazało się, że gwiazdorzy potrafią zachować się staromodnie, po rycersku. Kiedy podczas półfinałowego meczu Łotysza Ernestsa Gulbisa z Novakiem Djokoviciem sędzia przyznał punkt Serbowi po obejrzeniu śladu piłki na korcie i już wracał na swoje krzesełko, Djoković tej decyzji nie uznał, ponieważ wiedział, że to błąd. Absolutnie nie chcę nikogo przekonywać o etycznej wyższości tenisa nad futbolem, bo jej nie ma, chodzi wyłącznie o to, by dostrzegać takie gesty, mówić o nich w telewizji i pisać ?w gazetach, bo bez tego nieodwołalnie wygra arogancja.
W czasach mojej studenckiej młodości przed księgarniami stały kolejki, ?by kupić książki ze sławnej wówczas serii prozy iberoamerykańskiej. Czytało się je wszystkie, a nieznajomość Julio Cortazara była towarzysko dyskwalifikująca. Ten nurt w literaturze nazywał się realizmem magicznym i był wówczas głównie hiszpańskojęzyczny, Brazylia była na jego marginesie.
Przypomniałem sobie o tym, gdy w jednej z francuskich gazet podczas Roland Garros przeczytałem opinię, że mundial może być ciekawy lub nudny, ale bez wątpienia okaże się kolejną lekcją realizmu cynicznego. A może bez Mourinho nie będzie aż tak źle?