Legia pewna swego

Celtic - Legia: Polski zespół ma dużą przewagę przed dzisiejszym rewanżem w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Tego nie było od dawna.

Publikacja: 06.08.2014 02:00

Zwycięstwo 4:1 przed tygodniem w Warszawie wyłamuje się z typowej opowieści o polskich drużynach walczących o Ligę Mistrzów. Kibice tak bardzo przyzwyczaili się do zgoła odmiennego scenariusza, że kolejne gole legionistów przyjmowali z niedowierzaniem.

Nawet jeśli tuż po losowaniu ze Szkocji dochodziły informacje, że Celtic straszy już tylko nazwą, mało kto się spodziewał, że na rewanż legioniści będą jechali z taką przewagą. 90 minut, powrót do domu i czekanie na kolejnego rywala w drodze do Champions League. Tylko tragedia i absolutna nieudolność może pozbawić mistrza Polski awansu.

Rewanż tym bardziej powinien być formalnością, że gospodarze zostali pozbawieni swojego głównego atutu – stadionu Celtic Park i dopingu 60 tysięcy gardeł. Obiekt w Glasgow, na którym na co dzień mecze rozgrywają The Bhoys, był główną areną zakończonych właśnie Igrzysk Wspólnoty Narodów. Spotkanie z Legią zostało więc przeniesione do odległego o 75 kilometrów Edynburga, na stadion Murrayfield, który jest domem szkockiej federacji rugby.

Duch walki i wiara

Celtic Park w Glasgow jest miejscem, które niejednokrotnie inspirowało zespół do fantastycznej walki i odrabiania strat. Przykładów nie trzeba szukać w odległej przeszłości. Wystarczy wspomnieć chociażby zeszłoroczne kwalifikacje Ligi Mistrzów. W pierwszym spotkaniu czwartej, decydującej  rundy Szkoci przegrali z kazachskim Szachtiorem Karaganda 0:2.

W Glasgow potrafili jednak odrobić straty i, zwyciężając 3:0, awansowali do fazy grupowej. Celtic decydującego gola zdobył w doliczonym czasie. Taki wynik z Legią dałby dziś Szkotom awans. Pytanie jednak, czy magia Celtic Park przeniesie się o 75 kilometrów na wschód – na Murrayfield.

Dla Legii pocieszające powinno być to, że emocjonujące mecze zespołu z Glasgow nie zawsze jednak kończyły się awansem. W sezonie 2005/2006 Celtic w drugiej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów przegrał na Słowacji aż 0:5 z Artmedią Petrzalka w  meczu uznawanym za najgorszy w historii jego występów w europejskich pucharach. To był pierwszy sezon Macieja Żurawskiego i Artura Boruca w Glasgow. Na Słowacji polski bramkarz nie zagrał – siedział na ławce rezerwowych, ale po takim katastrofalnym meczu menedżer Gordon Strachan w rewanżu postawił na Boruca. Polak z szansy skorzystał i już nie oddał miejsca między słupkami. Celtic wygrał aż 4:0, ale na strzelenie bramki doprowadzającej do dogrywki zabrakło już czasu.

Legenda Dariusza Dziekanowskiego jest w Glasgow wciąż żywa z powodu spotkania Pucharu Zdobywców Pucharów z Partizanem Belgrad we wrześniu 1989 roku. W pierwszym meczu Szkoci przegrali 1:2, a rewanż na Celtic Park był popisem Dziekanowskiego, który strzelił cztery gole. Celtic wygrał 5:4, co do awansu jednak nie wystarczyło. Szkoci odpadli, a Dziekanowski zawiesił sobie tym występem poprzeczkę tak wysoko, że już nigdy później do niej nie doskoczył.

Wszystkie te mecze – z naciskiem oczywiście na zeszłoroczne spotkanie z Szachtiorem Karaganda – przypominała przez ostatnie dni szkocka prasa, a także sami piłkarze Celticu. Kontuzjowany kapitan Scott Brown (strzelec jedynego gola w niedawnym meczu towarzyskim reprezentacji Polski ze Szkocją), który w rewanżu z Legią nie zagra, mówił: – Co nam pozwoliło pokonać Kazachów w poprzedniej edycji? Duch walki i wiara. Wierzyliśmy, że jesteśmy lepszym zespołem i możemy wysoko wygrać. Czemu tym razem miałoby się nie udać?

Odpowiedź na to pytanie wydaje się prosta: Szkoci nie powinni sobie robić zbyt wielkich nadziei, bo Legia w Warszawie pokazała, że jest lepsza, choć pierwsza straciła gola. Drużyna Heninga Berga pod względem mentalnym zaprezentowała się tydzień temu jak niepolski zespół.

Gdy w zeszłym roku Legia w Bukareszcie w drugiej połowie odrobiła straty i wyrównała na 1:1, właśnie tej mentalności zwycięzców jej zabrakło. Zaczęła grać lepiej od Steauy, ale jakby się tego przestraszyła. Z Celtikiem zagrała bez bojaźni tak charakterystycznej dla polskich klubów grających w Europie.

Nasze zespoły wielokrotnie mierzyły się już z rywalami, którzy nie imponowali formą, byli do ogrania, ale nie potrafiły tego wykorzystać. Jakby te dziesięciolecia czekania na awans do Ligi Mistrzów je paraliżowały, jakby pojawiał się strach, że tym razem może się udać. Jeśli tego strachu w Edynburgu nie będzie, to nawet największe legendy o historycznych come-backach Celticu nic Szkotom nie dadzą.

Transmisji w TVP nie będzie

W miarę spokojnym o Legię można być też dlatego, że tym, co przede wszystkim poprawił Berg, gdy przejął zespół po Janie Urbanie, jest gra w defensywie.

Norweg w Edynburgu będzie mógł wystawić najsilniejszy skład z Miroslavem Radoviciem na czele. Jedyne wątpliwości dotyczą obsady prawego skrzydła – czy od początku zagra Michał Kucharczyk, czy lepiej dać szansę wracającemu do wysokiej dyspozycji Jakubowi Koseckiemu.

Szkoda, że tego meczu kibice nie będą mogli obejrzeć w telewizji. Rozmowy między TVP a Celtikiem utknęły w martwym punkcie. Żadna szkocka stacja nie była zainteresowana kupnem praw, a spotkanie pokaże tylko oficjalna strona internetowa Celticu. Transmisja dostępna będzie jedynie na terenie Szkocji i za dodatkową opłatą.

Początek meczu o 20.45.

Zwycięstwo 4:1 przed tygodniem w Warszawie wyłamuje się z typowej opowieści o polskich drużynach walczących o Ligę Mistrzów. Kibice tak bardzo przyzwyczaili się do zgoła odmiennego scenariusza, że kolejne gole legionistów przyjmowali z niedowierzaniem.

Nawet jeśli tuż po losowaniu ze Szkocji dochodziły informacje, że Celtic straszy już tylko nazwą, mało kto się spodziewał, że na rewanż legioniści będą jechali z taką przewagą. 90 minut, powrót do domu i czekanie na kolejnego rywala w drodze do Champions League. Tylko tragedia i absolutna nieudolność może pozbawić mistrza Polski awansu.

Pozostało 89% artykułu
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?