Echo złego słowa - komentarz Mirosława Żukowskiego

To będzie kolejna zima z Justyną Kowalczyk, ale jednak trochę inna od poprzednich, dla niej i dla nas.

Aktualizacja: 28.11.2014 07:26 Publikacja: 28.11.2014 01:00

Mirosław Żukowski

Mirosław Żukowski

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

Pod względem sportowym aż tak wiele się nie zmieniło. Marit Bjoergen i Therese Johaug znów zagoszczą w naszych domach w porze weekendowego obiadu, od pani Justyny jak zwykle spodziewać się będziemy deseru.

A jeszcze przed Soczi przyszłość nie była wcale tak jasna – nasza gwiazda dawała do zrozumienia, że igrzyska to dla niej impreza życia, że nie jest pewna, czy potem znajdzie motywację do ciężkiego treningu. Wspominała o końcu kariery lub rocznej przerwie, czyli mówiąc wprost, byliśmy w chmurach.

Potem przyszły igrzyska, złoto, ale i poważna kontuzja. Dlatego decyzja o tym, że pani Justyna biegnie dalej, jakby tymi rozterkami w ogóle się z nami nie dzieliła, była tyleż radosna, co zaskakująca.

Latem udzieliła Pawłowi Wilkowiczowi z „Gazety Wyborczej" pamiętnego wywiadu, w którym opowiedziała o depresji i kilku innych ważnych sprawach ze swojego prywatnego życia. Wszyscy pamiętamy jakich. Reakcja ludzi była budująca, nawet internetowi nienawistnicy w większości siedzieli cicho, ale wątpliwości co dalej ze sportową karierą przybyło. Teraz, gdy wszystko jest już jasne, znów musimy stanąć na wysokości zadania. Niezależnie od tego, czy ten sezon będzie słaby, średni czy znakomity, taka szczerość pani Justyny zobowiązuje nas do radości w chwilach triumfu i dyskretnego szacunku, bez ostentacji i współczujących spojrzeń w oczy, w momentach trudnych, np. gdy Bjoergen czy Johaug uciekną pod Alpe Cermis.

Bardzo też bym chciał, aby nie odżyła polsko-norweska wojna, choć zdaję sobie sprawę, że apelowanie do tabloidów wszystkich krajów o szacunek dla rozumu jest jałowe.

Sportowców, którzy rywalizują o zaszczyty i pieniądze i w związku z tym prywatnie za sobą nie przepadają, rozumiem doskonale. Nie wymagam miłości, od faryzeuszowskich uśmiechów wolę nawet szorstką szczerość. Ale to nie znaczy, że czekam na okazję, by dołożyć do pieca, gdy Bjoergen czy Kowalczyk powiedzą coś chwilę po minięciu mety.

Na korcie tenisowym, a to jest arena, którą znam najlepiej, dziki wzrok i zaciśnięta pięść to dziś norma. Można to zauważyć lub zignorować, można też takie zachowania stymulować, nadstawiając ucho mikrofonu i oko kamery wszędzie tam, gdzie z człowieka wylewa się złość.

Powstrzymać już się tego zapewne nie da, bo są potężne media żywiące się tą złością, dlatego jestem pewien, że każde złe słowo Kowalczyk czy Bjoergen wróciłoby głośnym echem.

A bywało inaczej, także zimą. Kiedy kilkanaście lat temu media podgrzewały niechęć do niemieckiego skoczka Svena Hannawalda, a polscy kibice rzucali w niego śnieżkami w Harrachovie, Adam Małysz zachował się bardzo mądrze i po roku w Zakopanem problemu już nie było.

Wielu jest dziś sportowców, którzy uważają, że wola walki i hart ducha są prawie tym samym co nienawiść do całego świata i jednego bez drugiego osiągnąć się nie da. Tych, którzy myślą inaczej, pamiętam długo i szanuję bardziej.

Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?