Kiedy kilka miesięcy temu dowiedziałem się, że prace nad książką trwają, pomyślałem sobie, że odwaga Małgorzaty Domagalik dorównuje jej urodzie. Bo jakoś do tej pory nie słyszałem o zainteresowaniu znanej dziennikarki piłką nożną. Po lekturze uważam, że dobrze się stało. Powstała znakomita książka o chłopaku z Truskolasów pod Częstochową, który został znanym na całym świecie piłkarzem, mimo że życie zawaliło mu się, kiedy miał 11 lat.
Dzieciak, tracący w jednej chwili matkę i ojca, wychowywany przez babcię Felicję, otoczony opieką przez starszego o 14 lat wujka Jerzego Brzęczka, który był na szczęście reprezentantem Polski, sam osiąga jeszcze wyższe szczyty.
To jest książka o chłopaku, który prawie wszystko stracił, ale nigdy się nie poddał. Autorka nie analizuje „zdolności manualnych" lewej nogi bohatera, tylko pokazuje, co ten bohater ma w środku.
O Kubie Błaszczykowskim w książce wypowiadają się jego najbliżsi, koledzy z boiska, trenerzy. Powstaje z tego obraz człowieka i opis obyczajów futbolowych, odbiegający znacznie od kolorowego obrazka, na którym wszyscy sobie nawzajem pomagają. To raczej rodzaj dżungli, w której trzeba walczyć o swoje. Kuba nie tylko wygrywa tę walkę, ale nie traci przy tym godności i twarzy. Wprost przeciwnie: to on jest wzorem do naśladowania.
Książka stanowi pewnego rodzaju przeciwieństwo innych biografii lub autobiografii polskich piłkarzy, którzy dzięki temu, że zmarnowali swój talent, stali się sławniejsi jako autorzy lub bohaterowie tych książek, niż byli jako piłkarze. Błaszczykowski miał sporo powodów, aby znaleźć się gdzieś na marginesie życia. Ale w przeciwieństwie do Wojciecha Kowalczyka, Andrzeja Iwana, Grzegorza Szamotulskiego czy Igora Sypniewskiego, on wygrał i daje wciąż swoją postawą znacznie lepszy przykład.