Reklama

Podium Bachledów

Wśród rodzinnych pamiątek jest zdjęcie z końca ubiegłego stulecia: trzej roześmiani narciarze w słonecznych włoskich Dolomitach. Każdy to Andrzej Bachleda: pierwszy, drugi i trzeci. Alpejczycy od pokoleń, ludzie Tatr i melomani.

Aktualizacja: 11.10.2015 21:19 Publikacja: 11.10.2015 19:25

Zdjęcia nad kominkiem w rodzinnym domu Bachledów-Curusiów. W środku Andrzej Bachleda-Curuś Senior, z

Zdjęcia nad kominkiem w rodzinnym domu Bachledów-Curusiów. W środku Andrzej Bachleda-Curuś Senior, z prawej Jan Bachleda-Curuś

Foto: Fotorzepa, Bartosz Siedlik

W środku najstarszy – po prostu Andrzej Bachleda-Curuś, bez numeru przy nazwisku. Rocznik 1923. Krótko przed wybuchem wojny najlepszy junior w polskim narciarstwie, po wojnie zdobył mistrzostwo kraju, już w kategorii seniorów. Wkrótce porzucił jednak narty na rzecz Filharmonii Krakowskiej i Filharmonii Narodowej. Śpiewał tenorem, specjalizował się w kameralnym repertuarze romantycznym. Doceniło to m.in. jury Ogólnopolskiego Konkursu Śpiewaczego imienia Mieczysława Karłowicza, przyznając w 1959 roku drugą nagrodę. Patron konkursu nie mógł być lepszy – Karłowicz był kompozytorem, romantykiem (w znaczeniu kulturowo-historycznym) i taternikiem.

Andrzej Bachleda-Curuś porzucił wyczynowe narciarstwo, bo muzyka grała mu w genach – był wnukiem Szymona Gąsienicy-Krzysia, gawędziarza-muzykanta, przyjaciela Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Szymon woził literata po Podhalu i snuł opowieści, które trafiały później na karty młodopolskiej literatury. W dowód tej zażyłości Tetmajer przywiózł mu z Wiednia profesjonalnie wykonane skrzypce (prawdopodobnie pierwsze w regionie) i uwiecznił w zbiorze opowiadań „Na skalnym Podhalu".

„Któż tak, jak ty, kochał starodawne nuty, które według twego wyrażenia »w złoto oprawić«; któż tak, jak ty, miłował starodawne pieśni i starodawną chwałę podhalańską... Któż tak, jak ty, czuł bezwiednie, ile było Homera i jaka homeryckość była w dawnych chłopach pod halami... Któż tak, jak ty, lubił i umiał grać po staroświecku na skrzypcach..." (z opowiadania pt. „Szymek Krzyś").

Narty ponad skrzypce

– Muzyka towarzyszy mojej rodzinie od pokoleń – potwierdza Andrzej Bachleda II (rocznik 1947), najbardziej utytułowany narciarz w rodzinie. Towarzyszą też góry, bo obok pradziadka Krzysia był także pradziadek Jakub Gąsienica-Wawrytko, który wraz z Mariuszem Zaruskim zakładał TOPR, brał udział w stawianiu krzyża na Giewoncie i tworzył Orlą Perć.

To z miłości do gór wziął się przydomek Bachledy Drugiego – „Ałuś".

Reklama
Reklama

– Gdy jako młodziutki chłopak wędrowałem po Tatrach i docierałem do jakiegoś pięknego miejsca, lubiłem sobie krzyknąć „auuuu!" – wyjaśnia.

Rodzice zaganiali do gry na skrzypcach, ale nie miał ani temperamentu, ani odpowiednio długich palców. Postawił na sport i dzięki temu Polska zyskała pierwszego alpejczyka na podium mistrzostw świata. W 1970 roku w Val Gardena wywalczył brązowy medal w kombinacji, a w 1974 w Sankt Moritz zdobył srebro w tej konkurencji. Dwukrotnie wystąpił w igrzyskach olimpijskich. W Grenoble (1968 r.) był szósty w slalomie specjalnym, w Sapporo (1972 r.) – dziewiąty w slalomie gigancie.

A po drodze, w 1968 roku – też jako pierwszy Polak – otrzymał od UNESCO dyplom za postawę fair play. Przyznał się do ominięcia bramki na trasie slalomu w Aspen zaliczanego do klasyfikacji Pucharu Świata.

– Ktoś kiedyś powiedział: wystrzegaj się pierwszych odruchów, bo zwykle są one szlachetne. Ja się nie ustrzegłem, ale dla mnie to była rzecz oczywista – tak zostałem wychowany. Potem to już inni zadecydowali, że było to coś więcej niż zwykła uczciwość. Nie ma więc co z tego robić wielkiego „halo", że się przyznałem – powtarza.

Ale gest został zapamiętany. Trafił nawet do szkolnych wypracowań, o czym świadczy „gotowiec" zaczerpnięty z książki „Kronika śnieżnych tras", którym wymieniają się w internecie licealiści. Temat: Idea czystej gry ponad żądzę zwycięstwa i pokonania przeciwnika.

„Były to jedne z ostatnich zawodów zaliczanych do Pucharu Świata, gdzie toczyła się zażarta i ostra rywalizacja zawodników. Reprezentant Polski znajdował się na znakomitym czwartym miejscu. Mimo tak dobrej passy nagle doszło do zamieszania. Andrzej Bachleda podszedł do stolika sędziowskiego, prosząc o dyskwalifikację, podając za powód ominięcie bramki. Na początku uznano to za żart, jednak Polak dokładnie wyjaśnił, w jaki sposób minął bramkę, że sędzia mógł tego nie zauważyć. Prosząc o dyskwalifikację argumentował to tym, iż nie zasługuje na tak wysoką lokatę, ponieważ nie jest to zgodne z jego sumieniem. Prasa amerykańska uznała to za szlagier zawodów i rozpisywała się obszernie na ten temat".

Reklama
Reklama

Dzień po dniu

Po zakończeniu kariery sportowej Andrzej „Ałuś" Bachleda zamieszkał we francuskich Alpach i – trudno się dziwić – pozostał przy narciarstwie. Był trenerem, działaczem FIS, sprowadzał do Polski sprzęt, otworzył w podkrakowskim Sieprawiu stację i akademię narciarską. Obecnie firmuje inicjatywę Tauron Bachleda Ski, która ma na celu wspieranie zdolnej młodzieży. I marzy, by narciarze wrócili do „jego" Zakopanego. Bo na razie widzi coraz więcej rozbitych flaszek na Krupówkach – dziś przyjeżdżają inni turyści. Nowym Bachledom trudno byłoby się tu teraz rozwijać.

Utytułowanym alpejczykiem był też młodszy brat „Ałusia" Bachledy – Jan (ur. 1951). W konkurencjach alpejskich zdobył 18 tytułów mistrza Polski – więcej niż utytułowany Andrzej. Zajmował wysokie miejsca w zawodach o Puchar Świata. Zmarł w 2009 roku. Dzień później odszedł senior rodu.

Gitara apr?s ski

Muzyczna pasja Bachledów wypłynęła w kolejnym pokoleniu. I tym razem przeważyła nad nartami, choć z początku nie było to oczywiste. W latach 90. Andrzej Bachleda-Curuś III (urodzony w 1975 r.) rozpoczął starty w alpejskim Pucharze Świata. Szło nieźle – w roku 2000 był nawet piąty w slalomie, podczas zawodów w szwajcarskim Wengen. Dwukrotnie wystąpił w igrzyskach olimpijskich: w Nagano (1998 r.) był piąty w kombinacji, a w Salt Lake City (2002 r.) – dziesiąty w slalomie. Po latach posuchy Polska miała swojego alpejczyka (choć oczywiście występy urodzonego we Francji Stéphane'a Exartiera – który w tym czasie wżenił się w rodzinę Bachledów i zaczął jeździć w polskich barwach – też cieszyły).

Jednak gdy Bachleda III schodził ze stoku, to grał. Zaczęło się od gitary, którą ojciec wymienił za narty podczas jednego z obozów dla młodzieży, na którym pełnił rolę instruktora. Po pierwszych próbach przyszły pierwsze kompozycje, później studia (gitara i kompozycja) na amerykańskim Uniwersytecie w Denver. W pobliżu były słynne trasy narciarskie w Aspen, Vail czy Beaver Creek, więc i nadzieja na połączenie obu bachledowych pasji. Były tytuły mistrza Polski (1999, 2000), ale muzyka w końcu zatriumfowała. Andrzej Bachleda junior pełni dziś rolę trenera alpejskiej młodzieży, prowadzi w jednej z polskich stacji telewizyjnych narciarski program „Jazda z Andrzejem Bachledą", ale ma też na koncie trzy płyty.

– Z tą gitarą to był chyba taki „kierowany przypadek". Wcześniej grałem na fortepianie, ale trudno było mi to pogodzić z obozami sportowymi. Teraz, po zakończeniu kariery wyczynowej, traktuję muzykę zawodowo. W listopadzie będę koncertował, a wiosną planuję wydanie kolejnej płyty – mówi.

Swoich dwóch córek nie pcha do nart. – Starsza jeździ dobrze, ale gra też w siatkówkę. Młodsza też gra – na saksofonie. Wszystko toczy się naturalnym trybem, podobnie jak u dzieci mojej siostry – one zresztą też trochę muzykują.

Reklama
Reklama

Ostatnia płyta Bachledy, wydana w 2013 roku, nosi tytuł „Balanga".

„Kiedy do gorzałki serce rwie/Wtedy zamiast jednej wypij sobie dwie/Lecz bez gadania trudno pić/Chociaż jeden mały toast musi być" – w utworze tytułowym słychać góralskie nuty, ale podane w sposób nienatrętny,  „nie-cepeliowski". Tak być musiało, skoro jednym z przyjaciół rodziny był Henryk Mikołaj Górecki.

– Podobno naukowcy wykryli gen „muzyczny"... Nie to, że w naszej rodzinie, ale w ogóle – zauważa Bachleda III.

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama