Każdy chce mieć zdrowe dziecko

Członek Rady Programowej Prawa i Sprawiedliwości Tadeusz Huciński o tym, jak trzeba reformować polski sport.

Publikacja: 18.10.2015 20:17

Prof. Tadeusz Huciński

Prof. Tadeusz Huciński

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Rzeczpospolita: Co przede wszystkim zmieniłby pan w podejściu państwa do sportu i kultury fizycznej?

Prof. Tadeusz Huciński: W tej chwili zbyt wielkie znaczenie przy ocenie wydawania środków pieniężnych ma współzawodnictwo. A najważniejsze w sporcie jest uczestnictwo, które oczywiście w pewnym momencie prowadzi do współzawodnictwa. Mamy problemy z programami nauczania. Wymuszają one od razu doskonalenie i trening. Mija się podstawowy etap, szczególnie w edukacji wczesnoszkolnej, przedszkolnej. Nauczyciele, trenerzy przez to, że wymuszamy sportowy wynik, nie mają możliwości spokojnej pracy. Zbyt dużo jest w związku z tym trenerów-treserów, a to dziecko ma samo siebie oceniać i wtedy jest upodmiotowione. Trener powinien być człowiekiem, który doprowadza je do samorealizacji, samooceny, podwyższa jego pewność siebie, pozwala uciec od lęków. Co to jest zwolnienie z WF-u? Dowód, że dziecko, a szczególnie dziewczynka, nie ma potrzeby ruchu. Nie odczuwa przyjemności z zajęć ruchowych i w związku z tym wymusza na rodzicach zwolnienie.

Czy jeśli chodzi o sport wyczynowy, Polski Komitet Olimpijski spełnia swoje zadania?

PKOl ma wysoką pozycję, ale robi zbyt mało dla sportu. Powinien pieniądze, które dostaje z wielu źródeł, wydawać nie tylko na ubiór dla reprezentacji olimpijskiej. Są kraje, w których komitety olimpijskie zarządzają całym sportem i robią to na bardzo wysokim poziomie. Oczywiście, nie można niczego narzucić, trzeba dyskutować nad modelem funkcjonowania PKOl. Środowisko oczekuje zmiany, umocnienia pozycji PKOl, ale także bardziej efektywnych  jego działań. To samo dotyczy funkcjonowania Ministerstwa Sportu. Musimy to wypracować.

Czy dobrze wykorzystywane są Centralne Ośrodki Sportu?

Nie są, ale od razu zaznaczam, że jestem przeciwko ich prywatyzacji. Ośrodki te należy systematycznie rozwijać, bo już dziś dysponują bazą do treningu w blisko 40 najważniejszych sportach olimpijskich. Nie może być tak, że mamy kadry, mamy ośrodki, a szukamy jakichś innych rozwiązań. Tylko około 20–25 proc. zgrupowań centralnych odbywa się w COS-ach. Do COS-ów trafia jedynie ok. 16 proc. pieniędzy przeznaczanych przez Ministerstwo Sportu na szkolenie w polskich związkach sportowych. Jednak jeśli trener kadry ma do dyspozycji Portugalię albo COS, to wybierze Portugalię. Ale jak będzie miał COS i Portugalię, a w COS lepsze warunki, badania diagnostyczne, to co wybierze? Tak więc AWF-y i COS-y to ogromna wartość, której nie potrafimy właściwie wykorzystać. Oczekiwać też należy zwiększenia roli Instytutu Sportu jako podmiotu odpowiedzialnego za monitorowanie sportu.

Co trzeba poprawić w związkach sportowych?

Kiedyś w każdym z nich były zespoły metodyczno-szkoleniowe. Dziś ich nie ma. Były zespoły metodyczno-naukowe. Dziś ich nie ma. Kto ma pracować nad koncepcją? Wszystko poszło w kierunku marketingu, opieki tylko nad kadrą. Gdy zapytamy w związku, czy mają ustalony program, wizję rozwoju trenerów pracujących w szkoleniu centralnym, to mówią, że nie mają. Kiedy ja byłem młodym trenerem w Polskim Związku Koszykówki, Ludwik Miętta-Mikołajewicz, Janusz Mróz i Kajetan Hądzelek je mieli. Byliśmy młodzi, rywalizowaliśmy, dawano nam szansę, wiedzieliśmy, że nosimy buławy w plecakach. Teraz tego nie ma. Jak coś idzie nie tak, pada tylko jedno pytanie: trener polski czy zagraniczny? To się musi zmienić. Poza tym najwyższa pora korzystać w związkach sportowych z ogromnego potencjału wybitnych fachowców, o których teraz zupełnie się zapomina.

Widzi pan potrzebę priorytetowego traktowania dyscyplin, które w naturalny sposób łatwo docierają do młodzieży – piłki nożnej, siatkówki, koszykówki, lekkoatletyki?

Musi być interwencjonizm państwa, tylko mądry. Na podstawie jasnych kryteriów, żeby związki poczuły sprawiedliwość, której dziś często nie czują. Jeśli kryteria są jasne, łucznictwo nie musi się czuć gorsze od siatkówki.

Czy państwo przeznacza wystarczające środki na sport?

I tak, i nie. Tak, jeśli chodzi o sport wyczynowy. Nie, jeśli chodzi o sport dzieci i młodzieży. Przez to dzieci siedzą przy komputerach, twitterach, facebookach itd. 36 proc. dzieci ma problemy z kręgosłupem. Nawet ci uprawiający sport, ale źle prowadzeni, mają kłopoty z nawykowym migotaniem przedsionków. O tym nie usłyszy pan nigdzie. Często samorządy mają problemy, jak radnych przekonać do sportu, gdy nie chodzi o wynik, mistrzostwo województwa czy mistrzostwo powiatu, tylko o ruch i zdrowie. Uczestnictwo w sporcie, a nie jedynie wyczyn, powinny też finansowo wspierać spółki z udziałem Skarbu Państwa. Tymczasem nie ma tam fachowców do oceny sportowych programów, nie ma monitoringu. Najważniejsze, żeby się zgadzały słupki z lewej i prawej strony. A spółka Skarbu Państwa to przecież misja państwowa.

Pana wizja jest chyba zbyt idealistyczna, to się nie może udać w czasach, kiedy wszyscy patrzą tylko na wynik i kasę...

Nie od razu Kraków zbudowano... Trzeba powoli zmieniać mentalność, od Ministerstwa Sportu poczynając. Nie można niczego narzucać, ale każdy na moje pytanie, czy chce mieć zdrowe dziecko, powie, że chce. Tylko nie wszyscy wiedzą, w jaki sposób tę chęć powiązać ze sportem.

Prof. dr hab. Tadeusz Huciński – ekspert ds. sportu, były rektor Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku i Europejskiej Szkoły Wyższej w Sopocie, zdobywca medali mistrzostw świata i Europy jako trener reprezentacji Polski kobiet w koszykówce, współtwórca sukcesów gdyńskiej koszykówki, zdobywca mistrzostwa Polski z zespołem Warty Gdynia

Rzeczpospolita: Co przede wszystkim zmieniłby pan w podejściu państwa do sportu i kultury fizycznej?

Prof. Tadeusz Huciński: W tej chwili zbyt wielkie znaczenie przy ocenie wydawania środków pieniężnych ma współzawodnictwo. A najważniejsze w sporcie jest uczestnictwo, które oczywiście w pewnym momencie prowadzi do współzawodnictwa. Mamy problemy z programami nauczania. Wymuszają one od razu doskonalenie i trening. Mija się podstawowy etap, szczególnie w edukacji wczesnoszkolnej, przedszkolnej. Nauczyciele, trenerzy przez to, że wymuszamy sportowy wynik, nie mają możliwości spokojnej pracy. Zbyt dużo jest w związku z tym trenerów-treserów, a to dziecko ma samo siebie oceniać i wtedy jest upodmiotowione. Trener powinien być człowiekiem, który doprowadza je do samorealizacji, samooceny, podwyższa jego pewność siebie, pozwala uciec od lęków. Co to jest zwolnienie z WF-u? Dowód, że dziecko, a szczególnie dziewczynka, nie ma potrzeby ruchu. Nie odczuwa przyjemności z zajęć ruchowych i w związku z tym wymusza na rodzicach zwolnienie.

Pozostało 81% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl
Sport
Jagiellonii i Legii sen o Wrocławiu
Sport
Tadej Pogacar silny jak nigdy
Sport
PKOl i Radosław Piesiewicz pozwą ministra Sławomira Nitrasa
Sport
Mistrzostwa świata w kolarstwie szosowym. Katarzyna Niewiadoma wśród gwiazd