Rzeczpospolita: Co przede wszystkim zmieniłby pan w podejściu państwa do sportu i kultury fizycznej?
Prof. Tadeusz Huciński: W tej chwili zbyt wielkie znaczenie przy ocenie wydawania środków pieniężnych ma współzawodnictwo. A najważniejsze w sporcie jest uczestnictwo, które oczywiście w pewnym momencie prowadzi do współzawodnictwa. Mamy problemy z programami nauczania. Wymuszają one od razu doskonalenie i trening. Mija się podstawowy etap, szczególnie w edukacji wczesnoszkolnej, przedszkolnej. Nauczyciele, trenerzy przez to, że wymuszamy sportowy wynik, nie mają możliwości spokojnej pracy. Zbyt dużo jest w związku z tym trenerów-treserów, a to dziecko ma samo siebie oceniać i wtedy jest upodmiotowione. Trener powinien być człowiekiem, który doprowadza je do samorealizacji, samooceny, podwyższa jego pewność siebie, pozwala uciec od lęków. Co to jest zwolnienie z WF-u? Dowód, że dziecko, a szczególnie dziewczynka, nie ma potrzeby ruchu. Nie odczuwa przyjemności z zajęć ruchowych i w związku z tym wymusza na rodzicach zwolnienie.
Czy jeśli chodzi o sport wyczynowy, Polski Komitet Olimpijski spełnia swoje zadania?
PKOl ma wysoką pozycję, ale robi zbyt mało dla sportu. Powinien pieniądze, które dostaje z wielu źródeł, wydawać nie tylko na ubiór dla reprezentacji olimpijskiej. Są kraje, w których komitety olimpijskie zarządzają całym sportem i robią to na bardzo wysokim poziomie. Oczywiście, nie można niczego narzucić, trzeba dyskutować nad modelem funkcjonowania PKOl. Środowisko oczekuje zmiany, umocnienia pozycji PKOl, ale także bardziej efektywnych jego działań. To samo dotyczy funkcjonowania Ministerstwa Sportu. Musimy to wypracować.
Czy dobrze wykorzystywane są Centralne Ośrodki Sportu?