To początek być może największej afery w historii sportowego dopingu. Światowa Agencja Antydopingowa, która działa na zlecenie Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, wydała raport o rozmiarach dopingu w rosyjskiej reprezentacji w biegach.
Agencja uznała, że program dopingowy w rosyjskiej reprezentacji "był zorganizowany na masową skalę". Agencja domaga się od MKOl zawieszenia do końca życia pięciu rosyjskich biegaczy i pięciu trenerów.
W raporcie eksperci Agencji twierdzą, że o programie wiedziały rosyjskie władze, a sportowcy i ich trenerzy działali w zmowie z działaczami rosyjskich władz sportowych i antydopingowych.
Agencja proponuje, by wszyscy rosyjscy sportowcy zostali natychmiast zawieszeni w prawie startu w międzynarodowych zawodach lekkoatletycznych do czasu, gdy władze lekkiej atletyki odbudują zaufanie do rosyjskiej federacji lekkoatletycznej. Zakaz, zdaniem agencji, powinien objąć Olimpiadę w 2016 roku. Do tego czasu uprawnienia powinno także stracić - jako niewiarygodne - rosyjskie laboratorium antydopingowe.
WADA zajęła się sprawa po zeszłorocznej publikacji niemieckiej stacji ARD. Richard Pound, były już szef światowej federacji antydopingowej, spędził 11 miesięcy dogłębnie badając zorganizowany system rosyjskiego dopingu, oraz towarzyszący mu system korupcyjny. Wszelkie pozytywne próbki były tuszowane za łapówki.