Maria Szarapowa może się o tym boleśnie przekonać, gdy usłyszy wyrok. Kiedy ponad ćwierć wieku temu zaczynał się nowy olimpizm, Carl Lewis biegał pod ochronnym parasolem, a koszykarze z NBA byli tak potrzebni igrzyskom w Barcelonie (1992), że bez mrugnięcia okiem zaakceptowano ich warunek: przyjedziemy, zobaczycie wspominany do dziś Dream Team, ale żadnych kontroli antydopingowych. Lance Armstrong, zanim został zmuszony do powiedzenia prawdy, był wręcz wspierany przez Międzynarodową Unię Kolarską, bo ujawnienie jego oszustwa byłoby finansowo zbyt bolesne dla zawodowego peletonu.