To trochę pech, trochę prawdy sportu – eliminacje to jedno, konkurs o medale drugie. Młoda polska oszczepniczka ma jednak dopiero 20 lat, przed sobą przyszłość, stadiony czekają, tym bardziej, że jest rezolutna i lubią ją kamery. Właśnie wykonała duży skok kariery, jeśli zrobi jeszcze jeden, będzie miała nagrody największych imprez.
Mistrzynia olimpijską została Chorwatka Sara Kolak - 66,18 m, łatwo zauważyć, że wynik Polki z eliminacji był znacznie lepszy.
Kolejne spotkanie z wielką lekkoatletyką na igrzyskach miało też dla nas posmak nostalgii, zwłaszcza, gdy zaczynał się konkurs kulomiotów. Tomasz Majewski, wciąż w starej szczęśliwej bandamce, jeszcze raz stanął obok młodych rywali w olimpijskim finale.
Zaczął od spalonej próby, drugą też popsuł, zostało trzecie pchnięcie, po nim uratował miejsce w najlepszej ósemce. Kiedy wykonywał przedostatnie w karierze pchnięcie na igrzyskach, Andżelika Cichocka pojawiła się na torze nr 5 w półfinale biegu na 800 m. Do mety przybiegła ostatnia (2.01,29). Kiedy Joanna Jóźwik w kolejnym półfinale wystartowała z pierwszego toru i po rewelacyjnym finiszu zwyciężyła (1.58,93) i zdobyła awans, mistrz z Londynu i Pekinu siedział już na ławeczce i spokojnie rozmawiał z Niemcem Davidem Storlem po skończonej pracy.
Miał cztery spalone próby, dwie dobre. Wynik – 20,72 wstydu nie przynosi, tak samo jak szóste miejsce. Pożegnał się ze stadionem olimpijskim godnie, zanotujmy do kronik ostatnią próbę – 20,52. Konrad Bukowiecki zaczął jak starszy kolega, od dwóch spalonych pchnięć, ale w trzeciej, po mocnych obrotach niestety również wylądował poza kołem i trudno nie żałować, bo kula poleciała sporo poza 21 metrów, może nawet na odległość dającą brązowy medal. Nie ma jednak na igrzyskach nagród pocieszenia, debiut Bukowieckiego skończył się na smutno, tłumaczenia, że jeszcze ma czas, młody siłacz zdecydowanie odrzucał.
Wyniki Amerykanów trzeba podziwiać – Ryan Crouser 22,52, to 5 cm lepiej od wyniku Timmermana z 1988 roku. Drugi, Joe Kovacs, też był blisko granicy 22 m.