Można zrozumieć FIS, że chce dać organizatorom szansę przeprowadzenia mistrzostw w duchu nadziei dla sportów zimowych, a nie w atmosferze podejrzeń, swarów, nieufności i ciągłego roztrząsania bolączek narciarstwa. Może to jednak być trudne.
Wspomnienie masowych wpadek Finów na mistrzostwach w Lahti w 2001 roku, to w końcu jedna z najbardziej przykrych opowieści w tamtejszym sporcie i łatwo zapomnieć o niej też się nie da. Obecne konferencje prasowe też na razie dotyczą w zasadzie wyłącznie dopingu i jego skutków. Swoje w tej kwestii zrobiła także antydopingowa petycja do FIS zainicjowana przez Kikkan Randall, podpisana przez setkę biegaczy i biegaczek. Szef FIS Gian Franco Kasper obiecał spotkanie w tej sprawie, ale nie obiecał znaczącego postępu. – Rozumiem, że biegacze i biegaczki są trochę sceptyczni wobec nas. Dopingowe afery wstrząsnęły FIS i społecznością biegową, ale nie możemy przecież pozamykać sportowców w klatkach – to słowa przewodniczącego Kaspera.
Czy zobaczymy zatem w Lahti czysty sport? Raczej nie, choć kilkorga znanych winowajców nie ma. Finowie próbują jak mogą zmienić postrzeganie ich narciarskiego święta. Cieszą się swoją zimą, która podczas wieczornej uroczystości otwarcia pokazała się w pełnej krasie.
Potężna scena na miejskim rynku pięknie błyszczała, będzie też od czwartku miejscem wręczania medali. W środę reżyser przedstawienia wyczarował na niej bajkowe klimaty (kto zna fińskie bajki o Rollim, ten wie kto był głównym bohaterem), zaś księżniczką została łyżwiarka figurowa Kiira Korpi.
Artyści łatwo nie mieli, śnieżna zawierucha atakowała scenę z dużą siłą, ale muzyka, światła i efekty wizualne zrobiły swoje – publiczność przyszła, zjadła kiełbaski i biła brawo. Sportowcy też się pojawili w pocztach sztandarowych, były stosowne przemówienia działaczy i prezydenta kraju Sauni Niinisto, były fajerwerki, było przypomnienie ważnego faktu, że Finlandia obchodzi swoje stulecie, i z tej okazji też chciałaby, żeby te mistrzostwa były wyjątkowo barwne, piękne i możliwie bez afer.
Publiczność na pewno pomoże. Finowie za bardzo kochają narty, by się do nich zniechęcić, mimo dawnych grzechów i obecnej słabości ich reprezentacji. – Będzie dużo ludzi, będzie miło. Śnieg nie nikogo skaleczy – mówią z nadzieją wolontariusze.