Szpagatem po medal

Justyna Kowalczyk była trzecia na 15 km techniką łączoną, decydowało o tym 10 centymetrów. Wygrała rewelacyjna Marit Bjoergen.

Publikacja: 20.02.2010 02:26

Finisz biegu na 15 km techniką łączoną. Od lewej: Kristin Steira (czwarte miejsce), Justyna Kowalczy

Finisz biegu na 15 km techniką łączoną. Od lewej: Kristin Steira (czwarte miejsce), Justyna Kowalczyk (brąz) i Anna Haag (srebro)

Foto: AP

Ostatnie metry przed metą. Marit Bjoergen pozdrawia norweskich kibiców, szczęśliwa podnosi do góry ręce w geście zwycięstwa. To są jej igrzyska, ma już trzeci medal, w tym drugi złoty. Kiedy przyjmuje gratulacje, trzy zawodniczki: Szwedka Anna Haag, Norweżka Kristin Steira i Kowalczyk, walczą o pozostałe medale.

Na stadion Polka wpadnie druga, za Bjoergen, ale już po kilku metrach wyprzedzi ją Haag. Ataki Steiry będzie jednak odpierać do samego końca, a linię mety przetną w tym samym momencie. Kowalczyk długo leży, wreszcie podnosi głowę i patrzy na tablicę z wynikami. Obie ze Steirą mają ten sam czas – 9,3 s gorszy od Bjoergen. O tym, która dostanie medal, zadecyduje fotokomórka. Kowalczyk patrzy z niepokojem. Na trzecim miejscu pojawia się Steira. Polka wstaje zrezygnowana i odchodzi. Dziennikarze biegną do strefy, gdzie można z nią porozmawiać, i wtedy następuje zmiana.

Trzecie miejsce dla Kowalczyk, a czwarte dla Steiry. Nie widzimy reakcji naszej biegaczki, która tak ciężko pracowała na ten medal. Nie ma też żadnych szans na rozmowę zaraz po biegu. Najpierw jest dekoracja, później konferencja prasowa. W tym momencie nikt nie wie, że to nie koniec dramatycznych chwil Justyny. Grozi jej dyskwalifikacja, bo w pierwszej części dystansu, gdy biega się stylem klasycznym, pomogła sobie łyżwą na zakręcie. Musiała się tłumaczyć, a jury podjąć decyzję. Głosowanie na szczęście było dla niej pomyślne. Ma brązowy medal.

Wystartowały 40 minut wcześniej, o godz. 13 miejscowego czasu. Słońce grzało mocno, jeszcze silniej niż dwa dni temu, gdy ścigały się w sprincie i Kowalczyk zdobyła srebrny medal. Bieg łączony jednak jest zupełnie inny. Najpierw biegną 7,5 km techniką klasyczną, później zmiana nart i kijków i jeszcze raz taki sam dystans łyżwą, jak mówią zawodnicy o stylu dowolnym.

– Butów i skarpet nie zmieniamy, zostają te same – wyjaśnia trener Aleksander Wierietielny. – Mamy uniwersalne.

Wokół tras kibice różnych narodowości. Wśród nich trener Małysza, Fin Hannu Lepistoe. Przyszedł w stroju polskiej reprezentacji, a zapytany, komu będzie kibicował, Finkom czy Kowalczyk, odpowiedział bez zastanowienia: Kowalczyk.

Ruszyły ze startu wspólnego, narta przy narcie, ramię przy ramieniu, ale w pierwszym rzędzie były te, które zajmują najwyższe miejsca w klasyfikacji Pucharu Świata – Kowalczyk i Aino Kaisa Saarinen. W gronie faworytek oprócz tej dwójki i wspaniale tu biegającej Bjoergen wymieniano też drugą Norweżkę Steirę, Szwedkę Charlotte Kallę i Estonkę Kristinę Smigun, która broniła złota na tym dystansie.

Na czele cały czas są Bjoergen lub Kowalczyk. Pod górkę lepsza Polka, na zjazdach Norweżka. Cały czas blisko nich jest Saarinen, ale to nie dziwi, bo Finka świetnie biega klasykiem, pytanie tylko, czy wytrzyma tempo łyżwą. Kiedy mijają piąty kilometr, w szpicy tego małego peletonu są też Haag i Steira. I obie będą już do końca.

Po 7,5 km zmieniają narty i kijki. Każda podbiega do stanowiska i robi to błyskawicznie. Pierwsza ze stadionu już krokiem łyżwowym wybiega Bjoergen, ale Kowalczyk jest tuż za nią.

Jeszcze dzień przed biegiem Polka była spokojna i zrelaksowana. Na treningu żartowała z trenerem Wierietielnym. – No co, szefie, teraz z tym zrobimy? – pytała, mając na myśli zbyt łatwe dla niej trasy. Wierietielny nie jest skory do żartów, po raz setny powtarza, że trasa do łyżwy jest turystyczna.

Kiedy Bjoergen ucieka kilometr przed metą, nad stadionem słychać szmer podziwu. Strata kilku metrów będzie trudna do odrobienia, tym bardziej że Haag i Steira mocno naciskają Polkę. Ale ta walczy do upadłego. Nie daje się wyprzedzić na zjeździe prowadzącym na stadion, ale chwilę później jest już trzecia, bo Szwedka Ana Haag ma wystarczająco dużo siły, by ją wyprzedzić. Na szczęście nie wyprzedzi jej Steira, ale o tym zadecyduje fotokomórka.

27 lutego, w przedostatni dzień igrzysk, Justyna Kowalczyk pobiegnie na 30 km stylem klasycznym. To ma być jej dzień.

Ostatnie metry przed metą. Marit Bjoergen pozdrawia norweskich kibiców, szczęśliwa podnosi do góry ręce w geście zwycięstwa. To są jej igrzyska, ma już trzeci medal, w tym drugi złoty. Kiedy przyjmuje gratulacje, trzy zawodniczki: Szwedka Anna Haag, Norweżka Kristin Steira i Kowalczyk, walczą o pozostałe medale.

Na stadion Polka wpadnie druga, za Bjoergen, ale już po kilku metrach wyprzedzi ją Haag. Ataki Steiry będzie jednak odpierać do samego końca, a linię mety przetną w tym samym momencie. Kowalczyk długo leży, wreszcie podnosi głowę i patrzy na tablicę z wynikami. Obie ze Steirą mają ten sam czas – 9,3 s gorszy od Bjoergen. O tym, która dostanie medal, zadecyduje fotokomórka. Kowalczyk patrzy z niepokojem. Na trzecim miejscu pojawia się Steira. Polka wstaje zrezygnowana i odchodzi. Dziennikarze biegną do strefy, gdzie można z nią porozmawiać, i wtedy następuje zmiana.

Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?