Reklama
Rozwiń

Niedźwiedź na kolanach

Kanada – Rosja 7:3. Po trzynastu minutach było 3:0 i po tych ciosach rosyjscy hokeiści już się nie podnieśli

Publikacja: 26.02.2010 00:58

Tym razem Jewgienij Nabokow złapał krążek. Rosyjską bramkę atakują Jonathan Toews i Mike Richards

Tym razem Jewgienij Nabokow złapał krążek. Rosyjską bramkę atakują Jonathan Toews i Mike Richards

Foto: AFP

– To mecz marzeń dla wszystkich – mówił przed tym ćwierćfinałem obrońca kanadyjskiej drużyny Dan Boyle. – To wspaniałe, że mogę w takim wydarzeniu uczestniczyć. Musimy wreszcie Rosjan pokonać.

Scott Niedemayer, kapitan Kanadyjczyków jako jedyny z tego zespołu zdobył już olimpijskie złoto, jest też mistrzem świata. Ale nawet on nie pamięta, kiedy ostatni raz jego drużyna pokonała Rosjan. To zrozumiałe, nie może pamiętać, bo wcześniej to się nigdy nie zdarzyło. W Squaw Valley w 1960 roku Kanadyjczycy wygrali, ale ze Związkiem Radzieckim. Ostatni mecz w Turynie przegrali z Rosją 0:2 i pożegnali się z marzeniami o złotym medalu olimpijskim.

Ale ten zespół jest młodszy, gra znacznie szybciej. Mówił o tym Mike Babcock, główny trener gospodarzy. Porażka z Amerykanami w fazie grupowej wyzwoliła w nim jedynie chęć udowodnienia wszystkim, że to się już więcej nie powtórzy.

Wagony kolejki jadącej z centrum Vancouver do Canada Hockey Place wypełniają się w miarę zbliżania się do celu. Pomalowane twarze, klonowe liście na policzkach, kanadyjskie flagi. Kibice też są zmotywowani, wiedzą, co trzeba robić, by pomóc swojej drużynie.

Hala będzie pełna, kasy biletowe są pozamykane. Koniki oferują karty wstępu po tysiąc dolarów i są chętni do negocjacji. Mecz obejrzy prawie 18 tysięcy ludzi i miliony przed telewizorami. Zwycięzca może marzyć o złocie, pokonany pakuje walizki.

Wśród honorowych gości jest gwiazdor filmowy, siwowłosy już Donald Sutherland. Siedzi na wysokości trzeciego piętra, w gronie „Rodziny olimpijskiej”, rząd niżej Piotr Nurowski. Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego zrobi sobie z nim zdjęcie.

– To będzie pojedynek Crosby – Owieczkin – mówią z wielkiego telebimu fachowcy siedzący w telewizyjnym studiu. Jeszcze kilka ostatnich wywiadów i zaczyna się spotkanie, na które czekała cała Kanada.

W bramce gospodarzy nie ma bramkarza-legendy Martina Brodeura, który nie spisywał się najlepiej w przegranym przez Kanadyjczyków spotkaniu z USA. Zastąpił go Roberto Luongo, dobry znajomy Mariusza Czerkawskiego, byłego gracza NHL, który olimpijski turniej komentuje dla TVP. Polaka zresztą znają tu wszyscy.

Kanadyjczycy zaczynają w szalonym tempie, grają twardo, ale w ramach przepisów. Co chwila, któryś z Rosjan leży na lodzie. Pierwsza bramka pada szybko, po dwóch minutach (2.21 min). Strzelcem jest napastnik Ryan Getzlaf. Wszyscy wstają z miejsc, huk niesamowity. I tak będzie już do końca, po każdej bramce i udanej akcji gospodarzy. Doping dla Rosjan utonie w tym wrzasku.

Na kolejne gole nie trzeba długo czekać. Najpierw obrońca Boyle (12.09 min), a 44 sekundy później Rick Nash zmuszają do kapitulacji Jewgienija Nabokowa. Młody wysłannik rosyjskich mediów jęczy z rozpaczy. Trzy gole w niespełna 13 minut to przecież nokaut. Rosyjski niedźwiedź pada na kolana i nie podniesie się już do końca.

Trener Wiaczesław Bykow na zmianę bramkarza decyduje się dopiero na początku drugiej tercji, po golach Coreya Perry’ego i Shea Webera, gdy jego zespół przegrywa już 1:6. Kibice w hali nie zdążyli nawet zjeść frytek za 4 dolary i wypić dwa razy droższego piwa, gdy losy meczu praktycznie były już rozstrzygnięte. Ilia Bryzgałow broni wprawdzie z dużym szczęściem, puści tylko jedną bramkę, nie pokona go nawet Crosby w pojedynku sam na sam, ale nie odwróci już losów rywalizacji.

Asy rosyjskiej drużyny, Aleksander Owieczkin, Jewgienij Małkin czy Ilia Kowalczuk, nie mogą sobie poradzić z obroną Kanadyjczyków. Pięknie jeżdżą na łyżwach, dryblują, ale grają zbyt indywidualnie w odróżnieniu od Kanadyjczków, których gra przypomina popisy dawnej sbornej ZSRR. Krążek błyskawicznie wędruje z kija na kij, akcje skrzydłami, podanie do środka i bramkarz nawet nie wie, kiedy pada kolejny gol.

Tak właśnie ostatniego gola dla Kanadyjczyków strzeli Perry, do pustej bramki, bo wcześniej podania z kija na kij Erica Staala z Ryanem Getzlafem zgubiły rosyjską obronę. Niczego nie zmieni już efektowny strzał z niebieskiej linii Siergieja Gonczara. Kanada wygrywa 7:3 i w półfinale zagra ze Słowacją, która nieoczekiwanie wyeliminowała Szwecję.

[srodtytul]ćwierćfinały[/srodtytul]

• USA – Szwajcaria 2:0 (0:0, 0:0, 2:0). Bramki: Z. Parise (43, 60). • Kanada – Rosja 7:3 (4:1, 3:2, 0:0). Bramki: dla Kanady: R. Getzlaf (3), D. Boyle (13), R. Nash (13), B. Morrow (19), C. Perry (24, 30), S. Weber (25); dla Rosji: D. Kalinin (15), M. Afinogienow (25), S. Gonczar (32) • Słowacja – Szwecja 4:3 (0:0, 3:2, 1:1). Bramki: dla Słowacji: M. Gaborik (28), A. Sekera (29), P. Demitra (40), T. Kopecky (50); dla Szwecji: P. Hornqvist (34), H. Zetterberg (34), D. Alfredsson (50). • Finlandia – Czechy 2:0 (0:0, 0:0, 2:0). Bramki: N. Hagman (54), V. Filippula (59).

> Pary półfinałowe (mecze w piątek)

• USA – Finlandia • Kanada - Słowacja.

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku