We francuskim teamie zastąpił dwukrotnego mistrza świata w latach 2005 – 2006 Fernando Alonso, który przeszedł do Ferrari, ale nikt się nie spodziewa, że powtórzy sukcesy Hiszpana. „Sądzę, że zespół tak naprawdę nie oczekuje, że będę drugim Alonso, i nie spodziewa się, że będę robił to samo, co on. Mam po prostu wykonywać swoją pracę jak najlepiej” – mówił Kubica w niedawnym wywiadzie dla „Rz”.
W trakcie czterech lat startów w ekipie BMW Sauber doświadczył wszystkiego, co może spotkać kierowcę-sportowca: wielce obiecującego debiutu, wypadku, w którym otarł się o śmierć, zwycięstwa i miejsc na podium, ale także słabszych wyników, gdy się okazało, że pomysły konstruktorów przygotowujących bolid okazały się chybione.
W swoim debiutanckim sezonie w 2006 roku 21-letni wówczas kierowca z Krakowa zadziwił wszystkich trzecim miejscem w Grand Prix Włoch na torze Monza, uzyskanym już w trzecim swoim starcie w Formule 1. Na podium stał tuż obok słynnego Michaela Schumachera. W klasyfikacji końcowej zajął 16. miejsce z 6 punktami. W kolejnym, a pierwszym swoim pełnym sezonie w F1, był już 6. z 39 punktami, ale rok 2007 w pamięci jego kibiców pozostanie przede wszystkim z racji groźnie wyglądającej kraksy Polaka podczas GP Kanady. Na szczęście skończyło się tylko na krótkiej przerwie w startach.
Najlepszy był sezon 2008, w którym Kubica wywalczył swoje pierwsze pole position (GP Bahrajnu), odniósł pierwsze zwycięstwo na feralnym-szczęśliwym torze w Montrealu, siedem razy stawał na podium i długo walczył o zwycięstwo w klasyfikacji mistrzostw świata, zajmując ostatecznie czwarte miejsce z 75 punktami. Rok później zdobył punkty zaledwie w pięciu z 17 wyścigów. Uzbierał ich 17 i został sklasyfikowany na 14. pozycji.
Kariera zatoczyła koło. Dziś Robert Kubica startuje niejako od nowa. W nowym zespole, w nowym otoczeniu (jego partnerem w teamie Renault będzie Witalij Pietrow – pierwszy Rosjanin w Formule 1), z nowymi nadziejami.