Agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali Tomasza Lipca wczoraj rano w jego domu. Jak dowiedziała się „Rz” ze źródeł zbliżonych do prokuratury, śledczy postawili mu zarzuty korupcyjne.
Są one związane nie tylko z aferą Centralnego Ośrodka Sportu, ale również sięgają czasów, kiedy pełnił on funkcję dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
„Rzeczpospolita” w wielu tekstach pisała o nadużyciach w WOSiR, gdy kierował nim Lipiec.Agenci CBA zatrzymali także Arkadiusza Ż., który pełnił w czasach urzędowania Lipca funkcję doradcy w jego gabinecie politycznym. W czasie zatrzymania byłego ministra nie doszło do żadnych incydentów. Zażądał przesłuchania w obecności adwokata. To poważnie opóźniło czynności procesowe, bo mecenasa wyznaczonego przez Lipca nie było w tym czasie w Warszawie.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformowała wczoraj, że minister jest podejrzewany o popełnienie przestępstwa polegającego na przyjęciu korzyści majątkowej w związku z pełnieniem funkcji publicznej. Grozi mu do dziesięciu lat więzienia.Prokuratura mówi o ujawnieniu „łańcucha wzajemnych powiązań i zależności o charakterze korupcyjnym”. Do tej pory w aferze COS zatrzymano 16 osób. Pierwsi, 29 czerwca, zostali zatrzymani byli bliscy współpracownicy ministra: Tadeusz M. i Krzysztof S. po wręczeniu łapówki. Tadeusz M. został zatrzymany przed gmachem resortu sportu, gdy przyjął 60 tysięcy złotych od przedsiębiorcy, który zamierzał wynajmować obiekty sportowe na komercyjne imprezy. W śledztwie miał zeznać, że Tomasz Lipiec przyzwalał na korupcję, pod warunkiem że od każdej łapówki będzie otrzymywał procent. Pieniądze dla ministra miał przekazywać właśnie Tadeusz M.
Wiele zarzutów postawionych ministrowi związanych jest z opisywanymi przez nas nieprawidłowościami. „Rz” ujawniła, że w latach 2004 i 2005 wiele umów podpisywanych za czasów szefowania przez Lipca w WOSiR miało charakter fikcyjny, m.in. faktury na 2 mln zł, które nosiły ślady przeróbek i wymazywania. Kontrolerzy stwierdzili, że w wielu przypadkach nie sposób stwierdzić, komu i za co wypłacono pieniądze, bo pieczątki i podpisy na dokumentach były nieczytelne. Na wielu fakturach w ogóle ich nie było. Przy okazji odkryliśmy, że WOSiR fikcyjnie zatrudniał osobę, która w ogóle nie pojawiała się w pracy. Była ona opiekunką dzieci Lipca. „Rz” opisała też podejrzany przetarg na zakup katamaranu przez WOSiR. Warunki tego przetargu były tak sformułowane, że spełniała je tylko jedna włoska firma. Na dodatek na zakup łodzi wydano dwa razy więcej pieniędzy, niż było zaplanowane.