Lobbując na rzecz igrzysk zimowych w Soczi w 2014 r prezydent Władimir Putin nie zdawał sobie raczej sprawy z ogromu trudności, które staną przed organizatorami tej olimpiady. Teraz jako prawdopodobny premier w rządzie prezydenta Dimitrija Miedwiediewa, będzie musiał sam pokierować tą największą budową w historii Federacji Rosyjskiej.
Gdy opadł entuzjazm po wygranej, Rosjanie szybko zabrali się za podliczanie kosztów imprezy i katalogowanie przeszkód do pokonania. W marcu większość szacunkowych obliczeń została przedstawiona publicznie. Okazało się, że przedsięwzięcie będzie wyjątkowo drogie i już wymusiło na Rosji ustępstwa polityczne. Władze w Moskwie zniosły nałożone w 1996 r ekonomiczne sankcje wobec sąsiedniej Abchazji. Dzięki temu będą w niej mogły taniej kupować np. materiały budowlane.
Według wstępnych, ale oficjalnie podanych szacunków władz federacji, olimpiada ma kosztować rosyjskich podatników nie mniej niż 12 mld dolarów. Pojawiły się już głosy, że dane są zaniżone, a rzeczywiste koszty będą dużo wyższe. Aż na 24 mld dolarów oszacował je Siergiej Stiepaszyn prezes Izby Obrachunkowej Federacji Rosyjskiej i to jego wyliczenia zdają się być bliższe prawdy.
Dla porównania koszt ostatniej zimowej olimpiady w Turynie w 2006 r zamknął się kwotą ok. 6 mld dolarów. Podobnie kosztowały wcześniejsze igrzyska w amerykańskim Salt Lake City (2002) i japońskim Nagano (1998).
Soczi (400 tys. ludzi) i okolice to region gospodarczo zaniedbany i peryferyjny.Miejscowy port, który ma przyjmować materiały do budowy i turystów, został oddany w1937 r. Niedoiwestowane, małe i stare jest lotnisko, a drogi dziurawe, wąskie i niefunkcjonalne. Dlatego najwięcej kosztować będą inwestycje transportowe.