Reklama
Rozwiń

Zostać zdrajcą roku

Trener Rosjan Guus Hiddink ma marzenie: pokonać drużynę swej ojczystej Holandii. Jego piłkarze pokazali w meczu ze Szwecją, że przyspieszony kurs nowoczesnego, szybkiego futbolu zaczyna przynosić efekty.

Aktualizacja: 21.06.2008 21:42 Publikacja: 21.06.2008 04:17

Guus Hiddink z największą gwiazdą reprezentacji Rosji, Pawluczenką

Guus Hiddink z największą gwiazdą reprezentacji Rosji, Pawluczenką

Foto: AFP

Rosyjscy kibice ze swoim gigantycznym portretem Piotra Wielkiego, jeszcze większą flagą z orłem i hymnem śpiewanym tak, że dreszcze przechodzą po plecach, na pewno zrozumieją, że tym razem patriotyczna demonstracja nie będzie na początku meczu najważniejsza.

Pierwsze minuty mają być holenderskim pokazem solidarności z Khalidem Boulahrouzem: piłkarze Marco van Bastena zagrają z czarnymi opaskami, kibice mają odśpiewać „You’ll never walk alone”. Holenderski obrońca, jeden z najlepszych w turnieju, powiedział trenerowi, że mimo śmierci przedwcześnie urodzonej córeczki chce być w składzie na mecz z Rosją. Van Basten jeszcze nie zdecydował, czy się na to zgodzi.

Od środy rozdyskutowani wcześniej holenderscy piłkarze starają się unikać dziennikarzy. To, co się stało, mogłoby rozbić każdą drużynę, a co dopiero zespół młodych ojców biorących dzieci na ręce po każdym zwycięstwie w turnieju. Nawet ostatnią konferencję prasową przed meczem Holendrzy zorganizowali o 21, gdy trwał już mecz Chorwacji z Turcją. Najbliżsi przyjaciele, Nigel de Jong i Robin van Persie, niemal cały czas byli z Boulahrouzem. Wiadomo, komu zespół zadedykuje zwycięstwo. – Mam nadzieję, że to, co się stało, jeszcze bardziej nas zjednoczy – mówi van Basten. Ćwierćfinały zaczęły się od niespodzianki, po wyeliminowaniu Portugalii teraz wszyscy będą patrzeć, jak poradzi sobie największy faworyt. Trener jest spokojny. – Jakoś poradzimy sobie z presją. W rosyjskiej kadrze nastroje są zupełnie inne. Guus Hiddink nie musi mówić, że cieszy się na mecz z Holendrami. To widać. Na konferencji prasowej w Bazylei siedział w ciemnopomarańczowej koszulce rosyjskiej drużyny i nie przepuścił żadnej okazji do żartu, zagadywał dziennikarzy. Podkreślał, że jest dumny z holenderskiej drużyny i ze swojej ojczyzny, ale kilku szpilek rodakom nie oszczędził. – Mamy w Holandii ciągłe dyskusje dziennikarzy z trenerami, czy wolno odchodzić od ustawienia 4-3-3. Wniosek jest taki, że nie, ale u nas jest dużo gazet, więc każdy może pisać, co chce. Ja nie przywiązuję się do cyferek, patrzę na to, jakich mam piłkarzy – mówił. Nie obiecywał zwycięstwa wprost, ale powiedział, że marzy mu się, by zostać zdrajcą roku w Holandii. Gdy dobiegał końca kwadrans, podczas którego dziennikarze mogą oglądać trening, zaczęło się kolejne przedstawienie. – Halo, panowie! – krzyczał, pokazując, że już pora wyjść. – UEFA, róbcie, co do was należy!

Hiddink nic w sobotę nie ryzykuje. Swój cel już w mistrzostwach osiągnął, gra przeciw drużynie, którą świetnie zna, jego piłkarze pokazali w meczu ze Szwecją, że przyspieszony kurs nowoczesnego, szybkiego futbolu zarządzony przez Holendra zaczyna przynosić efekty.

– Oczywiście, że nie zbudujemy w krótkim czasie tego, co Holandia tworzyła przez lata, ale myślę, że możemy dać widzom ładne przedstawienie.

Gdy Hiddink w latach 1995 – 1998 był trenerem Holandii, przekonał szefów tamtejszej federacji, że trzeba znaleźć sposób, by byłych wybitnych piłkarzy przyciągnąć na kursy trenerskie. Wywalczył dla nich specjalne przywileje – licencja w rok, a nie jak wcześniej w sześć lat – potem pojechał do największego z tych, którzy niedługo wcześniej skończyli karierę. Marco van Basten mieszkał wtedy w Monako, zastanawiał się, co poza grą w golfa chce robić, ale propozycji Hiddinka nie przyjął. – Raczej nie widzę siebie jako trenera – odpowiedział. Na szczęście później zmienił zdanie, a przez cztery ostatnie lata budował drużynę, która zachwyca podczas Euro. Wygrała wszystkie mecze grupowe, strzela najwięcej bramek, ma najmniej żółtych kartek. Jej piłkarze pracują na boisku równie ciężko jak inni, ale sprawiają wrażenie, że wszystko przychodzi im bez trudu. To jest w sporcie najtrudniejsza sztuka.

Holandia: van der Sar - Boulahrouz, Mathijsen, Ooijer, van Bronckhorst - de Jong, van der Vaart - Kuyt, Sneijder, Robben - van Nistelrooy

Rosja: Akinfiejew - Aniukow, Kołodin, S. Ignaszewicz, Żirkow - Zyrianow, Siemak, Biljalietdinow, Siemszow - Arszawin, Pawljuczenko

Rosyjscy kibice ze swoim gigantycznym portretem Piotra Wielkiego, jeszcze większą flagą z orłem i hymnem śpiewanym tak, że dreszcze przechodzą po plecach, na pewno zrozumieją, że tym razem patriotyczna demonstracja nie będzie na początku meczu najważniejsza.

Pierwsze minuty mają być holenderskim pokazem solidarności z Khalidem Boulahrouzem: piłkarze Marco van Bastena zagrają z czarnymi opaskami, kibice mają odśpiewać „You’ll never walk alone”. Holenderski obrońca, jeden z najlepszych w turnieju, powiedział trenerowi, że mimo śmierci przedwcześnie urodzonej córeczki chce być w składzie na mecz z Rosją. Van Basten jeszcze nie zdecydował, czy się na to zgodzi.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku