Fałszywy alarm w BMW

Formuła 1 rusza dziś w nieznane: na pierwszy trening w nocy, do tego na nowym torze - pisze Mikołaj Sokół z Singapuru.

Aktualizacja: 26.09.2008 14:53 Publikacja: 26.09.2008 01:59

Robert Kubica przyjechał do Azji bronić trzeciego miejsca w MŚ. Do przejażdżki rowerem Polak znał si

Robert Kubica przyjechał do Azji bronić trzeciego miejsca w MŚ. Do przejażdżki rowerem Polak znał singapurski tor tylko z symulatorów komputerowych – tak jak wszyscy kierowcy poza Markiem Webberem

Foto: AP, Vincent Thian Vin Vincent Thian

Było już po zmroku, na torze trwały próbne jazdy samochodu bezpieczeństwa, gdy ewakuowano garaże BMW Sauber. Miejscowe służby musiały je przetrząsnąć po alarmie bombowym. Bomba była oczywiście wymysłem, a biorąc pod uwagę drakońskie kary obowiązujące w Singapurze za najdrobniejsze przewinienia, dowcipnisia czekają spore wydatki.

Za rzucenie papierosa na chodnik policja każe sobie płacić równowartość 800 złotych, tyle samo kosztuje jedzenie i picie w wagonikach lokalnego metra. O bombie na torze Formuły 1 żadnej wzmianki w oficjalnym cenniku nie ma, ale za rok, w ramach nauki na błędach, pewnie już będzie.

Singapur ma być dla Formuły 1 jak Monako, tyle że w azjatyckim wydaniu i przy sztucznym świetle. Kręta uliczna trasa prowadzi wokół portu, pokazując luksusy i bogactwo nadbrzeżnej dzielnicy, jej ogromnych hoteli i centrów handlowych. Jedna z prostych przebiega tuż obok słynnego hotelu Raffles, nazwanego na cześć sir Stamforda Rafflesa.

To on w 1819 r. na niewielkiej wyspie u wybrzeży Malezji założył miasto Singapur. W czasie wyścigowego weekendu nocleg w hotelu, którego stałymi gośćmi byli przed laty m.in. Rudyard Kipling i Józef Conrad Korzeniowski, kosztuje 2500 euro za dobę – przy minimalnej rezerwacji na pięć dni.

Żeby oświetlić prostą przy hotelu i cały tor, trzeba było zainstalować reflektory o mocy ponad 3 milionów watów. To pierwszy taki eksperyment w Formule 1 i pierwsze Grand Prix w Singapurze. Miasto żyje wyścigiem. Inwazja Formuły 1 to dla maleńkiej wyspy świetna okazja do zarobienia.

Hotelarze i restauratorzy się cieszą, główni aktorzy widowiska, czyli kierowcy – niekoniecznie. Organizmu nie da się oszukać: z jednej strony trzeba się przyzwyczaić do sześciogodzinnej różnicy czasu w porównaniu ze środkową Europą, z drugiej strony główne zajęcia na torze odbywają się późnym wieczorem.

Dzisiejsze treningi rozpoczynają się o 19 czasu lokalnego, a więc tuż po zapadnięciu zmroku. Większość kierowców i zespołów planuje pracę według czasu europejskiego, ale nie wiadomo, jak brak światła słonecznego wpłynie na koncentrację podczas jazdy z szybkością ponad 300 km/h wśród betonowych barier ulicznego toru.

Część kierowców zapewnia, że nie martwi się zmianą rytmu. – Jestem typem nocnego marka. Nienawidzę wczesnego wstawania, więc weekendowy plan zajęć będzie mi odpowiadał – mówi Nick Heidfeld.

Zespół BMW Sauber chce oszukać biologiczne zegarki swoich pracowników. Śniadanie będzie serwowane dopiero późnym popołudniem, a po zakończeniu jazd na torze (drugi piątkowy trening i sobotnie kwalifikacje zakończą się dopiero o godzinie 23) planowane są normalne, kilkugodzinne spotkania i odprawy.

– Lubię spać do południa, więc taka pora rozgrywania wyścigu jest dla mnie idealna – szczerze przyznaje znany z rozrywkowego trybu życia Kimi Raikkonen. Dla mistrza świata azjatycki wyścig to już naprawdę ostatnia szansa na podtrzymanie nadziei na obronę tytułu. Fin jest czwarty w mistrzostwach i traci do prowadzącego Lewisa Hamiltona aż 21 punktów, przy 40 możliwych jeszcze do zdobycia.

Trzy spośród ostatnich sześciu Grand Prix odbywały się przynajmniej częściowo na mokrej nawierzchni. W Singapurze deszcz też jest bardzo prawdopodobny i to może być kolejny problem dla kierowców: światło reflektorów odbijające się od mokrego asfaltu oraz rozpraszające się w spadających z nieba kroplach.

Jeśli będzie sucho, kierowcy nie przewidują żadnych problemów z widocznością. – Z punktu widzenia kierowcy będzie jasno jak w dzień – mówi Robert Kubica. – Pewnie będziemy nawet używać przyciemnianych szybek w kaskach, jak podczas słonecznego dnia.

Polak doskonale jeździ po torach ulicznych. W czterech tegorocznych wyścigach rozgrywanych na trasach miejskich trzy razy finiszował w pierwszej trójce (w tym zwyciężył w Kanadzie). Ponowna wizyta na podium pomoże mu w obronie trzeciej pozycji w klasyfikacji generalnej przed atakiem Raikkonena. – Wszystko może się zdarzyć. Jeśli tylko pojawi się szansa, wykorzystamy ją – zapowiada szef BMW Sauber Mario Theissen.

Nie mamy w BMW dobrych symulatorów, które pomogłyby kierowcom w poznaniu nowego toru, ale to nie problem. Szybko uczę się nowych tras, co było widać w Walencji. Tam od początku jechałem szybko. W Singapurze trasa jest dość wolna i wąska, z kilkoma dziwnymi zakrętami. Szykana przed mostem przypomina bardziej tor kartingowy niż obiekt Formuły 1. Dlaczego opuściłem ostatnią tegoroczną sesję testową na torze Jerez? Miałem problem z zębem. To był jedyny moment, kiedy mogłem się tym zająć. Od razu po wyścigu lecę do Polski na spotkania ze sponsorami i mediami. Potem w dwa kolejne weekendy mamy wyścigi w Azji, więc nie miałbym czasu na wizyty u lekarza. Dentysta wyrwał mi ósemkę i wszystko jest już w porządku. Podczas Grand Prix Włoch Mario Theissen dwukrotnie rozmawiał ze mną na temat komentarzy o braku wsparcia ze strony zespołu. Posiedzieliśmy i porozmawialiśmy, ale nic sensacyjnego się nie wydarzyło. Dobrze jest rozmawiać, ale od tamtej pory sytuacja się nie zmieniła.

Oficjalna strona wyścigów Formuły 1www.formula1.com

Było już po zmroku, na torze trwały próbne jazdy samochodu bezpieczeństwa, gdy ewakuowano garaże BMW Sauber. Miejscowe służby musiały je przetrząsnąć po alarmie bombowym. Bomba była oczywiście wymysłem, a biorąc pod uwagę drakońskie kary obowiązujące w Singapurze za najdrobniejsze przewinienia, dowcipnisia czekają spore wydatki.

Za rzucenie papierosa na chodnik policja każe sobie płacić równowartość 800 złotych, tyle samo kosztuje jedzenie i picie w wagonikach lokalnego metra. O bombie na torze Formuły 1 żadnej wzmianki w oficjalnym cenniku nie ma, ale za rok, w ramach nauki na błędach, pewnie już będzie.

Pozostało 87% artykułu
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?