Problemy z głowami

Tytuł tego komentarza pochodzi z wypowiedzi Henryka Kasperczaka. Od kiedy we wrześniu został on trenerem Górnika Zabrze, drużyna ta wygrała tylko jeden mecz, siedem przegrała i znalazła się na ostatnim miejscu w tabeli.

Aktualizacja: 23.11.2008 22:06 Publikacja: 23.11.2008 21:50

Rozpoczęcie pracy w Zabrzu przez słynnego trenera było wydarzeniem medialnym, bo zasługi Kasperczaka są niepodważalne, a jego pozycja w futbolowym świecie (Francja i Afryka) stanowi powód do zazdrości dla kolegów po fachu znad Wisły. Ale od razu pojawiły się też wątpliwości – zagłuszane przez hurraoptymistów – czy nawet najlepszy trener podoła zadaniu, nie mając dobrych zawodników.

Następne tygodnie pokazały, że nie ma cudownych metod trenerskich, które z przeciętniaków czynią Ronaldów.

Kasperczak jest chyba tego świadomy, ale nie mówi o tym wprost, bo trenerowi nie wypada publicznie besztać swoich zawodników. Do opisania całej sytuacji używa więc zwrotu "ciężka głowa". Górnik przegrywa lub w najlepszym razie remisuje, ponieważ piłkarze są w dołku psychicznym i stracili wiarę w zwycięstwo. Jeśli raz wygrają, to już potem będzie łatwiej. Głowa stanie się "lżejsza". Może tak, może nie – zobaczymy.

Na pocieszenie Kasperczaka można powiedzieć tylko jedno: w naszej lidze prawo serii to bardzo często prawo przypadku. Legia w ostatnich czterech meczach wyjazdowych poniosła trzy porażki, raz zremisowała i nie strzeliła nawet bramki, ale widać było gołym okiem, że ten zespół stać na więcej. Warszawianie pojechali do Chorzowa, wygrali 1:0 i kiepska seria się skończyła.

Jagiellonia do soboty nie przegrała ośmiu meczów z rzędu. To niewątpliwe osiągnięcie zespołu z Białegostoku było możliwe tylko na tle słabej konkurencji. Kiedy wreszcie Bełchatów pokonał Jagiellonię, nikt nie robi z tego sensacji, bo jej nie ma.

Skończyła się też czarna seria Arki – pięć przegranych meczów – i teraz jest inna: czterech meczów bez straty bramki.

Ale ani jedna, ani druga nie zmienią tego, że Czesław Michniewicz jest skutecznym trenerem tylko wówczas, gdy może liczyć na duże pieniądze właściciela i dobrych piłkarzy. Jeśli nie może, traci wiele z wizerunku trenera – urodzonego zwycięzcy. Przekonał nas o tym w Lubinie i teraz przekonuje w Gdyni.

Kiedy słucha się naszych trenerów ligowych, widać, że w ich głowach kłębią się tysiące myśli. Wiedzą wszystko i w teorii mogliby pracować w Premier League czy Serie A. Tylko proza życia w Polsce nie daje im szansy wypłynięcia na szersze wody. Choć bywają też wyjątki, np. Jacek Zieliński. Przyznał on, że wysoka pozycja Polonii jest dla niego niespodzianką. Ta uwaga chyba lepiej pasuje do polskiej myśli szkoleniowej niż uczone wywody tych, którzy wierzą, że trzy zwycięstwa z rzędu czynią ich futbolowymi magami.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/blog/2008/11/23/stefan-szczeplek-problemy-z-glowami/]Skomentuj[/link][/ramka]

Rozpoczęcie pracy w Zabrzu przez słynnego trenera było wydarzeniem medialnym, bo zasługi Kasperczaka są niepodważalne, a jego pozycja w futbolowym świecie (Francja i Afryka) stanowi powód do zazdrości dla kolegów po fachu znad Wisły. Ale od razu pojawiły się też wątpliwości – zagłuszane przez hurraoptymistów – czy nawet najlepszy trener podoła zadaniu, nie mając dobrych zawodników.

Następne tygodnie pokazały, że nie ma cudownych metod trenerskich, które z przeciętniaków czynią Ronaldów.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie
Sport
Czy Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy o sporcie? Jest apel do prezydenta